Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24# Pytania bez odpowiedzi

                          Ju

Obudziłam się w moim pokoju. Mój brat płakał, co było dziwne, bo raczej go nie widziałam w takim stanie. Przytulił mnie, co też mnie zaskoczyło, ale odwzajemniłam.

Po chwili Max wyszedł, a do mnie przyszła mama wraz z tatą.

I też mnie przytulili.

Tym razem nie odwzajemniłam tylko patrzyłam na nich zdezorientowana. Myśląc o tym, co się stało.

Czemu mnie uratowali? Przecież jestem zła i nigdy nie będę człowiekiem. Dodatkowo nie jestem w swoim czasie. I wtedy przypomniało mi się, że mam medalion, dzięki którym mogę być w tym czasie. Tyle, że... Nie miałam go na szyi.

- Gdzie jest medalion? - Spytałam.

Tata niechętnie mi wyjaśnił.

Byłam na niego zła. Po co mi to zrobił?!

Już chciałam go ochrzanić, gdy mama wyszła i wróciła z pysznymi naleśnikami z twarogiem i czekoladą. Wtedy poczułam, że od początku byłam głodna.

Szybko opróżniłam talerz. Mama powiedziała, że zostawi nas samych, po czym wzięła naczynie i poszła.

Ja zostałam sama z tatą.

Milczeliśmy.

- Juli... Robię to dla twojego dobra... - Zaczął.

- Więzisz mnie dla mojego dobra?! Bardzo ciekawe! - Wybuchłam, po czym popchnęłam go.

- Wiesz, że to prawda.

Miał chyba rację. Wiedziałam, czym mi to grozi. Ale nie chciałam się przyznać.

Wstałam. Spróbowałam się wznieść i... Udało się!

Wypróbowałam jeszcze inne moce, jak przenikanie i niewidzialność. To też już miałam.

Danny tylko przyglądał się w milczeniu.

Postanowiłam wykorzystać moment i uciec. Nie poleciałam jednak daleko, bo Danny włączył duch osłonę. Super! Ponieważ straciłam człowieczeństwo, nie mogę przejść, więc jestem tu uwięziona.

Wściekła wróciłam i zaatakowałam Danny'ego.
On nawet nie próbował walczyć. Tylko się bronił.

Po chwili odpuściłam sobie to marnowanie czasu i usiadłam na łóżku.

                       Danny

Zostałem sam z córką.

Milczeliśmy.

- Juli... Robię to dla twojego dobra... - Powiedziałem, tym samym przerywając ciszę.

- Więzisz mnie dla mojego dobra?! Bardzo ciekawe! - Krzyknęła.

- Wiesz, że to prawda. - Odparłem.

Wiedziała, że mam rację, ale nie chciała tego przyznać.

Zamiast tego milczała, po czym zaczęła się unosić.

Uśmiechnęła się i spróbowała innych mocy, tak jakby ich nigdy nie miała.

Była tym podekscytowana.

Może kiedy użyła duch - skowytu, to ponieważ nie miała człowieczeństwa, więc nie mogła się przemienić, ale pewnie straciła moce.

To by wyjaśniało dlaczego nawet nie próbowała się ratować.

Gdy tak rozmyślałem, Ju wykorzystała moment i chciała uciec, ale na szczęście w ostatniej chwili włączyłem pilotem duch - osłonę.

Wróciła wściekła i zaatakowała mnie!

Ja jednak nie chciałem jej krzywdzić, więc tylko się broniłem.

W końcu się uspokoiła i usiadła zrezygnowana na łóżku.

- Jak długo masz zamiar mnie tu więzić? - Spytała.

- Nie wiem jeszcze, ile to potrwa, ale dopóki nie będziesz bezpieczna. - Wyjaśniłem.

- Cudownie. - Odpowiedziała sarkastycznie.

Nastała cisza. W końcu postanowiłem ją przerwać.

- Czemu przyszłaś do naszego świata i po co walczyłaś ze sobą z przeszłości i z Danem? I dlaczego nas uratowałaś, skoro podobno jesteś zła? - Spytałem.

Chyba trafiłem w słaby punkt. Nie podobały się jej te pytania. Przez chwilę milczała starając się zapanować nad gniewem. W końcu jednak odpowiedziała:

- Nie miałam wyboru. Trafiłam tu, bo przegrywałam w walce z Władcą Czasu. Wskoczyłam więc do portalu i pojawiłam się tutaj. Walczyłam z nimi, bo miałam swoje powody. Tamta ja nie potrafiła nawet skrzywdzić kogokolwiek. Nie miałam okazji was zabić, bo był wypadek i szybciej zginęliście. W sensie oni. Ty i Vlad żyliście, bo inaczej
Dan by nie istniał. Chyba...
Chciałam więc was zabić sama! A uratowałam was przypadkiem. - Odpowiedziała.

- A ty ile masz lat? I od jak dawna masz duch - skowyt? - Zaciekawiłem się.

Ona coraz bardziej traciła cierpliwość. Widocznie nie lubiła być wypytywana. W sumie dawna Juli też nie przepadała, ale aż tak jej to nie przeszkadzało.

- Pochodzę z czasu o rok później. A tę moc użyłam pierwszy raz.

Nie minęło wcale tak dużo czasu. Minął rok. A tego wycia nauczyła się parę dni temu. No proszę.

Znowu zapadło milczenie.

Ja, nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że mnie okłamała z tym pierwszym. Czy serio chciała wszystkich zabić? Przecież teraz ma okazję. Gdyby chciała, to już dawno by to zrobiła. Zastanawiało mnie też to, czemu Władca Czasu sprowadził ją z przyszłości. Co chciał osiągnąć?

- Jesteś pewna, że na serio chciałaś nas pozabijać? - Zapytałem.

Miarka się chyba przebrała.

Wstała i krzyknęła:

- A kim ty jesteś, żeby mnie wypytywać?! Nie muszę ci się spowiadać! Powiedziałam ci i nie mam zamiaru powtarzać!

Westchnąłem.

Ju nie wiele się zmieniła, ale jedna zmiana była widoczna. Stała się agresywna i trochę bardziej nie cierpliwa.

Wyszedłem zostawiając ją samą. Wtedy usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla teleportacji, a po chwili klnącą Ju.

System nie pozwala jej się teleportować. Pamiętałem o tym.

Teraz muszę gdzieś polecieć.

                          Ju

Po rozmowie i wkurzeniu się na Danny'ego (bo chyba już nie mogę nazywać go tatą), wreszcie sobie poszedł. W czasie rozmowy wpadłam na pomysł, by uciec za pomocą teleportacji.

Wyobraziłam więc sobie, że znajduję się przy szkole. Usłyszałam dźwięk, który zawsze towarzyszył teleportacji, charakterystyczne mrowienie i lekkie mdłości.

Otworzyłam oczy i...

...Nic?

Byłam w swoim pokoju!

Czyli jednak Danny o tym pomyślał?! Ugh!

                      Danny

Wleciałem do domu. Na miejscu, jak zawsze, zastałem Władcę Czasu. Nareszcie!

- Witaj, Danny. - Przywitał się, nawet nie zaglądając, kto wszedł.

Nie zaskoczyło mnie to. W końcu on wie, co, jak, kiedy i gdzie coś się stanie.

- Dzień dobry, Władco Czasu. Ja mam takie pytania... - Zacząłem.

-Wiem, czemu tu jesteś. Chcesz odpowiedzi. Po pierwsze, masz rację. Specjalnie dałem Ju do przeszłości. Ale jej nie mów. Tylko wyniknie nie potrzebna awantura. - Odpowiedział.

- Ale czemu? - Dopytywałem.

- Są takie sprawy, których nie powinieneś znać. To jest jedna z takich spraw. Niestety nie mogę ci powiedzieć. - Wyjaśnił.

- A powiedz, czy Ju będzie taka jak kiedyś? - Wypytywałem.

On westchnął.

-Wiem, że się o nią troszczysz, Danny. Ale nie mogę ci tego powiedzieć. Nie mogę nawet jakbym chciał. Nie mogę nawet powiedzieć ogólnie, czy zesłałem ją, żeby na przykład zginęła, czy żeby wróciła. - Tłumaczył.

- Ale jesteś dobry. Chyba byś nie pozwolił jej zginąć, prawda? - Zapytałem z małym niepokojem.

- To nic nie znaczy. Jako Władca Czasu muszę być neutralny. Ja muszę dbać o równowagę. Masz rację. Ja też nie chcę tego, żeby kto kolwiek dobry zginął, ale czasem... Mogę nie mieć wyboru... - Powiedział, po czym zamilknął i dodał. - Ale nie ważne, co się stanie z Ju musisz to zaakceptować. Nawet jeśli to będzie trudne.

-Jasne... - Odpowiedziałem i zapytałem. - A co z Danem? Jest na wolności.

- Tak, wiem...

- I co teraz?

- Na razie nic... Odpowiadam za niego, więc tak nie zostanie. Ale na razie... Trzeba czekać.

__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 1060

Next: jutro

Tym razem nie wiele skomentuję.  Ten rozdział bardzo mnie nie zadowala,  ale następne,  jeśli dobrze pamiętam,  wydawały mi się lepsze.  Zobaczymy.  No to nie przedłużając.

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro