Rozdział 9
Nicole zebrała z łopatki nadmiar wody zbieraczką i wytarła ręce o spodnie.
- Jejku, ale byłeś brudny! Mam nadzieję, że to się nie powtórzy - mruknęła i wypięła ogiera z rozpinek.
Umięśniony siedmiolatek ochoczo dał susa do przodu wyrywając uwiąz z rąk Nicol.
- Hej! - zawołała brunetka i dogoniła ogiera szarpiąc za linkę.
- Co ty taka nerwowa? - prychnął Fun. Skierował tęskne spojrzenie w stronę padoku. Od jakiegoś czasu Nicole nie wyprowadzała go zbyt często, więc dawno nie rozmawiał z Miracle. Kasztanka miała boks dalej od ogiera, dlatego tylko mijali się na korytarzu.
Fundamental jeszcze raz spróbował uciec i szarpnął silnie łbem, ale dziewczyna była na to przygotowana. Zaryła nogami w ziemi i zatrzymała konia.
Pociągnęła lekko za uwiąz i zrobiła krok w stronę stajni. Gniadosz stanął jak wryty.
- Nicole, może daj go na padok? Przyda mu się trochę ruchu poza treningami - zasugerowała Victoria.
- Może i tak - mruknęła Nicol wzruszając ramionami, ale w końcu się przemogła i ruszyła na pastwisko.
***
Fun przeskoczył nad płotem twardo lądując po drugiej stronie. Nie zwalniając ruszył w stronę grupy klaczy.
Z bliska zauważył, że stoją tam Vanilla Dream, Awesome Jump, Miracle i Constante. Ogier parsknął zwiastując swoje przybycie, a kilka klaczy odwróciła głowy lub zastrzygła uszami.
- Cześć Fundamental - Miracle posłała mu uśmiech. Ogier spuścił głowę, ugryzł kępkę trawy i powiedział: - Co tam porabiacie?
- Rozmawiamy - zarżała z naciskiem Constante. Widać było, że ogier nie przypadł jej do gustu.
- Jutro wyjeżdżam na zawody - parsknął spokojnie gniady. - Miracle, może spędzimy chwilę razem?
Ogier napiął mięśnie, kiedy kasztanka mu uległa i ruszyła płynnym kłusem w jego stronę. Koleżanki obrzuciły ją niemiłym spojrzeniem. (?)
- Może idziemy na pastwisko ogierów? Jest większe. - zaproponował holender.
Klacz przytaknęła i zadziornie poderwała ogon do góry przyspieszając do szybkiego galopu. Pierwsza przeskoczyła ogrodzenie zostawiając ogiera daleko w tyle.
Fundamental skacząc przez płot nie zauważył pędzącego Trust Live. Niechcący wpadł na wysokiego hanowera.
- Uważaj jak łazisz, ciamajdo! - warknął Trust rzucając się z zębami na gniadosza. Fundamental zareagował niemalże od razu. Odskoczył od ogiera i przeciął tylnymi nogami powietrze uciekając od skarogniadego. Z łatwością dogonił Miracle, która zwolniła, by przyjrzeć się sytuacji.
- Co się stało?
- Wpadłem na Live'a - holender przewrócił oczami. - Rzucił się na mnie z zębami, bo myślał, że jak lepiej sakcze, jest lepszy. Nic wielkiego.
Kasztanka pokiwała głową.
- To gdzie idziemy? - klacz wskazała głową jakieś miejsce w oddali.
- Nie wiem, dzisiaj ty wybierasz.
- Ty znasz lepiej te tereny.
Fundamental w końcu uległ i ruszył urywanym kłusem na róg padoku. Zazwyczaj rosła tam najlepsza trawa, bo większość koni nigdy tam nie chodziło.
- Oto moja ulubiona miejscówka - parsknął. - Zazwyczaj stoję sam, wiesz.
Mircacle pokiwała głową i uniosła górną wargę sięgając po trawę.
- Jaką wysokość mają te przeszkody?
- Chyba tak z 160 cm.
- Dasz sobie radę? - spytała z niepokojem ruda.
- Oczywiście, że tak - ogier uniósł wyżej głowę. - To nie była poważna kontuzja, nawet Josh tak mówi.
Wygra to. Pokaże Trustowi, Miracle i wszystkim, na co go stać.
Najgorsze było to, że Trust też tam startuje.
------
483 słowa.
następny rozdział to zawody
kto się nie może doczekać??¿
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro