Rozdział 1
Twój nowy dom był naprawdę ładny. Na piętrze był Twój pokój, oraz łazienka, co zapewniało Ci sporą prywatność, ponieważ reszta pomieszczeń była na dole. Do tego, Twoja szkoła było naprawdę blisko. Raj dla spokojnych indywidualistów.
Położyłaś walizkę przy ścianie i rozpoczęłaś się rozpakowywać. W jednej z kieszeni zobaczyłaś zdjęcie Twoich najbliższych przyjaciół. Zrobili je z okazji Twojej przeprowadzki, byś o nich nie zapomniała. Położyłaś je na komodzie. Minęły Ci dwie godziny, nim całkiem się rozpakowałaś. Z okna miałaś widok na ulicę i ogród. W pewnym momencie mama zawołała Cię na obiad. Posłusznie zeszłaś po schodach kierując się do kuchni. Wszędzie były kartony i pudła.
-(Imię), wieczorem musimy wyjść, więc zostań proszę w domu.- Powiedział Twój tata.
-Ok, a gdzie idziecie?- Spytałaś siadając do stołu i rozpoczynając jedzenie ulubionej zupy.
-Tata musi zanieść coś do pracy, a ja muszę pozałatwiać parę spraw związanych z mieszkaniem. Nie przejmuj się tym i ciesz końcówką wakacji.- Odparła mama.
Więcej się nie odezwałaś. Dokończyłaś posiłek i podziękowałaś. Wtedy naszła Cię pewna myśl. Skoro nie będziesz mogła wyjść wieczorem to wyjdziesz teraz. Chociaż i tak było sporo po siedemnastej. Poinformowałaś rodziców, a oni tylko powiedzieli, że masz za bardzo się nie oddalać, zajęci przeprowadzką.
Ubrałaś bluzę, ponieważ mimo ciepłego słońca, dość mocno wiało. O dziwo, nie było za wiele samochodów. Jednak w pewnym momencie usłyszałaś wycie syreny policyjnej oraz wybuch. Miałaś się nie oddalać, w głowie usłyszałaś głos mamy. W sumie to nie tak daleko, a Ty musisz poznać okolicę. Szybkim krokiem zbliżyłaś się do miejsca, z którego dochodziły dogłosy... walki? Zbliżyłaś się do ściany jednego z budynków i wychyliłaś się zza niego i zobaczyłaś... właściwie nic przez wszechobecny dym. Gdy trochę opadł, w oddali dostrzegłaś policjantów. Wszyscy mieli wyciągnięte bronie. Nagle jeden z nich Cię zauważył i zaczął coś krzyczeć. Reszta również Cię zobaczyła, a jeden z nich chciał do Ciebie podbiec, ale byli dosyć daleko. Nie wiedziałaś o co im chodzi, więc zrobiłaś krok w tył. Jednak zrozumiałaś o co im chodziło, gdy ktoś, lub coś, złapało Cię za włosy i przystawiło nóż do gardła.
-Hello.- Usłyszałaś nieludzki chichot.- Nie ruszaj się, a może zostanie Ci po tym mała blizna.
Przerażona pozwoliłaś, by Cię prowadził. Wyszliście przed policję, która nie mogła nic zrobić. Ta osoba kierowała Tobą w stronę reszty budynków, cały czas trzymając Cię w mocnym uścisku. Gdy weszliście za budynki, zabrał nóż z Twojej krtani, ale nadal mocno Cię trzymał. Dostrzegłaś w tym swoją szansę i zaczęłaś się szarpać.
-No już, nie szarp się.- Odpowiedział znudzony, ale wtedy kopnęłaś go w brzuch i zgiął się w pół.- To, był cios poniżej pasa.
Wyrwałaś mu się i odbiegłaś, spoglądając za siebie. To był mężczyzna przebrany za klauna z nieudanym makijażem na twarzy. Od dziecka nie lubiłaś klaunów. Ten ich przerażający uśmiech... Uciekałaś gdzie pieprz rośnie. Miejmy nadzieję, że złapie go policja.
Dobiegłaś do domu, lecz nim do niego weszłaś, uspokoiłaś oddech. Mimo wszystko, okolica spodobała Ci się i nie zamierzałaś się znów przeprowadzać. Gdy tylko weszłaś do domu, doskoczyli do Ciebie rodzice mówiąc, że muszą szybko jechać, bo się spóźnią. Pokiwałaś głową, a po ich wyjeździe od razu włączyłaś telewizor. Akurat były wiadomości.
-Kolejny napad na bank. Z ostatniej chwili, kolejny bank obrabowany. Sprawcą zamieszania, był nie kto inny, jak Joker. Zginęło łącznie dwadzieścia osób, a pięć zostało rannych. Sprawca uciekł biorąc za zakładniczkę dziewczynę, która najprawdopodobniej przypadkowo znalazła się w miejscu wypadku.- Na ekranie telewizora wyświetliła się Twoja, bardzo rozmazana twarz.- Nie wiadomo gdzie podziewa się morderca i czy dziewczyna żyje.
I wyłączyłaś telewizor. Miałaś nadzieję, że nie zorientują się, że to Ty. Brakowało Ci jeszcze tylko niepotrzebnego rozgłosu. Zwłaszcza, że trójka idiotów z Twojej dawnej szkoły całe życie spędza w ruinach lub przed telewizorem. To by ich jeszcze bardziej nakręciło... Dobra, koniec tych przykrych myśli! Być może Twoje nowe życie nie zaczęło się zbyt wesoło... ale zawsze można zrobić dobre drugie wrażenie, prawda? Do tego ten... Joker. Co by było, gdybyś się jednak nie uciekła?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że akcja nie dzieje się za szybko xD
Ale spokojnie, to dopiero pierwszy rozdział, więc w razie czego dajcie mi jeszcze jakieś szanse ^^
Mam nadzieję, że się podobało i pozdrawiam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro