Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21# Katastrofa

Włożył rękawice w mój brzuch i wyciągnął moją duchową postać.

[ Dla ułatwienia.  Ju będzie oznaczało,  że z perspektywy ducha,  a Juli z człowieka.  Jakby dwie różne osoby]

                        Ju

Wyciągnął mnie z mojego ciała.
Trochę to dziwnie brzmi,  ale to prawda. Poczułam złość. To przez niego to wszystko!  Plus był taki,  że dzięki temu moc niewidzialności wróciła.

Tylko co z tego,  skoro nic nie zrobię? Wtedy moja cywilna postać krzyknęła:

- Uważaj!

Nie zdążyłam.  Trafił mnie czymś. Poczułam lekkie poparzenie.

Poleciałam za Dannym. Usłyszałam jeszcze cichy płacz mojej cywilnej postaci.  Żałosne.

                      Danny

Po jakimś czasie Dan wrócił. 

- No...  Witam.  Powiedziałem,  że was nie zabiję,  ale nie mówiłem,  że ona nie może...

I wtedy wyleciała Ju.  Była inna.  Jej włosy przyciemniały,  a oczy zmieniły kolor na bordowy.  Strój pozostał,  ale zmienił kolor.  Zamiast białego był czerwony.

- Ju!  Co ty jej zrobiłeś?! - Krzyknąłem.

- Nic takiego.  Po prostu wreszcie zrozumiała po czyjej chce być stronie.

- Juli!  Ocknij się! - Krzyknąłem.

- Nie jestem Juli.  Tylko Ju.  A po za tym mam prezent dla wszystkich.  Pozwolę wam ginąć powoli. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.

Zaczęła się do nas zbliżać.

- Nie!  Nie chcesz tego! - Wydarłem się.

- O,  ależ chcę. - Odpowiedziała uśmiechnięta. - Od kogo zacząć?

- Wybieraj szybciej.  Nie mamy całego dnia.  Ale Danny'ego i Vlada na razie nie zabijaj. Resztę jak chcesz.

- Dobra.  Mam pomysł.  Pobawimy się.

Po chwili wszyscy poza mną i Vladem byli wolni.

- Sądziłem,  że jak się nimi zajmiesz,  to ich zabijesz,  a nie wypuścisz.- Poinformował Dan.

- Ależ oni nie są wolni.  Wiedzą,  że jeśli uciekną prędzej czy później dorwę ich i zabiję. Uwolniłam ich by mi służyli.

-Nigdy! - Krzyknął Tucker.

- Ok.  Jak chcesz. - Przywiązała go z powrotem.

- Przecież miałaś go wtedy zabić. - Przypomniał Dan.

- Tak,  tyle,  że...  Ja...  Nie mogę... - Zająkała się.

- To zrozumiałe.  Jesteś nowa.  Potem będziesz zabijać bez przeszkód.
  
                   Narrator

Tak mijały dni,  tygodnie i miesiąc,  a Ju wciąż nie potrafiła zabić. 

Niestety pewnego dnia Ju ukradła niechcący coś łatwopalnego. Dom zaczął płonąć.  Zdążyli uratować tylko Danny'ego i Vlada.

                          Ju

Nie wiem czemu,  ale byłam wściekła i chciało mi się płakać.  Może to dlatego, że tam zginęło moje człowieczeństwo i ludzie niegdyś dla mnie ważni.  Łza spłynęła mi po policzku.

Obaj Danny'owie (tak?)  to zauważyli. 

- Coś się stało,  Ju? - Zapytał Dan.

- Nie...  Jest ok...  Po prostu...  Właśnie straciłam na zawsze połowę siebie.

I wtedy mnie przytulił.

Muszę się pogodzić.

                        Danny

Właśnie spłonęła moja żona i siostra z kolegą,  a ja nic nie mogłem zrobić.

Zaskoczyło mnie to,  że (już) zła Ju uroniła łzę z tego powodu.  Może jednak jest trochę dobra?

Trzeba jakoś jej pomóc!

                         Dan

Kiedy Ju z powodu pożaru uroniła łezkę, zrobiło mi się jej żal.  Przytuliłem ją. 

Niestety to oznacza,  że laser nie do końca działa jak należy.  Ona ma troszkę w sobie coś dobrego.  Co prawda ja nie próbowałem laseru,  bo ja się taki stałem,  gdy wydarli mi człowieczeństwo.  Ja wtedy wydarłem jeszcze złemu Vladowi i połączyłem się z nim.

                        Ju

Nie wiem czemu,  ale po roku mi nie przeszło.  Wciąż nie mogę się pogodzić z ichnią śmiercią,  co jest dziwne,  bo rzekomo duch wtedy nie ma uczuć.  A także nie potrafiłam nikogo zabić.  Chociaż byłam znanym złoczyńcą.

Pewnego dnia postanowiłam polecieć po duch strefie.  Gdy nagle pojawiłam się w jakimś pomieszczeniu z zegarami.

Nie teleportowałam się. W sensie nie ja.  To ktoś musiał.

Wtedy zobaczyłam nad sobą jakiegoś faceta.  Raz był dzieckiem,  raz dorosłym,  a raz starym.  Miał na sobie fioletową pelerynę.

[ZDJ Władcy Czasu]


- Kim ty jesteś i gdzie ja jestem?

- Jestem Władca Czasu.  A ty jesteś w moim domu.

- To czemu tu jestem?! - Zapytałam.

Westchnął.

- Och Juli... - Zaczął,  ale mu przerwałam:

- Nie jestem Juli!  Tylko Ju!

- Tak...  Ju...  Ratowałaś ludzi,  byłaś dobra.... Jako Władca Czasu wiedziałem,  że staniesz się zła,  dlatego obserwatorzy kazali mi cię wtedy zniszczyć,  ale ja nie chciałem. I tak już odpowiadam za Danny'ego.  Historia widocznie lubi się powtarzać... A więc przykro mi,  ale...  To koniec... Muszę cię zabić...

Rozpoczęliśmy walkę.  On miał przewagę,  dopóki nie wzięłam medaliona,  dzięki którym jak Władca Czasu zatrzymywał czas,  to ja się ruszałam. W końcu zrozumiałam,  że ma rację. 

Wleciałam więc do jakiegoś portalu i...  Znalazłam się...

Po jakimś czasie Dan wrócił. 

- No...  Witam.  Powiedziałem,  że was nie zabiję,  ale nie mówiłem,  że ona nie może...
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 722

Next: jutro

I co?  Ktoś spodziewał się,  że Ju jest zła?  I co dalej będzie?  Zobaczycie!

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro