Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

***

Oszustwo. Kradzież. Zdrada. Te i wiele innych słów zagnieździły się w moim umyśle na dobre. I tylko tam mogły pozostać, bo Paweł, zanim się rozstaliśmy, zakazał mi mówić o czymkolwiek, komukolwiek. Oficjalnie się nie obudził, bo nieoficjalnie to on, zachęcając cały holding do inwestowania w hotele Skalskich, wyciągnął z tego dealu miliony, których wszyscy teraz szukają. W tym ja, „niczego nieświadoma" ofiara.

Gdy więc z Weroniką i Adamem narzekaliśmy na wieżę Eiffla, gdy jedliśmy rogaliki, których nazwy nadal nie potrafię wymówić i gdy zwiedzaliśmy francuską izbę przyjęć, bo ugryzł mnie szczur, musiałam wciąż przywdziewać na twarz ten sam lekki i wyuczony uśmiech niewyrażający absolutnie nic. Choć z jednej strony chciałam Pawła udusić, bo o niczym mi nie powiedział, a z drugiej skakać z radości, bo koniec końców, jakkolwiek sprytny by nie był, to ja go przechytrzyłam.

Dokonałam czegoś równie niemożliwego, co wygrana w „Trzy kubki" z całą szajką scammerów na paryskim Polu Marsowym. A wszystko to dla krótkich: „Załatwię wszystko sam.", „Niczym się nie martw.", „Korzystaj z wakacji.", „Bądź nastolatką.", którymi to Paweł zbywał w SMS-ach każde moje następne pytanie.

Mimo że z niewiedzy aż mnie skręcało, ten ostatni raz postanowiłam mu zaufać. W końcu, spośród naszej trójki, to on jest człowiekiem z planem na każdą ewentualność i mam nadzieję, że także na tę, w której z ulubieńca rodziny de Villenoix staje się jej zdrajcą.

W tamtej chwili nie mogłam pomóc mojemu bratu bardziej, niż się go posłuchać i po prostu korzystać z wakacji. Dlatego z Paryża wraz z Czarneckimi udałam się na Lazurowe Wybrzeże, do księstwa milionerów, hazardu i całych tabunów Ferrari, gdzie statystykę uśmiechniętych bogaczy drastycznie zaburzała tylko jedna osoba. JA.

W Monako ludzie patrzyli na mnie jak na obraz nędzy i rozpaczy. Może to dlatego, że brak domu wyrył mi się na czole niczym podpis pod niedawną transakcją jego sprzedaży. A może po prostu nie pasowałam ani do zwykłej turystki, ani do nowobogackiej laski z kijem w dupie, ani tym bardziej do przedstawicielki dyskretnego old money, którą według skomplikowanych rodzinnych koneksji powinnam być. Pewnie to z powodu mojego śmiechu... No bo przez co innego? Nieśmiały chichot Julianny Warszawskiej nie był charakterystycznym wyrazem euforii, ćwiczonym na polach golfowych czy tenisowych kortach, w każdym barwnym dźwięku pokazującym wyższość, wyrafinowaną szyderę i pieniądze. Tak naprawdę to dopiero uczyłam się śmiać. Z Karolem.

Dzwonił codziennie, tak jak chciałam. Nieważne, czy na luksusowym jachcie sączyłam Vesper Martini, czy akurat robiłam sobie zdjęcie z kasynem Monte Carlo w tle, albo tańczyłam na tyłach kabrioletu jak w amerykańskich romansidłach, telefon od Ferro stał się najważniejszym punktem dnia.

Zrozumiałam, że tylko z nim będę miała jakieś później. O ile, wstanę z łóżka prawą nogą, odpukam w żelazo i w niemalowane drewno co najmniej trzy razy na dzień, a czarne ubrania schowam w walizce głęboko pod te kolorowe. Najlepiej razem z natrętnymi myślami, które zaczęły mnie nawiedzać z częstotliwością równie wysoką, co szalone tłumy Sagradę Famílię w Barcelonie - naszym następnym przystanku.

To właśnie w sercu Katalonii planowaliśmy spędzić ostatnie dwa tygodnie wakacji, wyluzować się przed klasą maturalną i złapać trochę słońca na czas, kiedy twarze będą nam bielały od nawału nauki. Niestety, moje obsesje i kompulsje nie dostały wolnego.

Było za dobrze. Czułam, że coś jebnie. Dlatego pomiędzy spacerami po bajkowym parku Güell, gdzie różnobarwne, ceramiczne odłamki tworzyły surrealistyczne mozaiki i rzeźby, sesjami zdjęciowymi wśród szpalerów palm, zaciętą nauką surfingu, a kłótniami z Czarneckimi, jak wymawiać „tortilla", zawsze obowiązkowo upewniałam się, że z moim chłopakiem, bratem i dziadkiem wszystko jest w porządku. I było, tak samo jak ze mną.

Dopóki Wiktoria nie zadzwoniła, że chce się spotkać.


Wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku! 😁


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro