Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Następnego dnia Louis i ja sprzeczaliśmy się na temat zwierząt.

- Powinniśmy kupić ptaka! - wykrzyknął.

- A może pieska? Może Setera Irlandzkiego? - Odkrzyknąłem. Naprawdę chciał ptaka, ja chciałem psa, a Harry oznajmił, że chciałby kota.

- Wiesz, ta dyskusja jest bez sensu. Po prostu zapytaj Liama, zarząd albo cokolwiek - powiedział Harry, leżąc na ladzie w kuchni. Pił kolejne piwo.

- Świetny pomysł! Kiedy spotkam się z zarządem to zapytam! - wykrzyknął Louis. Pobiegł po swój telefon. Harry kontynuował picie swojego piwa oraz pisanie na telefonie.

- Musisz przestać pić, robisz to zbyt często. Niedługo mamy trasę - powiedziałem mu.

Jedynie wzruszył ramionami i ruszył do swojego pokoju. Harry pił tak często, że to zaczęło mnie martwić. Ma straszne wahania nastroju, kiedy jest pijany. Cóż, tak jak wszyscy.

Przeszedłem korytarzem i wsunąłem głowę do jego pokoju. Jakimś cudem mnie nie zauważył. Pił kolejną butelkę i wciąż siedział na telefonie. Zapukałem, na co spojrzał na mnie, a następnie wrócił wzrokiem w dół. Usiadłem obok niego i posłałem mu zmartwione spojrzenie.

- Harry, dlaczego tyle pijesz? - zapytałem spokojnie.

- Bo mogę. Coś jeszcze? - Wyłączył telefon i zaczął warczeć.

- Po prostu powiesz, a ja dam spokój!

- Właśnie tak to działa. Kiedy ktoś powie ci coś, co bardzo chciałeś wiedzieć, zostawiasz go w spokoju. Poza tym, przechodzę przez kilka rzeczy.

- Pow-

- CHŁOPAKI! PRZEKONAŁEM ZARZĄD POZWOLENIA NAM NA POSIADANIE PTAKA! - wykrzyknął Louis. Zaczął skakać i nas przytulać. Następnie wybiegł i zaczął krzyczeć.

- Uspokój się! - zawołał Harry, jednak Louis wciąż krzyczał. Pokręcił głową i odprowadził mnie do drzwi. - Z chęcią bym ci powiedział, ale musimy być sami. Może później.

- Okej. - Wyszedłem i zobaczyłem Louisa biegającego na zewnątrz. Wyszedłem i złapałem go za ucho, zanim jacyś fani albo paparazzi by nas znaleźli.

- Puść mnie! - syknął. Wciąż go trzymałem, dopóki nie znaleźliśmy się w środku.

- Chcesz, żeby ludzie nas znaleźli?

- Oh, tak. Masz rację. Będę już cicho. - Ruszył do swojego pokoju, zostawiając mnie w salonie. Szedłem do mojego pokoju, kiedy usłyszałem jak Harry rozmawia z kimś przez telefon.

- Ta. Chce, żebym mu powiedział. Powinienem? Naprawdę mu ufam. - Powiedział. Czy mówił o mnie? Nie obeszło mnie to i ruszyłem do mojego pokoju. Może mówił o Zaynie. Prawdopodobnie nie, ale może. Może powie mi, kiedy będziemy mogli później pogadać o jego problemach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro