Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8#Niespodziewany dzień


Czyli wygląda, że po tym szybko się męczę. - stwierdziłam, jak już opowiedziałam plan.

-Jestem pewna, że prędzej czy później nie będziesz się męczyć. Po prostu musisz poćwiczyć. -Zauważyła Allie.

- Sama nie wiem...

-Coś w tym jest. - dodał Alex.

Naszą rozmowę zagłuszył mój ojciec.

-Cześć Juli. Witam Alex i Allie.

-Dzień dobry tato Juli. - powiedzieli tak, jakby uczyli się ma pamięć.

-Możecie zostawić nas samych? - spytał Stary.

- To pa, Juli. Dowidzenia! - dodali, znów jednocześnie, Alex i Allie, po czym poszli.

-Co chcesz? Teraz co? Uważasz, że ja jestem Ju? A może Alex? -Zapytałam wciąż zła a tamto.

Jego wyraz twarzy z uśmiechniętej zmienił się na smutną. Usiadł na łóżku. A ja zaczęłam mieć wyrzuty sumienia.

-Juli. Gdybyś wiedziała tyle co ja... Zrozum... Ja... - Przerwał na chwilę, po czym znów kontynuował. Jego wyraz twarzy mrozi krew w żyłach.- Przepraszam, Julie. Nie powinienem był ci zakazywać kontaktu. Ja po prostu staram się cię chronić. Chyba czas, byś usłyszała historię. Był pewien chłopiec. Nikt nie wie, jak ma na imię. Prawdopodobnie Danny. Jego... wujek i ciocia [cóż, to byli mama i tata. On przekręca specjalnie] byli naukowcami, którzy zajmowali się łapaniem duchów. Pewnego razu wymyślili portal do duch strefy. Chłopiec zaprosił swoich przyjaciół. Zrobili sobie zdjęcie. Nasz bohater był nie ostrożny i wszedł do portalu. Niechcący włączył przycisk i go poraziło. Miał szczęście. Przeżył, ale w połowie. Zyskał moce i przydomek ,,Danny Phantom".
Ratuje ludzkość, ale przez to jego rodzina jest w niebezpieczeństwie. - Opowiedział i zapytał. - Jakieś pytania?

-Co to Duch strefa? Skąd o tym wiesz? I jakim cudem macie takie same imiona? - spytałam.

Co prawda znałam na niektóre pytania odpowiedzi, ale nie chciałam ryzykować.

-Duch strefa to miejsce, gdzie żyją duchy, Wiem o tym, bo to mój były przyjaciel, zbieg okoliczności. Coś jeszcze?

Zaryzykować? A dobra!

-A gdybym ja tak miała i ty byś się dowiedział, to co byś zrobił? Szczerze.

Zaskoczyło go to pytanie, ale odpowiedział.

-Martwiłbym się, ale zaakceptowałbym to. I starałbym się cię chronić.

Przytulaliśmy się, a potem spędziliśmy ze sobą cały wieczór.

~~~

Rano obudziłam się i wyszłam z pokoju. Ku mojego zaskoczeniu tata siedział przy stoliku i zagadał gofry. Przysiadłam.
On na mój widok się uśmiechnął i odpowiedział, rozwiewając moje wątpliwości.

- Dzisiaj wziąłem wolny, by spędzić czas ze swoją ulubioną córką.

-Którą? Czy to ja? - Zapytała Eve.

- Akurat mi chodziło o Juli. - Odpowiedział jej tata.

-Ej co?! Ona jest twoją ulubioną córką? No nie! - Zaczęła się oburzać Eva. - Dobra to ja spadam. Widziałam na promocji ładną, żółto-różową suknię, a wiecie, że to moje ulubione kolory!

Gdy to powiedziała, zadzwonił dzwonek do drzwi, (prawdopodobnie przyszli po nią przyjaciele) i po chwili już jej nie było.

-Dobra, Skarbie. Ja muszę już iść. - Mama zwróciła się do mnie, po czym obróciła się do taty, cmoknęła i powiedziała- Pa, Kotuś.

I tak cały dom był mój i taty.

~~~

-To co chcesz robić? - Zapytał mnie Stary.

-Nie wiem... Może pograjmy?

I po chwili graliśmy w gry.

Kiedy nam się znudziło, poszliśmy do pizzerii i zjedliśmy obiad, potem na lody, wtedy tata zatrzymał mnie przy parku. Usiedliśmy.

- Ale przyjemnie... - westchnęłam.

-Prawda? - Zaśmiał się. - Do tego miejsca zawsze przyprowadzałem twoją mamę.

-Do zwykłej ławki w parku?

-Nie koniecznie. Chodź. - Mówiąc to zasłonił mi oczy.

Gdy już odsłonił zobaczyłam piękne jezioro szumiące w tle, obok rzeka z małym wodospadem. Za nami były płaczące wierzby. Wokół było zielono. Po za szelestem liści, szumem wody i ćwierkaniem ptaszków, było zupełnie cicho.

Nic dziwnego. Nikogo tu nie było. Tata rozstawił koc i zrobiliśmy mini piknik.
Kąpaliśmy się w jeziorze, a potem oglądaliśmy zachód słońca.

W końcu usiedliśmy w trawie.

-Wspaniale nie? - zaczął.

-Tak... Szkoda, że tak dawno nie spędziliśmy razem czasu... - Dodałam.

On westchnął.

-Och Juli. Ja jestem często zajęty.

-Mhm...

-Juli? O co chodzi?

-No, że jesteś zajęty. Wszyscy mi to mówią. Ty, moja sta...

On domyślając się co chcę powiedzieć popatrzył złowrogo, a ja szybko się poprawiłam.

- Znaczy mama, no i jeszcze babcia, obaj dziadkowie, ciocie i wujek... Ale ja nie wiem dlaczego. Czym jesteś zajęty. - Westchnęłam.

-Słuchaj Juli. Bardzo cię kocham. Może i nie mam czasu, ale nigdy nie zapomnę o was.

-Ach tak? - Wstałam, po czym dodałam. - Na których urodzinach byłeś cały wieczór? Na żadnych! A na ostatnich nie dostałam nawet nic na urodziny! A minęło pół roku!

Zatkało go. Nie tego się spodziewał.

- Oh. Juli. Nawet nie wiesz, jak mi przykro. Wiesz, jak ciężko wiedzieć, że nie możesz się zjawić na urodzinach córek? A co do prezentu, szukałem okazji. - Powiedział.

Nie spodziewałam się tego...

W dodatku zaskoczył mnie jeszcze bardziej, kiedy wyciągnął biżuterię. To był naszyjnik z moim ulubionym kamieniem. To był Kwarc Dymny!

Większość woli diamenty. Ale nie ja. Kwarc Dymny traktuję jak odzwierciedlenie mojej duszy. Tak jak on, lubię ciemne rzeczy, a na dodatek dym kojarzy mi się z moim charakterem. Niby smutny, ale także wesoły. Zmienny i nie materialny niczym dym.

-Łał. Tato. To jest... Piękne!

- Wiedziałem, że ci się spodoba.

Ta biżuteria zrobiona ze srebra posiadała ten klejnot w kształcie serca. Do kompletu były kolczyki i drugi zestaw taki sam, tyle że w
kształcie motyla.

Spędziliśmy radośnie czas, po czym wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.

__________________________________

Ciąg dalszy nastąpi.

Słów: 932

Znaków: ok. 4795 (taka ciekawostka)

Next: nie wiem.

Bardzo ważne pytanie!

Co wolicie?

Bym opublikowała parę, potem była przerwa, a potem kolejną pare. Jeśli tak, to tak by było ok. 3 razy.

Czy może

Bym nie publikowała, tylko dopisała całą powieść i wtedy opublikowała codziennie 1 część?

Mówcie! To od was zależy jak będzie!

Chciałam tutaj dodać coś więcej, ale jednak w następnej części.

Mam pytanie. Wolicie by było po ok. 800-1000 słów, czy 500- 600?

No to bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro