Rozdział 4
Następnego dnia Louis i ja sprzeczaliśmy się na temat zwierząt.
- Powinniśmy kupić ptaka! - wykrzyknął.
- A może pieska? Może Setera Irlandzkiego? - Odkrzyknąłem. Naprawdę chciał ptaka, ja chciałem psa, a Harry oznajmił, że chciałby kota.
- Wiesz, ta dyskusja jest bez sensu. Po prostu zapytaj Liama, zarząd albo cokolwiek - powiedział Harry, leżąc na ladzie w kuchni. Pił kolejne piwo.
- Świetny pomysł! Kiedy spotkam się z zarządem to zapytam! - wykrzyknął Louis. Pobiegł po swój telefon. Harry kontynuował picie swojego piwa oraz pisanie na telefonie.
- Musisz przestać pić, robisz to zbyt często. Niedługo mamy trasę - powiedziałem mu.
Jedynie wzruszył ramionami i ruszył do swojego pokoju. Harry pił tak często, że to zaczęło mnie martwić. Ma straszne wahania nastroju, kiedy jest pijany. Cóż, tak jak wszyscy.
Przeszedłem korytarzem i wsunąłem głowę do jego pokoju. Jakimś cudem mnie nie zauważył. Pił kolejną butelkę i wciąż siedział na telefonie. Zapukałem, na co spojrzał na mnie, a następnie wrócił wzrokiem w dół. Usiadłem obok niego i posłałem mu zmartwione spojrzenie.
- Harry, dlaczego tyle pijesz? - zapytałem spokojnie.
- Bo mogę. Coś jeszcze? - Wyłączył telefon i zaczął warczeć.
- Po prostu powiesz, a ja dam spokój!
- Właśnie tak to działa. Kiedy ktoś powie ci coś, co bardzo chciałeś wiedzieć, zostawiasz go w spokoju. Poza tym, przechodzę przez kilka rzeczy.
- Pow-
- CHŁOPAKI! PRZEKONAŁEM ZARZĄD POZWOLENIA NAM NA POSIADANIE PTAKA! - wykrzyknął Louis. Zaczął skakać i nas przytulać. Następnie wybiegł i zaczął krzyczeć.
- Uspokój się! - zawołał Harry, jednak Louis wciąż krzyczał. Pokręcił głową i odprowadził mnie do drzwi. - Z chęcią bym ci powiedział, ale musimy być sami. Może później.
- Okej. - Wyszedłem i zobaczyłem Louisa biegającego na zewnątrz. Wyszedłem i złapałem go za ucho, zanim jacyś fani albo paparazzi by nas znaleźli.
- Puść mnie! - syknął. Wciąż go trzymałem, dopóki nie znaleźliśmy się w środku.
- Chcesz, żeby ludzie nas znaleźli?
- Oh, tak. Masz rację. Będę już cicho. - Ruszył do swojego pokoju, zostawiając mnie w salonie. Szedłem do mojego pokoju, kiedy usłyszałem jak Harry rozmawia z kimś przez telefon.
- Ta. Chce, żebym mu powiedział. Powinienem? Naprawdę mu ufam. - Powiedział. Czy mówił o mnie? Nie obeszło mnie to i ruszyłem do mojego pokoju. Może mówił o Zaynie. Prawdopodobnie nie, ale może. Może powie mi, kiedy będziemy mogli później pogadać o jego problemach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro