27# Umowa
Przestałam się uśmiechać.
Podeszłam do niej, zakrywając bezbronnego Danny'ego.
- Koniec przedstawienia! - Krzyknęłam w jej stronę.
- Ooo... Doprawdy? - Zapytała ironicznie.
Jeden z jej smoków zaczął zionąć w nas ogniem, a ja osłoniłam siebie i Danny'ego czerwono zieloną tarczą.
Co było ciekawe, bo jak byłam dobra, to miałam zieloną, a po tym wypadku miałam czerwoną.
Ale nie zwróciłam na to wielkiej uwagi.
- Jesteś wkurzająca. Najpierw nic nie robisz, a kiedy wreszcie ma być koniec, to zaczynasz walczyć?! - Zapytała oburzona.
Wzruszyłam ramionami.
- Lubię rozrywkę. - Odparłam, chociaż nie byłam w nastroju do żartów.
- To zaraz ci ją zafunduję! - Krzyknęła.
I dwa smoki jednocześnie strzelili ogniem, jednak ja wciąż trzymałam tarczę.
Gdy przestała, usunęłam ochronę i zaatakowałam ją pięścią. Ona oberwała i poleciała lekko do tyłu, jednak szybko wróciła.
Wtedy jakiś pan podszedł do fontanny. Zanim skapnęłam się, co to oznacza, było już za późno.
- Chciałbym być najmniej niezdarny z reszty społeczeństwa. - Wypowiedział.
Pragnienie się uśmiechnęła i powiedziała.
- ,,Każde nawet najskrytsze twoje pragnienie w mig spełnię."
A ja miałam złe przeczucia.
No i miałam rację.
Strzeliłam w nią laserem i... Nie trafiłam. A to był prosty cel!
- Co jest?! - Wymsknęło mi się.
- Oj... Jak ci się podoba rola bycia niezdarnej? - Zapytała ironicznie.
- Zamiast go zrobić mniej niezdarnego, to ty zrobiłaś tak, by byli bardziej niezdarni od niego? Muszę przyznać, sprytne. Ale tym samym ty też stałaś się niezdarna. - Zauważyłam.
- Na razie. Czekaj! To nie koniec!
I wtedy wskazała mi na tego samego faceta, który zażyczył sobie tamte życzenie.
Teraz stał przy fontannie, lekko przestraszony, trzymając pieniążek w ręku.
- Chciałbym, żeby to było na odwrót tego, co powiedziałem. - Powiedział.
- ,,Każde nawet najskrytsze twoje pragnienie w mig spełnię." - Powtórzyła Pragnienie.
Na początku nie rozumiałam.
O co chodzi?! Czemu jest taka wesoła?
Podleciała do Mężczyzny.
- Dzięki tobie, Ju nie ma szans. Cieszysz się? Jakieś życzenia?
- Żebyś przegrała! - Krzyknął.
Ona zaczęła się śmiać.
- ,,Każde nawet najskrytsze twoje pragnienie w mig spełnię."- Powtórzyła.
Coś mi nie pasowało. Czemu się cieszy, że przegra?
- Dzięki tobie, właśnie skazałeś ją na przegraną. - Mówiąc to wskazała na mnie palcem.
- Raczej ciebie. - Odparł.
Ona się zaśmiała.
- Ty nic nie rozumiesz. Zażyczyłeś sobie, cytuje: "Chciałbym, żeby to było na odwrót tego, co powiedziałem."
Tak więc spełniłam twoje życzenie. Teraz twoje słowa mają inne znaczenie. Więc kiedy powiedziałeś, żebym przegrała, to wyszło: żebym wygrała. - Odparła.
- Strasznie to pokręcone. - Stwierdziłam.
- Wiem. Dzięki niemu ja wygram! A żeby wygrać, chcę by spełniły się moje marzenia!
- Ale ja tego nie chcę! - Krzyknął ten facet.
Plasnęliśmy się w czoła. Wszyscy trzej.
- No co? - Spytał.
- ,,Każde nawet najskrytsze twoje pragnienie w mig spełnię."- Powtórzyła Pragnienie.
Ja skorzystałam z okazji i strzeliłam laserem. Plus był taki, że jak ten głupek wymówił życzenie odwrotności, to przynajmniej czar niezdarności przestał działać. Dlatego trafiłam.
Niestety i tak już przegrałam. Może spełnić swoje życzenia, a ja nic nie mogę zrobić.
Chyba, że...
- Wygrałaś. Nie ważne co zrobię i tak po mnie. - Stwierdziłam.
- Wiadomo. Ale spokojnie. Nie będziesz musiała na to patrzyć. Już po tobie duch dziewczyno!
- Ta... Ale zanim mnie unicestwisz, może weźmiesz ode mnie skromny podarek? - Spytałam.
- Jaki podarek? - Odparła.
- Bardzo pyszny. Mam go gdzieś tu...
Mówiąc to zaczęłam szukać.
- Daruj sobie. Chcę, żeby to coś, o czym myślisz, pojawiło się u mnie w buzi. No i... ,,Każde nawet najskrytsze twoje pragnienie w mig spełnię...bla bla bla..."- Powiedziała.
I nagle się skrzywiła.
-Mmmm... Mhmhmmm....
- Co? Nie rozumiem. - Odparłam zadowolona.
Ona się uśmiechnęła wymamrotała zapewne życzenie i wskazała na mnie.
Nastąpiła chwila ciszy.
Nic się nie zmieniło. Chyba...
Ale po jej minie wnioskuję, że nic.
- O... Co się stało? Nie możesz wypowiedzieć życzenia? - Zadrwiłam.
Wtedy mnie walnęła pięścią w brzuch i poleciałam. Po czym zatrzymałam się, rozpędziłam się i kopnęłam ją.
Odrzuciło ją lekko, przez co jeszcze bardziej to ją wkurzyło.
Zaczęliśmy walczyć. Nie chcący oddaliliśmy się dosyć daleko od Danny'ego. Ona to wykorzystała.
- Teraz smoki! - Krzyknęła, gdy już połknęła mordoklejkę, którą miała w buzi.
Obróciłam się w stronę Danny'ego. Nie może nigdzie uciec. I nie może się w żaden sposób uwolnić.
Nie wiele myśląc poleciałam najszybciej jak mogłam do Danny'ego. Popchnęłam go, ale sama oberwałam.
- Nic ci nie jest? - Spytał.
- Nie... Jest ok... Po za tym, że będę musiała umyć się i to porządnie. - Odpowiedziałam.
Wstałam. Otrzepałam się lekko i zaczęłam się unosić.
Muszę zabrać stąd Danny'ego.
- Chodź. Przeteleportuję cię do domu. - Powiedziałam.
Pragnienie chciała wykorzystać moją nie uwagę, ale nie udało jej się, bo obroniłam nas zieloną "tarczą".
- Nie ma mowy! Muszę ci jakoś pomóc! - Krzyknął.
- Nie pomożesz mi. Pragnienie zabrała ci moce. Będziesz tylko w niebezpieczeństwie, bo w żaden sposób się nie obronisz. - Stwierdziłam.
Danny popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął. Po czym pomogłam mu wstać i mnie przytulił. Ja przeteleportowałam go do domu.
- Tato... Ja wiem, że chcesz mnie pod kontrolą, ale proszę. Ściągnij mi ten naszyjnik. - Powiedziałam.
Danny popatrzył na mnie ździwiony i zmartwiony, ale się zgodził i zdjął naszyjnik. Ja wróciłam do Pragnienia.
Danny
Było wspaniale... Dani wyparowała, ja straciłem swoje moce, a Ju walczyła w nie równej walce z Pragnieniem.
W pewnym momencie bardzo się ode mnie oddalili i przeciwnik to wykorzystał. Smoki zaatakowały mnie. Ja nie miałem jak się uratować. Nie mam mocy...
Już myślałem, że to koniec, gdy nagle Ju mnie popchnęła tym samym oberwała za mnie ogniem. Na szczęście nic jej się nie stało, tylko była cała brudna. W tym włosy.
- Nic ci nie jest? - Spytałem Ju zmartwionym głosem.
- Nie... Jest ok... Po za tym, że będę musiała umyć się i to porządnie. - Odpowiedziała.
Wstała. Otrzepała się i zaczęła latać.
- Chodź. Przeteleportuję cię do domu. - Zaproponowała.
Pragnienie chciała wykorzystać nie uwagę Ju, ale nie udało jej się, bo córka obroniła nas "tarczą".
Tyle, że nie była ona czerwona, jak ta odkąd była zła. Ta była zielona. Zaskoczyło mnie to, ale olałem tę sprawę.
- Nie ma mowy! Muszę ci jakoś pomóc! - Zaprotestowałem.
- Nie pomożesz mi. Pragnienie zabrała ci moce. Będziesz tylko w niebezpieczeństwie, bo w żaden sposób się nie obronisz. - Zauważyła.
Martwiła się o mnie i nie zachowywała się tak, jak była zła. Co mnie zaskoczyło. Na dodatek przez chwilę miałem wrażenie, że jej oczy przez ułamek sekundy były zielone.
Co do propozycji... Nie byłem zadowolony i martwiłem się o Ju, ale... No cóż... Miała rację.
Pomogła mi wstać, a ja ją przytuliłem. I wtedy pojawiliśmy się w domu.
- Tato... Ja wiem, że chcesz mnie pod kontrolą, ale proszę... Ściągnij mi ten naszyjnik. - Powiedziałam.
Nazwała mnie tatą. Od dawna miała z tym problem, bo, jak twierdziła, już nie jest moją córką, bo to, co było moim dzieckiem, już nie istnieje.
Chociaż ja i żona wcale tak nie uważaliśmy.
Zdjąłem jej naszyjnik, a ona zniknęła.
Ju
Pojawiłam się za nią i walnęłam.
- No no no... Jesteś. Już myślałam, że stchórzyłaś.
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego zapytałam:
- Czemu to robisz?
- Że niby robię co? - Nie zrozumiała.
- Masz wspaniałą moc. Jesteś potężna. Możesz pomóc innym. Czemu jesteś zła?
Przestaliśmy walczyć.
Wyjaśniła, że kiedyś przeżyła zawód miłosny i, że z żalu pękło jej serce. Jako duch spełniała czyjeś zachcianki. Ale oni nawet nie dziękowali. Postanowiła więc spełniać złe życzenia.
W końcu porozmawiałyśmy. Nie zamierzała być dobra, ale ustaliliśmy, że będzie neutralna.
Oraz zrobiliśmy umowę.
Pragnienie miała oddać moce Danny'emu, a w zamian ja zażyczyłabym, żeby miała ukochanego.
Wtedy przyleciała Dani. Chciała ją zaatakować, ale ja ją obroniłam.
Dani się ździwiła, ale dalej atakowała. Chyba myślała, że walczę po przeciwnej stronie.
- Przestań. - Krzyknęłam.
I wyjaśniłam wszystko, co się wydarzyło.
-Aha... To przepraszam. Ale zaraz... Co z smokami?
Zapytała i wtedy te potwory zaczęły nas atakować.
No to teraz się wkurzyłam.
- Słuchaj Pragnienie. Obiecuję, że zażyczę dla ciebie to życzenie. A ja nigdy nie łamię obietnic. Dlatego proszę wzróć teraz Danny'emu moce.
- Jasne. Ale ja spełniam życzenia. Musisz poprosić. - Poinformowała.
- Chcę, żeby Danny odzyskał moce! - Zażyczyłam.
Pragnienie wypowiedziała szybko formułkę, po czym pstryknęła palcami.
- Już.
- Trzymam cię za słowo.
Dani wymówi za mnie to życzenie, ok? - Zapytałam.
- Co zamierzasz? - Spytała Dani.
Nie odpowiedziałam.
Zamiast tego tylko przeniknęłam przez jej pole ochronne, pozostając tym samym na widelcu. Wzięłam wdech i krzyknęłam używając duch - skowytu.
Od razu dwa smoki znikły, więc przestałam dosyć szybko.
Czułam się fatalnie. Ale mogłam jeszcze używać mocy.
- Chodźmy stąd - Odparłam, po czym ja i Dani przeteleportowaliśmy siebie i Pragnienie do domu.
Danny
Nie wiedziałem co teraz. Ju sama walczy z Pragnieniem. Ja straciłem swoje moce. Muszę jej jakoś pomóc. Ale jak?
Po paru minutach zrobiło się dziwnie. Odkąd straciłem moce, próbowałem ich użyć, na wszelki wypadek, gdyby jednak się pojawiły. Próbowałem polecieć i... Udało się! Ździwiłem się i spróbowałem się przemienić w Phantoma. Wyszło! Odzyskałem moce! Ale jak?!
I wtedy jakby odpowiedź na moje pytanie Ju i Dani pojawiły się z... Pragnieniem?!
Ju wyglądała na wycieńczoną, a Dani na zmartwioną. Pragnienie starała się lekko uśmiechnąć, choć była poddenerwowana.
- O co chodzi? - Spytałem.
I Dani mi opowiedziała co usłyszała.
- Musisz odpocząć Ju. To, że po duch skowycie nie straciłaś przytomności, ani mocy, nie oznacza, że nie powinnaś się położyć. - Zmartwiłem się.
- Nic mi nie będzie. - Odpowiedziała zmęczona.
- Wypowiedźcie życzenie i zaprowadźcie mnie do duch strefy, to dam wam spokój.
Spełniliśmy jej życzenie, a gdy ją żegnaliśmy, Ju oparła na mnie głowę.
Co raz bardziej opada z sił. Musi odpocząć.
Podniosłem ją, czym ją zaskoczyłem. Zaniosłem ją do pokoju i ułożyłem na łóżku. Oraz zamknąłem drzwi.
Juli
Poczułam charakterystyczne uczucie przy przemianie. Po chwili już byłam człowiekiem.
Po czym wycieńczona zasnęłam.
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Słów: aż 1570! Nowy rekord? Jeśli dobrze pamiętam, jest część, która ma więcej. Ale to później.
Next: jutro
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro