Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#23

Wypuściłam ponownie dym po czym zgasiłam papierosa. Nie powinnam. Obiecałam mu. Wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Moje ręce nadal się trzęsły. Ja sie trzęsłam.

>Wspomninienie<

Był chłodny wieczór. Siedziałam nad rzeką z Benem. Spojrzałam się w niebo.
- Zobacz ile gwiazd dziś na niebie.
Powiedziałam zachwycając sie widokiem. Czułam jak Ben mi się przyglądał. Delikatnie odgarnął swoją chłodną dłonią kosmyk moich włosów z twarzy.
- One wszystkie świecą dla ciebie.
Powiedział spokojnym głosem. Po tych słowach czułam jak się rumienie. Spojrzałam na Bena. W jego oczach dało sie zauważyć cos w stylu iskierek. Iskierek wypełnionym jakimś uczucie ktore znalałam, nie mogłam po prostu dojść do tego, z kąd.

>Koniec Wspomnienia<

Ukłucia w klatce piersiowej. Znów. Przeszukałam kieszenie, ale nie znalazłam w nich tabletek. Gdzie mogłam je zostawić?Weszłam z powrotem do środka i zaczęłam szukać tabletek. Nigdzie ich nie ma! Ukłucia stawały się silniejsze przy każdym wdechu i wydechu. Gdzie je miałam ostatnio myśl! Byłam u Mika. Miałam je w bluzie. Wróciłam do domu, gdzie zostawiłam bluzę? Kuchnia. Zbiegłym na dół do kuchni, ale tam było zero śladu po mojej bluzie. Co do cholery? Ale znalazłam telefon Danieli. Wzielam go i szybko poszłam
sie zapytałam mamy i Stephana, ale oni nigdzie nie widzieli mojej bluzy. Włączyłam jej telefon. Nie miała hasła. Weszłam w wiadomości. Nie mogli byc inaczej. Po prostu wiedziałam. Kogo znalazłam? Lucas.
Ona:
Nie martw się, dziś Ben będzie mój ;*

On:
Zgodnie z umową, ty robisz swoje, i dostajesz swoją działkę ;)

Co do? Ughh..
Z nie chęcią pobiegłam do góry. Zapukałam w drzwi od pokoju Danieli.
- Kto to?!
Usłyszałam jak warknęła. Weszłam do pokoju i zmusilam sie do spojrzano na nich. Siedzieli tak blisko. Przygryzały wargę.
- Widzieliście może moją bluzę?
Zapytałam uciekając wzrokiem od Bena.
- Serio?! Przeszkodziłaś nam w pocałunku bo szukasz jakiejś bluzy?
- Słuchaj, to nie jakaś zwykła bluza! Mam tam coś czego potrzebuje! Zapytał ostatni raz, widzieliście ją?
Ben pokręcił przecząco głową, trochę zdezorientowany całą sytuacją. Na twarzy Danieli pojawił się wścibski uśmieszek.
- Oh, chodzi ci o tą z kuchni? Włożyłam ją do prania, myślałam że sie ucieszysz.
Powiedziała. Wszytskie emocje jakie w sobie nosiłam zrobiły wielkie bum.
- Wiesz co, dziękuje. Nie będę juz wam przeszkadzac w całowaniu sie. A co do ciebie Daniela-
Zaczęłam mowić rzucając jej telefon.
- To gratulacje fajnego planu z Lucasem. Mądrze zagrane.
Powiedziałam czując jak łzy spływają po moich policzkach.
- Amanda zaczekaj!
Usłyszałam głos Bena po czym Zatrzasnęłam za soba drzwi. Oddychaj. Próbowałam się uspokoić. Wbiegłam do łazienki, a pralka już była w trakcie prania. Nie, nie, nie! Powoli traciłam dech. Trudniej mi się oddychało, a mój płacz stawał się coraz silniejszy. Myśl o nich całujących się sprawiała ból. W środku. Taki nie opisywalny. Zaczęłam panikować. Nie mam tabletek. To boli. Popędziłam do mojego pokoju, i zamknęłam drzwi. Mój płacz był histeryczny. Uklękłam bezsilnie koło łóżka, ocierając delikatnie policzki. Starałam się oddychać, co sprawiało mi okropny ból. Poczułam brzęczenie telefonu. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni. Wiadomość od Lucasa. Chciałam ją przeczytać, ale telefon wypadł mi z ręki. Czułam jak ogarnia mnie spokój. Już chyba nie czułam bólu. Już chyba nawet nie oddychałam. Moje ręce się trzęsły. Ja się trzęsłam. Chyba. Zaczęło się robić ciemno, a ja traciłam siłę. Czułam tylko jak tracę władze nad własnym ciałem. Kocham cie Ben.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro