Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#13


Przeciągnąłem się i ziewnąłem głęboko. Mojemu kociemu rozciągnięciu się przeszkodziło coś, a raczej ktoś leżący na moim brzuchu. Otworzyłem powoli oczy, zamrugałem kilka razy. Pierwsze co zobaczyłem to rude kłaki, które wchodziły mi w nos.

- Hinata?! - poderwałem się przez co chłopak zleciał z mojego ciała prosto na podłogę. Chłopak jęknął z bólu. - O rany, przepraszam!

- To bolało. - mruknął gładząc się po swojej dupie. Nagiej dupie.

Spojrzałem na siebie. Byłem całkowicie goły. Teraz docierał do mnie fakt co się wczoraj wydarzyło. Gdy przechodziłem swoje załamanie uczuciowe, magicznym sposobem obiekt moich westchnień zwiał ze szpitala i pojawił się pod moimi drzwiami. Po krótkiej rozmowie zaczęliśmy się rozbierać i skończyliśmy w łóżku... Co to jakieś opowiadanie?..

- Shoyo... - zagryzłem wargę od środka. - Przepraszam...

Chłopak przechylił głowę w prawo nie wiedząc o co może mi chodzić. Zrobiłem dokładnie to samo co tego pamiętnego dnia w szkole... Wykorzystałem chwilę, moment i uczucia chłopaka by sobie ulżyć. Jak zwykle...

- O co chodzi? - zapytał podnosząc się i rozglądając po pokoju. Zatrzymał wzrok na szafce. - Mogę sobie coś wybrać? Poniekąd nie mam się w co ubrać... - kiwnąłem głową.

- Przepraszam Hinata... Ja.. Jak zwykle wykorzystałem Twoje uczucia. Znowu musiałeś cierpieć przeze mnie. Jestem beznadziejnym przyjacielem... - spuściłem nisko głowę.

- Ale przecież ty też mnie kochasz. - powiedział. Spojrzałem na niego. Uśmiechał się delikatnie pod nosem. - Jestem szczęśliwy, że mimo wszystko mogłem się w Tobie zakochać, że to byłeś właśnie ty. To ja powinienem przepraszać za wszystkie kłopoty w jakie Cię wpakowałem. Nawet za tą akcję na Twoim ślubie. - westchnął. - Naprawdę tego nie chciałem.

- To ja byłem idiotą. - warknąłem do siebie. - Powinienem od razu wszystko Ci wyznać, a nie udawać, że o niczym nie wiem.

- Nie obwiniaj się o to. - szepnął. - To ja jestem wszystkiemu winny.

- Ja mam się nie obwiniać, ale ty to już możesz? - zapytałem na co parsknął pod nosem.

- Tak. Właśnie tak. - zaśmiał się krótko. Skończył naciągać na siebie jedne z moich jeansów, które były za małe. Założył również niebieską koszulkę, która niestety trochę na nim wisiała.

- Już zawsze będę miał wyrzuty sumienia. Przepraszam.. - powtórzyłem po raz kolejny. Rudasek podszedł do mnie i nachylił się.

- Tobio... Ja już Ci dawno wybaczyłem. Wybaczałem Ci wszystko co zrobiłeś. Czy to było złe, czy dobre, nie miało dla mnie większego znaczenia. Kocham Cię, zawsze kochałem i kochać będę. Dziękuję Ci, że pokazałeś mi co to miłość. I przepraszam za to co zrobiłem względem Ciebie. Nie jestem już godny być z Tobą po tej zdradzie.

- Jakiej zdradzie? - zapytałem łapiąc go za ramiona. - To było tylko raz, prawda?

- Nie zupełnie. - westchnął odwracając wzrok. - Przez ten dłuższy okres, gdy nie było Ciebie przy moim boku... On mi Ciebie zastępował. Zawsze wyskakiwał z tą samą propozycją, a ja zawsze się zgadzałem. Przepraszam, że Cię zawiodłem.

- To przeszłość, Shoyo. - szepnąłem gładząc go po policzku. - Jesteśmy tu i teraz. To się liczy.

- Prawda. - zaśmiał się i spojrzał w moje oczy z tymi swoimi iskierkami. - Chce, żeby to był ostatni raz.

- Jaki ostatni raz? - zdziwiłem się, gdy ten najdelikatniej jak potrafił pocałował mnie. - Shoyo?

- Naprawdę nie mogę się pogodzić z tą zdradą. Brzydzę się sobą. 

- Ale to przecież nie była zdrada.. Nawet nie byliśmy razem!

- Tylko ty tak sądzisz. - uśmiechnął się lekko. - Wybacz mi, Tobio.

Spuściłem wzrok na kołdrę. Tylko ja tak sądzę? Dlaczego? Czy wcześniej byliśmy razem, a ja nawet o tym nie miałem pojęcia? Na pewno bym pamiętał, więc o co mu chodziło? Kiedy zniknąłem... On i Kenma? To nie może być prawda! Shoyo mnie kochał i ciągle kocha. Czy mógłby zrobić coś takiego tylko z mojego powodu? 

- Shoyo.. - zacząłem. Ale nim ogarnąłem jego już nie było w pokoju.

Zostałem sam.


***

Hey!

Jak tam, co tam? ;D

Dziękuję Wam za wszystko <333

Powoli zbliżamy się do końca tej jakże fascynującej (ta xD) opowieści.

Jeszcze jeden rozdział i epilog. (wszystko zaplanowane od deski do deski *^*)

Do napisania,

Sashy ;3

PS/ i specjalnie nie pisałam seksów, because chciałam by chociaż jedno moje opowiadanie z gejami było normalne, a nie ciągle hardy i hardy xD (oni też się kochają, a nie ciągle pieprzą) <-- tego tu nie było   x )


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro