Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28# Odzyskanie utraconego

  Zanim przejdziemy do historii ten rozdział dedykuję Seul687.

Obudziłam się z migreną. Rozejrzałam się.  Byłam w pokoju.

I wtedy z prędkością światła wróciły mi wspomnienia.

Ale zaraz...  Szybko się obejrzałam.  Byłam człowiekiem!  

Zatkało mnie.  Ale jak,  czemu,  kiedy?  Te pytania mnie nurtowały.

Czy nadal mam moce?

Przemieniłam się w Ju.  Czyli dalej mogę.  Ale moje kolory są takie jak kiedyś!  Jak!

Poszłam i umyłam się.  Po tej walce byłam brudna,  a po bitwie, nie opłukałam się,  bo po użyciu mocy ledwo żyłam.

Kiedy byłam czysta,  postanowiłam,  że zostanę w formie Ju.  Przyzwyczaiłam się do niej.  Już chciałam schodzić na dół,  gdy w moim pokoju pojawiła się Pragnienie.

- Hej,  Ju.  Przepraszam was za wszystko...  Zrozumiałam swój błąd. - Wyjaśniła.

Ona też się lekko zmieniła.  Jej cera była kremowa,  a nie zielona.

- Spoko... - Odparłam.

- Pewnie już zdążyłaś zauważyć,  że masz człowieczeństwo.  Chociaż tyle mogłam zrobić.

Po tych słowach,  oczy mi się zaświeciły.  Czyli już wiem dlaczego!

- No chyba,  że nie chcesz,  to możesz odżyczyć. - Odparła.

- Nie.  Dziękuję ci!  - Mówiąc to przytuliłam ją.

Trochę ją tym zaskoczyłam.

- A te kolory to też twoja sprawka? - Spytałam.

- Nie.  Pewnie ci się zmienił,  dzięki temu,  że uratowałaś Danny'ego.  Że się poświęciłaś.  Udowodniłaś,  że jesteś dobra.  Że przestałaś być zła. - Wytłumaczyła na różne sposoby.

- Aha.  - Odparłam.

Pragnienie musiała już iść,  więc wyleciała, a ja zostałam sama w pokoju.

Trochę mi się nudziło.  Zachciało mi się wyjść na dwór,  ale przecież nie mogę,  bo Danny dał duch osłonę wokół domu.  Ale zaraz.  Przecież odzyskałam człowieczeństwo i mogę przejść w postaci cywilnej!

Jak postanowiłam, tak zrobiłam i znalazłam się na dworze.  Wcześniej jednak położyłam pod kołdrę różne rzeczy tak,  żeby przypominały moją figurę.  Wyszło realistycznie,  ponieważ ja od dzieciństwa miałam talent artystyczny.  Dobrze rysowałam,  udawałam i śpiewałam,  ale za to byłam słaba z fizyki i Historii. Coś za coś.  Tak więc pod kołdrą położyłam dyktafon,  który udawał oddychanie śpiącego człowieka ( ja nigdy nie chrapałam).  Na dworzu nie zmieniłam formy.  Chciałam poczuć się człowiekiem. Wskoczyłam do sklepów ( choć ich nie lubię)  z postanowieniem,  żeby się odświeżyć i wyglądać,  jak normalna nastolatka.  Dlatego ubrałam czarną spódnicę ( których,  jak przypominam,  nie cierpię),  oraz różową (!)  bluzkę crop top,  tyle że z odkrytymi ramionami.  Włosy rozpuściłam.  Czułam się trochę głupio.  Ale przynajmniej nikt znajomy mnie nie rozpozna,  no bo Juli,  gotka ma koszulkę w innym kolorze niż czarny i nie ma na sobie spodni,  ani sukienki,  tylko ubiór,  którego nie cierpi? Rozpuszczone włosy to jeszcze jeszcze.  Wyszłam ze sklepu i poszłam dalej.  Ja,  w porównaniu do dziewczyn nie zamierzam się malować.  Kiedy minęłam park,  zaczęłam się zastanawiać,  gdzie teraz iść.  Czy może do parku?  A może powinnam się rozerwać,  jak wszystkie dziewczyny.  W specjalnym klubie dla nastolatek na pewno nie wpadliby na to,  żeby mnie tam szukać.  A ja chcę odpocząć od codzienności.  Poczuć się jak zwyczajna dziewczyna bez tajemnic zagrażających życie bliskich.  Dziewczyny mają dziwne sekrety.  Na przykład, że ktoś komuś się podoba,  albo,  że ktoś przekręcił kogoś imię.  To są tylko błahostki w porównaniu do moich.  Ale nie zamieniłabym się z kimś innym.  Kocham moje życie.

Tak się zamyśliłam,  że wpadłam na jakiegoś chłopaka.  Okazało się,  że to był Alex.

- Oj przepraszam. - Przeprosiłam.

- Nic się nie stało. - Odparł.

I się zarumienił? No super.

- Jak się nazywasz? - Spytał udając obojętnego.

Nie poznają mnie.  Nie chciałam się wyjawiać...

- Catherine. [Katerin] Ale mów mi Cat.[Kat] - Odparłam.

- Dobrze,  Cat.

- Jestem Allie. Chcesz z nami pochodzić? - Spytała Al, która znajdowała się koło Alexa.

- Oki.  - Odpowiedziałam i zapytałam - Gdzie idziemy?

- Nie wiem.  Do piekarni? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie Allie.

- A ty, Alex?  Gdzie chcesz iść? - Zwróciłam się do Axa.

- Może być piekarnia.  Ale skąd znasz moje imię?  Nie przedstawiłem się tobie.  - Zauważył.

Wtopa.

Na szczęście szybko się wybroniłam mówiąc,  że słyszałam o nim,  od mojej dawnej koleżanki Juli.

Jak zawsze fajnie mi się z nimi rozmawiało.

- Wiesz co?  Przypominasz mi Juli. - Skomentował.

- Po oczach i włosach może i tak,  ale Juli nigdy by się tak nie ubrała.  Jest gotką. - Zauważyła Allie.

- Wiem. Oraz nie nosi spódnic i nie rozpuszcza włosów. - Dodał Alex.

Po piekarni udaliśmy się do domu Allie.  Spędziliśmy miło czas,  dopóki nie rozległy się krzyki ludzi,  które zwiastowały pojawieniem się nowego ducha.

Wyjrzałam przez okno.  Zaskoczyło mnie to,  że nie widziałam żadnego.  Za to w oczy rzuciło mi się co innego.  Ludzie,  którzy zbili szybę,  przeszli pod drabiną,  przebiegł przed nimi czarny kot,  stanęli na szparę,  lub zdarzały im się inne rzekomo pechowe przesądy, obrywali w różnych sposób.  Dzięki duchom wierzę w możliwość pecha i szczęścia,  ale nie w przesądy.  Dlatego zdziwiło mnie,  że tylu ludzi miało nie farta. 

Wtedy poczułam mój ducho zmysł.  Czyli jakiś upiór za tym stoi.

W tym momencie Danny zaczął walczyć.

Popatrzyłam się na przyjaciół.

Widząc mój strach (?),  Alex poinformował.

- Spokojnie.  Danny i Ju zaraz go pokonają. - Wyjaśnił.

Ale to nie tego się obawiałam.  Nie wiedziałam co zrobić.  Jeśli chciałabym pomóc Danny'emu,  muszę wyjawić kim jestem.  W sumie od początku chciałam się przyznać.

Przemieniłam się w Ju.

- Fajnie było. - Powiedziałam i poleciałam przenikając przez ścianę.

Ostatnie co jeszcze zobaczyłam to ich zszokowane miny.

                       Alex

Poznaliśmy Cat.  Wydawała się spoko,  więc pogadaliśmy.  Wtedy zaczęły się krzyki ludzi.  Czyli znowu duch.

Catherine popatrzyła przez okno,  po czym spojrzała chyba przestraszona na nas.

- Spokojnie.  Danny i Ju zaraz go pokonają. - Uspokoiłem.

Ona chwilę zapewne gorączkowo myślała,  po czym zrobiła coś,  czego ja i Allie zupełnie się nie spodziewaliśmy.  Zmieniła się w Ju!

Staliśmy zaskoczeni.  Cały dzień spędziliśmy z Juli! Nie było Cat!  Ale jak?  Czemu to zrobiła?  Czemu się nie przyznała?  No i JAK ona była człowiekiem?!

- Fajnie było. - Powiedziałaa i poleciała.

A ja i Allie wciąż z otwartą buzią staliśmy jak słup soli.

                          Ju

Na początku,  jako,  że nikt się mnie nie spodziewał,  dałam moc niewidzialności i podleciałam do Danny'ego i naszego przeciwnika.

Był chłopakiem. Przeciętniak.  Wyróżniało go za to to,  że był na wózku inwalidzkim i miał jakieś czarne stworzenie do pomocy.

[Zdj]

Potem okazało się,  że jego pomocnik,  to cień,  którego jedyna słabość to światło.

Podleciałam wciąż niewidzialna z tyłu i walnęłam go.  On poleciał do przodu zaskoczony.  Szybko zawrócił i patrzył w moją stronę,  ale mnie nie widział.

Danny chyba domyślił się,  że to ja i nawet nie zerknął na mnie.  Zamiast tego dalej walczył z duchem.  Ponieważ przeciwnik był ostrożniejszy i wiedział,  że ktoś tu jest,  ukrywanie się nie miało sensu.

Pojawiłam się i przyłączyłam się do Danny'ego. On się tylko lekko uśmiechnął.

Zaskoczyło mnie jego zachowanie.  Myślałam,  że się zdziwi,  jak zobaczy stare kolory.

Ale szybko przestałam o tym myśleć.

Ten duch,  z którym walczyliśmy miał na imię Johny trzynaście.

W końcu go pokonaliśmy.

- Pora wracać.  Czas na obiad.  Mam nadzieję,  że dobrze spędziłaś czas z przyjaciółmi. - Powiedział.

- Skąd wiedziałeś? - Spytałam.

- Domyśliłem się. - Wyjaśnił i dodał. - I...  Cieszę się,  że wróciłaś.

        Parę godzin wcześniej

                      Danny

Siedziałem i rozmyślałem.  Cieszę się,  że Pragnienie stała się dobra,  ale szkoda mi Ju.  Nieźle się namęczyła.

Wtedy weszła Pragnienie.

- Hej. - Przywitała się.

- Cześć.  Mam do ciebie sprawę.  Proszę,  pomóż mi. - Zacząłem.

- Chyba wiem,  co masz na myśli.  Chcesz,  żebym pomogła Ju odzyskać człowieczeństwo. Ale teraz nie mogę. - Odparła.

- Czemu? - Zapytałem zmieszany.

- Bo ja nie mogę sprzeciwiać się Władcy Czasu. Kiedy mnie zaprosiłeś,  domyśliłam się,  o co mnie poprosisz.  Poszłam do niego i zapytałam. On powiedział,  że owszem mogę,  ale dopiero wtedy kiedy Ju będzie dobra.

- W sensie? - Nie rozumiałem.

- Dopóki Ju nie udowodni tego,  że jest dobra,  nie zmieni koloru na stary.  A dopóki nie zmieni wychodzi na złą.  Tak jak to było u mnie.  Jako zła miałam i mam zieloną skórę,  a jako dobra będę miała kremową.  Ja udowodnię swoją dobroć pomagając Ju. - Wyjaśniła.

- To może zażyczę,  żeby Ju odzyskała człowieczeństwo,  kiedy odzyska kolory? - Spytałem.

- Możesz.

Wypowiedziałem więc życzenie.
Ona powiedziała formułkę.

- Dalej cię coś trapi. - Zauważyła.

- Chodzi o to,  że nie wiem,  kiedy Ju będzie taka jak dawniej. - Wyjaśniłem.

- O to nie musisz się martwić.  Prawdopodobnie niedługo,  a może nawet już odzyskała swoje kolory. - Pocieszyła.

- Tak myślisz? - Zapytałem z nadzieją.

- No oczywiście.  Uratowała mnie,   pomagając mi stać się dobra,  ochroniła Dani, zażyczyła,  żebyś odzyskał moce,  poświęciła się używając duch skowytu. No i chyba najważniejsze, te smoki mogły jej zaszkodzić,  a pomimo tego,  obroniła cię,  sama stając się kozłem ofiarnym,  czy królikiem doświadczalnym.  Sporo ryzykowała.

Miała rację.  Oby tak było.

__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 1386

Next: jutro

Nie dokońca podobał mi się ten rozdział.  Ale może dla was będzie on ciekawy?  Kto wie?

No to ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro