40# Skutki
Juli
Tak mocno siłowałyśmy się pociskami, że obie przestałyśmy to kontrolować, przez co nastąpił wybuch. Poleciałam do tyłu. Wzniosła się mgła, więc nie widziałam co stało się ze złą mną, ale mogłam przypuszczać, że to samo. Kiedy upadłam, poczułam dość ostry ból i wycieńczenie. Byłyśmy równe i chciałyśmy wygrać, przez co zużyliśmy mnóstwo mocy, a ten wybuch też nie ułatwił sprawę.
Poczułam przemianę zwrotną. Obraz zamazywał mi się przed oczami. Wtedy usłyszałam czyjś bieg. Przy mnie był mój tata, który podniósł mnie, jak podnosi się pannę młodą. A ja odpłynęłam.
Zła Ju
Po wybuchu poleciałam do tyłu. Nie widziałam mojego wroga, ale byłam pewna, że ona też oberwała. Czułam się fatalnie. Świat rozmazywał mi się, nie mogłam się podnieść. Dalej byłam w formie ducha, bo przecież nie mam człowieczeństwa. Nie musiałam nawet sprawdzać, czy nie straciłam chwilowo moce. Czułam się tak fatalnie, że to było wiadomo. Mgła zaczęła się rozmywać, a ja straciłam przytomność.
Danny
Spacerowałem we mgle, próbując znaleźć moją córkę. Kiedy zwiększyła się widoczność, ujrzałem córkę leżącą po mojej prawej. Czym prędzej do niej podbiegłem. Ona, już w postaci cywilnej, spojrzała na mnie, a gdy ją podniosłem, zamknęła oczy. Mocno oberwała. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie.
Na tym zakończyła się walka. Nikt nie wygrał. Dan wziął złą Ju na ręce.
Sam
Jesteśmy w domu i mamy gości. Niezbyt mi się to podoba, ponieważ ci odwiedzający chcieli nas wcześniej zabić. Podobno kiedyś już to zrobili. W innej linii czasowej. Siedziałam na krześle w pokoju. Postanowiliśmy położyć obie Ju w pokoju do spania dla gości. Był nawet duży, oraz posiadał dwa, oddzielne łóżka. Panował lekki tłok, bo ja byłam tam, by obserwować dziewczyny, Dan, bo nam dalej nie ufał, Danny, bo nie chciał bym została sama z, jak on to powiedział, tamtym palantem.
Oprócz nas był jeszcze Alex, który pomimo prośby, żeby zostawił Juli i poszedł do domu, bo robi się późno, a jego mama będzie się martwić, on nie zamierzał nas opuścić. Musiałam zadzwonić do jego mamy i wyjaśnić, że u nas zostanie przez parę dni. Max przez tę walkę, złamał nogę i musiał leżeć w łóżku. Jego posłanie było w sąsiednim pokoju. On wiedział o wszystkim i przykro mu było, że nie mógł i nadal nie może nic zrobić. Dani zajmowała się Ev, która nie wiedziała, co się stało. Obie siedziały obok mojego syna.
Danny
Minęło parę dni. Obie Ju nieźle oberwały, bo nadal się nie obudziły. Dan zaczął trochę ufać Sam i mnie. Wiedział, że żona nie zrobi krzywdy złej Ju. W sumie ja też nie. Dlatego czasem jak w pokoju znajdowała się tylko Sam, on czasem wychodził. Zostawiał nas jednak na krótko. Dosyć szybko wracał.
Teraz wyjątkowo byłem sam w pokoju. Sam poszła zajmować się Maxem, a Dan jeszcze nie wrócił.
Zawsze w pokoju była jedna osoba na wypadek gdyby się obudziły.
Najwidoczniej zaszczyt ten przypadł na mnie, bo akurat w tym momencie zaczęły się budzić.
Jak to dobrze. Już się martwiłem.
Obie podniosły się i usiadły na łóżku.
- Nic wam nie jest? Jak się czujecie? - Spytałem od razu.
- Trochę boli mnie głowa. - Odparły jednocześnie.
- Czyli nie tylko mnie. - Dodała pod nosem zła Ju.
Po chwili przybył Dan i na widok złej Ju się uśmiechnął. Ciekawe. Uścisnął ją.
Sam po chwili też dołączyła.
- Dobra. Koniec tych czułości. Ju chodźmy stąd. - Powiedział Dan, odrywający się od złej wersji mojej córki.
Ona wstała, zachwiała się i straciwszy równowagę, usiadła na łóżku.
- Wszystko dobrze? - Spytał zmartwiony Dan.
- Tak, tylko kręci mi się w głowie. - Wyjaśniła zła Ju.
- To było w końcu silne uderzenie. - Skomentowała Juli.
Zła przez chwilę milczała.
Po chwili znów się odezwała spokojnym głosem.
- Nie mogę użyć mocy, a ty?
Juli zapewne spróbowała transformacji, ale to nie odniosło skutku.
- Ja też nie. Dziwne... Po za momentami, gdy nie miałam człowieczeństwa, od wyczerpania nigdy czegoś takiego nie było... - Odpowiedziała lekko zestresowanym tonem.
Zauważyłem wtedy, że już nie palą do siebie nienawiści. Może po tym ciosie, zyskały u siebie szacunek?
Juli
Nie wiedziałam, czy mam panikować, czy nie. Nie mam mocy. Czyżbym je straciła? A może to tylko chwilowe przez wyczerpanie? Nie wiem. Ale stres w niczym tu nie pomoże.
Po paru dniach, ja i mój zły odpowiednik wciąż nie mogłyśmy użyć mocy. Ale nie bolały nas już głowy, więc chodziłyśmy po całym domu. Parę razy próbowałam wyjść na dwór, ale Danny twierdził, że to nie dobry pomysł. No okej, rozumiem, że zła Ju nie może, bo wygląda na ducha, ale ja? Czemu? Wyglądam jak zwyczajny człowiek! Mimo to postanowiłam nie kłócić się z tatą. Ostatnio i tak było ciężko.
Ponieważ tata i Dan często znikali, a mama opiekowała się Maxem, nie miałam nic ciekawego do roboty. Czasami zachodziłam do brata, czasem spędzałam czas z siostrą... Ale kiedy brat drzemał w ciągu dnia, a Ev wychodziła na dwór z koleżankami, nie miałam co robić. Dlatego, o dziwo, zaczęłam spędzać czas, z złą Ju. Pomimo innych poglądów, fajnie się bawiłam.
Może wcale nie jest taka zła?
Danny
Od momentu, gdy obie Ju oberwały i się przemieniły, ludzie dowiedzieli się o ich prawdziwych tożsamościach. Od razu zostało to rozgłośnione w gazetach, wiadomościach i w różnych innych miejscach. Krążyły różne plotki. Na przykład, że ja eksperymentowałem na Ju, albo, że ona od urodzenia była pół duchem, a nawet, że ona jest duchem, a my ją przygarnęliśmy i daliśmy kombinezon, który przypomina człowieka. Naprawdę? Po za tym, problem był wydostać się z domu, bo paparazzi stali w drzwiach, blokując przejście. To była właściwie przyczyna, przez którą nie wypuszczałem Juliette z domu.
Ja akurat często byłem po za domem. Na początku, by śledzić Dana. To, że zła Ju jest u nas w domu, nie oznacza, że Dan coś nie kombinuje. A może właśnie to podstęp? Może zła Ju udaje? A może on ma ją gdzieś? Okazało się jednak, że Dan po prostu zwiedzał okolicę, chodził na zakupy, albo na mecze.
Pewnego razu mnie zauważył i od tego momentu, chodzimy razem na mecze. Może jednak Dan ma w sobie coś dobrego?
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Słów: 997
Next: jutro
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro