Rozdział 4
Fundamental przeniósł ciężar ciała na trzy nogi i skierował uszy do tyłu.
- Cześć Fundamental! - parsknęła Miracle, kasztanka z dosyć dużą, zaróżowioną chrapką.
Ta klacz już od dawna wpadła ogierowi w oko. Gniadosz odwrócił wzrok i zmieszany parsknął.
- Cześć. Jak było na treningu? - zapytał.
- Dobrze, podwyższyli mi przeszkody o kolejną poprzeczkę i jest szansa, że za kilka tygodniu wystartuję w zawodach w klasie C1.
Gniadosz przymknął oczy. Od czasu do czasu przez jego nogę przemykał promień bólu.
- Wszystko okey? - kasztanka przekrzywiła głowę.
- Tak. - powiedział niepewnie.
***
Holender wygiął szyję w łuk i przyspieszył do wolnego galopu. Przy każdym kroku drobinki piachu wylatywały w powietrze.
Fundamental spróbował podnieść głowę, ale chambon go zablokował. Ogier parsknął niezadowolony i zwolnił do energicznego stępa.
- Może już mu wystarczy? Już się dostatecznie rozgrzał, możesz na niego wsiadać. - powiedziała spokojnie córka pani Victorii, Julia.
- Dobrze, już idę. Czekaj z Atlantisem przy bramie.- powiedziała Nicole zwijając przy tym lonżę. Fundamental automatycznie podszedł bliżej do dziewczyny. - No, Fun. Dzisiaj czeka nas teren.
***
- Gdzie jedziemy? Do lasu? - zapytała Julia anglezując.
Nicole w skupieniu przytaknęła.
- Okey.
Atlantisowi błysnęły białka oczu i nagle zboczył ze ścieżki wpadając na Fundamentala. Ten drugi zarwał łbem do góry i zagalopował.
- Hoola!
Ogier ugiął przednie nogi stając małego dęba i pod naporem wędzidła zwolnił do kłusa, a potem do energicznego stępa. Przez to, że Nicole za bardzo zebrała wodze, jego chrapy prawie dotykały klatki piersiowej.
- Co się stało? - Julia dosłownie podskakiwała w siodle od nagłego zwalniania z glopu do kłusa.
- Nie wiem, może Atlantis się czegoś przestraszył? Mniejsza, chodźmy, bo mamy być za pół godziny w stajni.
Juli przytaknęła i ręką odgarnęła kosmyki grzywy ze spoconej, czarnej szyi Atlantisa.
Nicole dała łydkę Fundamentalowi, a on nagle przyspieszył. Brunetka czuła się tak, jak wtedy na zawodach, na których jej holenderski ogier złamał nogę.
Chwilę po niej Julia poszła w jej ślady i zrównała się z koniem brunetki.
- I co? Może czas na mały parkur? - zapytała Julia z błyskiem w oku.
---------
322 słowa.
Podoba wam się ta książka?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro