Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~

Nagle odwrócił się do tyłu i spytał:

- Hej, a ty jak masz na imię?

- Agata.

- Jakub, masz bardzo ciepłą dłoń.

- D-dzięki.

Na tym rozmowa się skończyła. Chłopak zbił Agatę z drogi. Ciepła dłoń? Kto tak mówi? Dziewczyna nie wiedziała co o tym myśleć, ale wiedziała jedno.

Ten chłopak był uroczy.

A Agata lubi uroczych chłopaków.

~ ~ ~

Autokar jechał już jedenaście godzin, a oni dalej nie byli ma miejscu. Jechali do Bułgarii. Agata cieszyła się z tej wycieczki, w sierpniu pogoda prosiła się o takie wyjazdy. Przez ten cały czas tajemniczy chłopak siedzący przed dziewczyną nie zwracał na nią uwagi. Trochę posmutniała. Ale dlaczego? Przecież on nic takiego jej nie powiedział, to skąd jakiekolwiek uczucia? A może to miłość od pierwszego wejrzenia? Nie. Nie wierzę w takie coś, pomyślała.

~ ~ ~

- Za chwilę wysiadamy, więc proszę, żebyście zabrali wszystkie rzeczy i posprzątali po sobie, inaczej nie wyjdziemy.

W autokarze rozległy się jęki niezadowolenia i rozmowy. Wjechali do Złotych Piasków. Z każdej strony pięciogwiazdkowy hotel. Zapowiada się fajnie. Kiedy autobus się zatrzymał wszyscy wstali i zaczęli się przeciskać, tak jak Agata. Akurat musiała stać nad chłopakiem, znaczy Jakubem.

- Ale masz fajne włosy.

Powiedziała dziewczyna za Agatą.

- Serio?

- Noo, mogę dotknąć?

- Em.. jasne!

Agata też chciała dotknąć jego włosów. Jak pomyślała, tak zrobiła.

- Rzeczywiście masz fajne te włosy.

Nie wiedziała czemu, ale się zaśmiała. Sytuacja była komiczna. Chłopak spojrzał na nią i się uśmiechnął.

~ ~ ~

Przez resztę wycieczki nie zamienili ze sobą ani słowa, były tylko krótkie spojrzenia.

Do czasu.

Trzeciego dnia podczas obiadu zdarzyło się coś czego Agata do dziś nie zrozumiała.

Biorąc na talerz same makarony, stwierdziła, że wyjdzie na zewnątrz. Trzeba korzystać z tego słońca, póki jest. Szła między stolikami. Zauważyła Jakuba, ale nie mogła się cofnąć. To by wyglądało nienaturalnie. Musiała przejść koło stołu pełnego chłopaków. Super. Była już pięć metrów przed nimi. Cztery, trzy, dwa..

- Ta laska.

Spojrzał na nią. Ba. Wszyscy na nią spojrzeli. Odprowadzali ją wzrokiem aż do pustego stolika. Serce ją zabolało. Ta laska. Jadła, nie zwracając na nich uwagi, ale w głowie miała tylko jego twarz. Przestraszona, jakby go na czymś przyłapała. I to mogło znaczyć tylko jedno.

Śmiał się z niej.

I nie robił tego sam, wszyscy się z niej śmiali. Choć kiedy przechodziła każdy miał grobową minę. Miała to usłyszeć? Raczej nie, skoro ich przyłapała.

Jadła makarony na stoliku, który znajdował się jak najdalej od nich. Po dziesięciu minutach spojrzała na talerz. Pusty. I tu Agata wpadła w pułapkę, bo chłopcy jeszcze jedli. Siedzieć przy pustym talerzu? To będzie dziwne. Raz kozie śmierć, pomyślała. Wzięła talerz do rąk i wstała. Przeszła koło ich stolika patrząc na wielkie przezroczyste drzwi, które teraz wyglądały bardzo interesująco. Kiedy przekroczyła ich próg do jej uszu doszedł najgorszy dźwięk jaki mogła w tej chwili usłyszeć.

Śmiech.

Po policzkach spłynęły jej łzy. Jak najszybciej odniosła talerz i pobiegła do swojego pokoju. Zamykając drzwi na klucz zsunęła się po nich i wpadła w histerię pytając siebie w kółko. Dlaczego ten chłopak wywołuje u mnie takie emocje?

~ ~ ~

Plaża, basen, miasto. Tak wyglądał każdy kolejny dzień spędzony w Złotych Piaskach. Ale Agata nie narzekała. Na plaży szła do wody, kiedy on zostawał na lądzie, na basenie siedziała na leżaku, kiedy on się kąpał, na miasto wybierała się wtedy, kiedy on był w pokoju. Podsumowując, unikała go jak tylko potrafiła. Nie da się drugi raz sprowokować. Starała się zapomnieć, ale nie umiała. Choć nie ukazywała mu żadnej sympatii ciągle czekała na te pięć sekund uwagi, którymi ją zaszczyci. Okłamywała samą siebie. Dlaczego? Dlaczego ten chłopak tak namieszał Agacie w głowie? Może dlatego, że nie poczuła z nikim takiej bliskości. Nawet jeśli jest mowa o macaniu włosów. Sama nie potrafiła wytłumaczyć tego co działo się w środku jej głowy.

~ ~ ~

Ostatni dzień. Cała wycieczka siedziała na korytarzu słuchając opiekunów. Agata nie znała większości twarzy. Znała tylko jedną i każdy wie jaką. Siedząc na podłodze pod ścianą totalnie się wyłączyła. Wzrokiem błądziła po nieznajomych twarzach trafiając w końcu na tą której nie chciała widzieć.

Jakub.

Patrzył się na nią. Ciekawe jak długo. Utrzymywali kontakt wzrokowy przez dobrą minutę. Agata czuła jakby to trwało całą wieczność. Jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Nie mogła, czy nie chciała? Sama czekała na tą odpowiedź. Stety czy niestety wszyscy zaczęli wychodzić, więc Agata poszła w ich ślady.

~ ~ ~

Razem z walizkami dziewczyna szła przez korytarz, który ciągnął się niemiłosiernie. Los chciał, że jej pokój znajdował się prawie na końcu. Kiedy przeszła już połowę w pierwszych drzwiach ukazał się właśnie on. Co za pech, pomyślała, ale tak naprawdę cieszyła się jak nigdy dotąd. Zza jej pleców usłyszała męski głos, który należał do Huberta. Agata nie pamiętała kim jest Hubert.

- Ej Kuba chodź mi pomóż z zamkiem!

- Idę, idę!

Głos. Dziewczyna zastanowiła się, czy poznałaby go za dziesięć lat. Ale teraz miała większy problem.

Jakub szedł naprzeciwko Agaty patrząc na nią przez cały ten czas.

Cholera.

Bała się, bała się, że chłopak znowu zacznie się śmiać. Powinna go za to nienawidzić, a coraz bardziej o nim marzyła. Lekko zwolniła, żeby ta chwila trwała dłużej. I kiedy szli już bardzo blisko siebie, i kiedy ominęli się jak para nieznajomych on szepnął jej imię. Tak cicho, że nikt inny nie usłyszał, ale tak głośno żeby ona usłyszała. Zamurowało ją. Przystanęła. Nie obchodziło ją co sobie pomyśli.

Stała na środku długiego korytarza analizując co się stało. Zasłoniła ucho jakby bała się, że głos Jakuba może z niego uciec.

Po chwili ruszyła uśmiechnięta od ucha do ucha.

~ ~ ~

Drogę powrotną jechali pociągiem. W przedziale odziwo nie spotkała pana uroczego. Były tylko trzy dziewczyny na oko czternaście lat i dwóch chłopaków, którzy ciągle gdzieś wychodzili. W gruncie rzeczy cieszyła się, że go tu nie ma. Nie wiedziała już na co go stać. Po tym jak namieszał Agacie, dziewczyna się zgubiła. W własnej głowie. Najpierw się z niej naśmiewał, a później szeptał jej imię. Co to miało oznaczać? Pokazał, że je zapamiętał? Ten chłopak był jak stary orzech. Wygląda na takiego co łatwo rozgryźć, ale jak się już spróbuje to za żadne skarby. Jakub mieszka razem z Hubertem w Warszawie, tam gdzie Agata ma przesiadkę. A skąd to wie? Powiedzmy, że podsłuchała, kiedy rozmawiał z pewną dziewczyną, która kleiła się do niego jak rzep. Na szczęście on w ogóle nie był nią zainteresowany. Wracając, skoro miała się przesiadać w stolicy to powinni się jeszcze spotkać. Choć nigdy nic nie wiadomo. Narazie dziewczyna czyta "Bazar złych snów" Stephena Kinga i jest zadowolona z tej książki.

~ ~ ~

- Wycieczka z Bułgarii! Wysiadamy na następnym!

Agata spakowała książkę, telefon i zdjęła walizkę z góry. Była gotowa.

Pociąg stanął. Wszyscy zaczęli wychodzić z przedziałów. Dziewczyna siedziała. Nie spieszyło jej się. W końcu w domu czekała na nią matka, co nie wróżyło nic dobrego. Kiedy cały jej boks się ulotnił, postanowiła wyjść. W wąskim korytarzyku dalej była kolejka. Postoję. Była ostatnia, więc małymi krokami szła do przodu. Ominęła już dwa przedziały. Stanęła przed wejściem jednego, w którym stał Jakub. Nie podnosiła głowy do góry, ale wiedziała, że to on. Czuła go. Patrzył się na nią. Podnieś głowę, podnieś głowę, mówił jakiś głos w głowie, ale Agata była silna. Jak na złość kolejka w ogóle się nie ruszała. A co jeśli podniesie tą głowę?

Co się może stać?

I to pytanie zeżarło jej ciekawość. Podniosła wzrok na chłopaka. Uroczy, stwierdziła. Dzieliło ich dziesięć centymetrów, jak nie mniej. W sercu pojawiła się nadzieja. Na co? Tego nie wiedziała, ale chciała, żeby się coś zdarzyło. Jakub otworzył usta jakby miał coś powiedzieć, i powiedział.

- Możesz już iść, jest miejsce.

I się wydarzyło, a nadzieja zgasła.

- A tak, przepraszam.

Powiedziała i kiedy postawiła jedną nogę do przodu, chłopak złapał ją za nadgarstek, przyciągnął do siebie i pocałował.

Przez pięć sekund.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro