9# Nowy...
Tydzień później
Od wspaniałego wieczoru minął tydzień, a ja mam wrażenie jakby trwało to z miesiąc.
Dlaczego mi się dłuży? Może dlatego, że mam dość taty. Całymi dniami stara się znaleźć dla mnie czas. I niby wszystko wspaniałe. Ojciec chcę spędzić czas z córką. Gdyby nie fakt, że stał się zbyt opiekuńczy. Nigdzie nie mogę łazić, a jak już gdzieś idę, czuję, że jest w pobliżu. I tym razem nie chodzi o zmysł ducha. Nie! To zwykłe przeczucie. Ale prawdziwe.
Jedyne miejsce, gdzie za mną nie polazł to była szkoła. I to mam wrażenie, że za każdym razem czekał na mnie przy wyjściu. Czasami nawet "przypadkowo" mnie odbiera.
Co więcej, to niweczy moje plany. Najgorzej, kiedy atakuje jakiś duch. Ostatnio wtedy wziął mnie do pokoju i starał się mnie ochraniać. Jakbym ja tego nie mogła? Żeby się nie wydało podejrzane, stworzyłam swojego klona, który pomagał Phantomowi za mnie. Minus był za to taki, że po tym byłam strasznie wyczerpana. Na szczęście zmora zaatakowała wieczorem i mogłam udać, że już chcę spać.
I dlatego właśnie tu siedzę. Sama. Chowając się przed wzrokiem mojego ojca. Wokół mnie nie słychać nic, a ja jak jakaś kretynka kucam w szafie i czekam, aż tata trzaśnie drzwiami od domu, bym mogła wyjść. Pomimo tego, że było mi nie wygodnie, to i tak doczekałam się tego momentu. Pewnie poszedł mnie szukać na dwór. Aż nie wierzę, że mi się to udało.
Korzystając z momentu szybko zmieniłam się w Ju i poleciałam niewidzialna. Nie wiedziałam dokąd. U Alexa i Allie zacznie mnie szukać. A wtedy koniec odpoczynku. Nie żebym mogła go mieć, gdyż akurat wtedy pojawił się duch. To był ten Skalker.
-No proszę. Znowu się widzimy. - Zaczął uśmiechając się złowieszczo.
- No. Wreszcie będę mogła cię pokonać.
- Nie wydaje mi się. - Odrzekł, po czym wyjął urządzenie.
Ustrojstwo nie było wielkie. Wyglądał jak jakiś pistolet,albo mały laser z uchwytem. Skalker uśmiechnął się, po czym strzelił we mnie pociskiem. Po nim automatycznie się przemieniłam, po czym zaczęłam spadać. Przez chwilę panikowałam, a moje myśli wierciły się jak szalone. W końcu jednak oprzytomiałam i resztą trzeźwego umysłu, starałam się przemienić. Na początku ciężko mi było, ale w końcu się udało i po chwili znów zaczęłam się unosić obok potwora. On tylko mruknął zniezadowolenia i już miał mnie znowu strzelić, gdy w ostatniej chwili ktoś mnie popchnął. To był Danny!
Ale zaraz. Czy to znaczy, że on zna moją tożsamość? Oby nie.
Niestety pocisk, który miał trafić we mnie trafił w jego. Co ciekawe, owszem został coś w stylu "porażony", ale nie zmienił się w postać cywilną i dalej latał obok mnie. Byłam tym zaskoczona, jednak Skalker chyba nie.
Rozpoczęliśmy walkę. Danny walnął przeciwnika laserem, po chwili przeteleportował się i od tyłu zadał znowu ten sam cios. Ja starałam się mu jakoś pomóc, ale bitwę wygraliśmy głównie dzięki niemu.
Gdy wsadziliśmy Skalkera do termosa, zdobyłam się i zapytałam.
-Em... A ty znasz moją tożsamość?
Bałam się odpowiedzi. Co jeśli tak? Czy istnieje jakaś możliwość by zapomniał, a może istnieje takie urządzenie?
-Nie, a czemu pytasz? - Odpowiedział.
Poczułam ulgę. Po chwili ciszy, zauważyłam, że Danny wciąż wyczekuję mojej odpowiedzi, więc powiedziałam.
-Ym... Nic... Po prostu zjawiłeś się tuż po tym, jak wróciłam do duchowego stanu.
-Aha. No dobra. To muszę lecieć. Pa Ju!- Rzekł, po czym odleciał.
~~~
Wracałam w mojej cywilnej formie. Byłam trochę zmęczona, ale nie tak, jak ostatnio. Wreszcie nie musiałam robić klona. Postanowiłam iść do domu. Miałam już dość wrażeń, a po za tym mam ochotę poćwiczyć. Muszę opanować klonowanie.
Jednak nie dane mi było nawet o tym dobrze pomyśleć, bo od razu znalazł się stary, który męczył mnie pytaniami.
-...Gdzie byłaś? Czy nie rozumiesz, że jest teraz nie bezpiecznie? I czemu nie odbierasz?! Na telefonach bywacie nawet cały dzień. Jak granie to spoko, ale jak odbieranie od rodziców, to już nie. - Oburzał się.
Po chyba godzinie nie wytrzymałam.
- Mam tego dość, tato! Wiecznie za mną łazisz i traktujesz mnie jak dziecko! Ja nie jestem dzieckiem i nie chcę takiej uwagi! Już wolałam jak miałeś mnie gdzieś! Przynajmniej miałam spokój! - Krzyknęłam.
Wtedy wybiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Usiadłam przy ścianie. Łzy pociekły mi po policzku. To nie tak, że ja go nie chcę. Po prostu... Mam dość.
Po chwili wszedł tata. Kucnął obok mnie i powiedział:
-Przepraszam cię, Juli. Ja tylko chciałem być dobrym ojcem. Przykro mi, że tak to odczułaś. Przesadziłem.
Kiedy to rzekł, przytuliłam go i odpowiedziałam:
-Ja też przepraszam. Wcale tak nie myślę. Wiem, że nie miałeś mnie w dupie oraz, że się starasz być dobrym ojcem. Po prostu... - Westchnęłam.
- To może zrobimy tak, że będziemy spędzać czas, tylko we dwoje w różne dni. Nie cały czas, ale chociażby raz lub dwa razy na tydzień. Oczywiście może ich być więcej. Zgoda?
-Tak. - Odpowiedziałam.
~~~
Następnego dnia wstałam za późno. Znowu się spóźnię do szkoły! A najgorsze, że mam lekcje z panią od Fizyki. Niestety ta pani, to styl grubej facetki. Ogólnie mnie wkurza, jak ktoś mówi tak na kobiety, ale w przypadku pani Grzyb (przezwisko od jej nazwiska: Grzybowska), to inna sprawa.
Jeśli się spóźnię, to oberwę.
Dlatego, normalnie z prędkością światła, przygotowałam się do wyjścia. Niestety i tak spóźniłam się 5 minut. To koniec!
Na szczęście, gdy weszłam i zajęłam miejsce obok Alexa (zawsze z nim siedzę na fizyce), zauważyłam, że pani Grzyb nie ma. Zamiast tego stała nasza pani wychowawczyni, która jak zwykle była piękna. Jej szczupłą i wysoką sylwetkę idealnie podkreślała sukienka, która przylegała do ciała tak, że widać był kształt typowej, pięknej kobiety. Wiele kobiet zazdrościły jej cerę, którą zdobiły piękne błękitne jak diamenty oczy, które błyszczały radośnie, oraz jej długie, lekko falowane włosy w kolorze perłowego blondu. Na sobie miała lekki makijaż, a jej twarz zdobił piękny uśmiech. Obok niej stał chłopak. Trochę wyższy ode mnie. Miał zielone oczy i blond włosy, które były ułożone w artystycznym nieładzie. Uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry, klaso. Do nas dochodzi nowy uczeń. Przedstaw się.
Gdy to powiedziała, chłopiec tylko skinął głową, uśmiechnął się i zaczął:
-Jestem Nick Coldfeelt [KoldFilt]. Przeprowadziłem się z Los Angeles.
I wtedy mnie olśniło. To ten Nick, na którego kiedyś wpadłam!
- Okej Nick. Mam nadzieję, że dogadasz się z klasą. Jeśli miałbyś jakieś problemy podchodź do mnie. Jestem pani Catherine, ale możesz mówić po prostu pani Cath. Jestem Waszą wychowawczynią, jak również nauczycielką angielskiego. Dobra. Muszę iść. Do widzenia! - Wyjaśniła i poszła.
Wtedy weszła pani Grzyb i od razu krzyknęła na Nicka:
- A co ty tu tak stoisz? Na miejsce!
Nowy uczeń niechętnie poszedł zająć miejsce. W końcu, gdy zauważył, że siedzę z Alexem, postanowił, że usiądzie przed nami razem z Allie, która siedziała sama.
Po chwili już zaczęli cicho się śmiać. A Alex z zazdrości zrobił się czerwony. Mruknął coś pod nosem.
Wtedy pani zwróciła uwagę Nick'owi i Allie, że mają się uspokoić.
Gdy się opamiętali, Nick wysłał do mnie liścik:
To jest twoja przyjaciółka Allie, tak? Wydaje się miła, ale wolałbym jednak usiąść z tobą.
Czy są lekcje na których siedzisz sama? Czy wszędzie siedzisz, ze swoim chłopakiem?
Chciałam mu odpisać na pytanie i dodać, że Alex nie jest moim chłopakiem, ale nie zdążyłam, bo pani zauważyła, że Nick dał mi liścik i za karę musiał nas uczyć za nią.
Na szczęście nie poszło mu tak źle.
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi.
Tak! Skończyłam PRAWIE całą książkę, został finał i epilog, a w zasadzie końcówka pierwszej części finału i cała druga, no i epilog, ale powinnam się wyrobić, więc mogę wreszcie wrócić i wstawić.
Na razie będę starała się zrobić taki maraton, czyli 1 część codziennie.
No i co? Myśleliście, że Danny odkryje tożsamość Ju?
Przykro mi, ale nie tym razem.
Muahahahahahahah
Spodziewaliście się, że Nick dojdzie do klasy?
Cieszycie się?
(Jeśli popełniłam jakieś błędy, a prawie na pewno to zrobiłam, to mówcie!)
Next: jutro
Słów: 1292
To bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro