37# Początek końca
Juli
Siedziałam obok Danny'ego i opowiadałam mu poprzednią akcję z Panem Dziwo i Soplem. Kiedy sprawa okazała się wyjaśniona, zastanawialiśmy się nad tymi pytaniami, o których nie dało się zapomnieć. Między innymi, czemu Sopel jest zły albo komu służy Pan Dziwo. Niestety nie potrafiliśmy wymyśleć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Przez chwilę myśleliśmy, że Dan, ale od razu odrzuciliśmy ten pomysł, bo złoczyńca zwracał się do kobiety.
I wtedy mnie lekko olśniło. A może to zła Ju? Niby przy przypadkowym spotkaniu twierdziła, że jest dobra, ale co jeśli kłamała? Jesteśmy nawet sprytne, obie byłybyśmy w stanie wymyśleć plan.
- Halo, Ju! Masz już pomysł? - Usłyszałam głos Danny'ego, który starał się przebić moje myśli.
- Hm. Co? - Spytałam, wracając do rzeczywistości.
- Pytałem, czy wiesz kim może być nasz wróg. Masz pomysł? Wydajesz się zamyślona. - Zauważył.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Danny nie wie, o tym, że Ju istnieje, a ja obiecałam ukrywać ją. Co prawda obietnica dotyczyła tego, że jeśli okaże się złą, to ją wyjawię, ale nie mam dowodu, że to ona, a jedynie przypuszczenia.
- Nie, nie mam pomysłów. - Odparłam, nieco mijając się z prawdą.
Rozmyślalibyśmy dłużej, ale wtedy usłyszeliśmy krzyki.
- Duchy!
Przemieniliśmy się i polecieliśmy za źródłem. Na miejscu były dwa duchy, Johnny trzynaście i ,jak się później dowiedziałam, kicia. Jej zdolnością było to, że całusem potrafiła sprawić, że ktoś znikał, a drugim, że ktoś się pojawiał.
[ zdj Kici]
Rozpoczęliśmy walkę. Pomimo, że było nas po równo, to i tak wygrywaliśmy. Kiedy myśleliśmy, że zaraz ich pokonamy, niespodziewanie pojawiły się kolejne duchy: Ember i SkalkeroTechnus. Walka była już cięższa i niezbyt przyjemna, na szczęście dzięki wiadomościom, dowiedziała się o tym Dani, która przybyła nam z pomocą. Znowu zaczęliśmy lekko wygrywać, ale wiedzieliśmy, że to długo nie potrwa. Mieliśmy rację. Za nimi pojawiły się Krwawa Merry, Star i nowa nieznajoma, która nazywała się Spectra. Potrafiła psychologicznie popsuć pewność siebie, dzięki czemu wyglądała na młodziej.
[zdj Spectry]
Wtedy dołączyła się do nas, o dziwo, Pragnienie, która była dosyć potężna, więc znowu lekko wygrywaliśmy.
Wciąż myślałam o jednym. A więc to pewnie ta szefowa Pana Dziwo za tym stoi. Ale wciąż nie widać było Pana Dziwo, Sopla lub jej samej.
Tak się tym rozproszyłam, że dostałam pociskiem od SkalkeroTechnusa.
- Uważaj trochę! Skup się! - Zwrócił uwagę Danny.
Wróciłam do dalszej bitwy. Zapowiadało się ciężko. Wtedy dołączyli następni: Twister, Undergrouth, a nawet duch pudeł.
Duch pudeł od razu został pokonany i wzięty do termosu. Niestety wciąż pozostało 10/11 duchów. (Zależy, czy liczyć Skalkerotechnusa, jako jednego ducha, czy dwóch.)
Kiedy tak walczyliśmy, zaa pleców Danny'ego zauważyłam kolejnego ducha. Co ciekawe, nikt na niego nie zwrócił uwagi. Był dzieckiem dosyć niskim. Na oko miał pięć, sześć lat.
[Zdj]
Już prawie zaatakował Danny'ego, ale zareagowałam i strzeliłam w niego. On nie spodziewając się tego, oberwał. Tata zauważył mój strzał i obejrzał się. Choć parę razy popatrzył w jego stronę, nie zauważył go.
- Do kogo strzeliłaś? - Spytał walcząc z Ember.
- No do tego dziecka. Nie widzisz go? - Spytałam.
- Nie jestem dzieckiem! Jestem Youngblood i jestem starszy od ciebie! - Oburzył się ten duch.
W tym czasie Danny zapytał:
- Jakie dziecko?
On serio go nie widzi?!
- Tylko dzieci mnie widzą. Ty jeszcze się do nich zaliczasz, ale on jest dorosły. - Wytłumaczył mi Youngblood.
Czyli wygląda na to, że muszę sama go pokonać i uważać, by kogoś nie zaatakował. Cudownie.
Wtedy pojawił się kolejny duch. Ile ich jeszcze będzie?! Był to rycerz w zbroi. Jedyne co wystawało ze zbroi to jego fioletowe włosy. W rękach trzymał miecz. Jak się okazało, nazywa się kniaź Trwoga.
[Zdj. Trwogi]
Ponieważ nas było o wiele mniej dosyć mocno przegrywaliśmy. Dani, po kryjomu wezwała Vlada i po chwili był przy nas mój przyszywany dziadek, który zajął się nowo przybyłym i Undergrothem przy okazji.
[Zdj]
Ja wciąż walczyłam z tym smarkaczem, starając się pomóc Danny'emu z innymi duchami.
Nagle, ku mojemu zaskoczeniu, bachor zniknął. Gdy się obejrzałam zobaczyłam uśmiechającego się w moją stronę Alexa. Dzięki niemu mieliśmy jednego z głowy. Kątem oka zerknęłam, że kniaź trwoga też został pokonany przez dziadka. Danny natomiast pokonał kicie. Do nas dołączyli Sam i Max. Wciąż lekko przegrywaliśmy, bo brat i przyjaciel nigdy nie walczyli z duchami i nie mają mocy ale pomimo tego i tak się starali. Co do mamy, to ona była lekko obeznana, podobno kiedyś pomagała Danny'emu, więc miała sprzęt i dobrze nim się posługiwała, ale niestety wciąż jednak to nie to samo co moce.
Wtedy wyłonili się Pan Dziwo z pomocnicą, która miała mnóstwo tatuaży, które mogły ożywać, oraz z wspomnianym wcześniej soplem. Obok wyłonił się Nick z uwięzionymi Allie i Ev.
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Nie, no żartuję XD
__________________________________
Rozejrzałam się. Obok niego jest zbyt dużo wrogich duchów. Nie uda mi się uwolnić więźniów.
Chyba, że...
Zrobiłam się niewidzialna i sklonowałam się. Jedna część mnie dalej była niewidzialna, podczas, gdy druga zaatakowała Spectrę od tyłu, pojawiając się przy tym. Ja pod osłoną niewidzialności, podleciałam do Nicka i walnęłam go w twarz. On lekko zdezorientowany otrząsnął się i zaatakował w stronę, z której poczuł uderzenie. Pojawiłam się i prawie bym uratowała Nicka więźniów, gdyby nie to, że zaatakował mnie Sopel. Ja broniąc się tylko, by nie zrobić mu krzywdy, byłam już daleko od Nicka. No i teraz mi się już nie uda. Podczas gdy ta część mnie walczyła z Soplem, druga połowa pokonała Spectrę z pomocą Dani. Ponieważ nas było trochę mniej, Vlad, Danny i Dani również utworzyli po jednej kopii.
Wtedy Sopel przestał mnie atakować. Okazało się, że jego nowym celem stali się Alex i Max, którzy po prostu walnęli go, a teraz biegali koło niego, robiąc uniki.
- Pomóż Allie! - Krzyknął Max.
- Poradzimy sobie z nim, leć! - Dołączył się Alex.
- Ale... - Zaczęłam, ale przyjaciel mi przerwał.
- Jesteś ważniejsza i potężniejsza. My sami nie pokonalibyśmy nikogo, a ty już tak, więc leć! Uratuj dziewczyny! - Powiedział, wciąż biegnąc.
Posłuchałam go i rozejrzałam się w celu ustalenia, gdzie jest Nick.
Ku mojemu zaskoczeniu, został zaatakowany przez Babcię Maddie i Dziadka Jacka! Ponieważ sam Nick się tego nie spodziewał oberwał ektoplazmą i zaatakował dziadków. Oni też zaczęli z nim walczyć, przeróżnymi urządzeniami, prawdopodobnie ich autorstwa ( są naukowcami).
Ja w tym czasie pomogłam Allie i Ev, a gdy one były w miarę bezpieczne, połączyłam się z moim klonem, który walczył razem z Danny'm przeciwko Johny'emu trzynaście i jego cieniu.
Wtedy pojawiły się dwie kolejne postacie, na widok których zamarło dech w piersi.
To byli...
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Skończyłam w niezłym momencie, co?
Kto wie, kim są ci "oni"?
Spokojnie, dowiecie się jutro 😉
Słów: 1080
Next: jutro
No to do jutra!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro