Rozdział 12
Jutro. Dostałaś esemesa, że zjawią się jutro. Wreszcie będziesz mogła się zemścić. Ten miesiąc nieustannych ćwiczeń i narażania życia kontaktując się z mordercą. Co będzie później? Teraz liczyło się tylko jutro.
-(Imię), spokojnie! To tylko manekin!- Krzyknął Joker patrząc, jak wyżywasz się na biednej poduszce. Po chwili zmęczona usiadłaś na ziemie. Specjalnie spotkaliście się dzisiaj (w piątek), aby jeszcze Cię przetestować. Przed treningiem przypomniałaś sobie wszystkie te rzeczy, które wcześniej Ci zrobili, co dodatkowo zmotywowało Cię do zrobienia im krzywdy.- Czyżbyś się denerwowała?
-Tak, że nie będę mogła się powstrzymać i za mocno ich pokiereszuje.- Warknęłaś.
-Oo, przebudziła się w Tobie dobra pewność siebie! I właśnie o to chodzi!- Klasnął wesoło w ręce, a Ty lekko się uśmiechnęłaś. Ten mężczyzna w minutę potrafił poprawić Ci humor.
-Wiesz, jesteś spoko.- Przyznałaś i szturchnęłaś go w ramię.
-Uważaj bo się jeszcze zarumienię.- Dłońmi pogładził policzki, a z ust zrobił tzw. "dziubek".
-W sumie... Pokazałbyś mi swoją twarz?- Spytałaś z nadzieją.
-Hmm...- Zamknął oczy, wyraźnie się nad czymś skupiając.- Mam!
-Tak...? Powiesz mi na jaki kolejny i genialny pomysł wpadłeś?
-Och, nie schlebiaj mi tak już. Jak jutro załatwisz tych trzech chłoptasiów, to będziesz mogła... zmyć mi makijaż. Co ty na to?
-Stoi!- Od razu się zgodziłaś. Bo co Ci szkodzi? Przynajmniej dowiesz się o tym człowieku trochę więcej.- Ćwiczymy dalej?
-Jasne! Bierz nóż. Tym razem możesz bez przeszkód poznęcać nad manekinem.
Minął wieczór, potem noc, aż nastał ranek. Spałaś bardzo niespokojnie. Śniło Ci się, że Ci chłopcy dostali super mocy i wybili pół miasta. Na szczęście szybko się obudziłaś. Przebrałaś się w luźne dresy i czarną koszulkę, a w kieszenie włożyłaś czarne rękawiczki, scyzoryk i pistolet, tak na wszelki wypadek. Nie wiadomo, co tacy podludzie mogą zrobić. Do tego nie wiedziałaś, o której godzinie przyjdą. Zwyczajnie zjadłaś śniadanie, sprawdziłaś co nowego w internecie, poczytałaś książkę. Gdy mama krzyknęła, że zaciągnęła tatę na zakupy, zostałaś sama. Było po południu. Drzemiąc na łóżku usłyszałaś otwieranie okna. Dobrze wiedziałaś, kto byłby na tyle nienormalny, by wchodzić oknem.
-Czego?- Mruknęłaś przewracając się na drugi bok.
-Chciałem tylko życzyć ci powodzenia.- Rzekł Joker z wyrzutem.- Znowu się czymś zdenerwowałaś?
-Tak, nie wiem czy zbić ich tu w domu, czy w jakiejś bocznej uliczce.
-Może w naszym opuszczonym budynku?- Zaproponował siadając obok Ciebie.
-Może być.
Ziewnęłaś i poczułaś, jak klaun powoli głaszcze Cię po włosach. Nic mu nie powiedziałaś, mógłby znów zacząć gestykulować rękoma, tym samym pozbawiając Cię tej przyjemności. Nawet nie wiedziałaś, kiedy naprawdę zasnęłaś.
Obudził Cię dźwięk telefonu. "Mistrza" już dawno nie było, a rodzice jeszcze nie wrócili. Pewnie mama przekonywała ojca tekstem "Jeszcze tylko jeden".
Dostałaś esemesa, w którym chodziło, abyś przeszła przed dom. Głęboko odetchnęłaś, sprawdziłaś uzbrojenie i wyszłaś przed dom, wcześniej zostawiając kartkę rodzicom, że idziesz na spacer. Przed płotem czekali Ci degeneraci. No już (imię), pora stawić czoła zmorom przeszłości.
Wyszłaś przed furtkę i obrzuciłaś ich beznamiętnym spojrzeniem. Gdy tylko Cię zauważyli, wszyscy trzej uśmiechnęli się kpiąco.
-Kochanie, jak dawno za tobą tęskniliśmy!- Krzyknął jeden z nich.
-Mam nadzieję, że masz jeszcze trochę oszczędności.-Dodał drugi.
-Ależ panowie, wypadałoby najpierw porozmawiać z dawną przyjaciółką.- Dodał ich "lider".
-Nie tutaj.- Mruknęłaś.
Odwróciłaś się w drugą stronę i poszłaś przed siebie, do opuszczonego budynku. Szli za Tobą, czasami mówiąc jakieś złośliwe uwagi. Ale nie denerwowałaś się. Gdy sprawdziłaś na telefonie, która jest godzina, wyświetliło Ci się, że dostałaś kolejnego esemesa. Był od Jack'a.
,,Powodzenia! :>"- Widniało na Twoim wyświetlaczu.
Skąd on mógł o tym wiedzieć? Chyba, że... ale przecież by Cię tak nie okłamał, prawda?
Dobra, nie czas o tym myśleć. Czas rozprawić się z tą trójką, która najprawdopodobniej nigdy nie była w sklepie ,,Media Markt".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za niedługo będzie koniec!
Wiem, parę słów, a boli ;_;
Ale musi boleć >:D
Pozdrawiam! :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro