Epilog
-No masakra! Ta baba wredna naprawdę powinna nam trochę odpuścić.- Dzisiaj pani od matematyki wstawiła jej dwójkę. Pytania kobiety wykraczały poza temat, więc miała prawo się zirytować.- Jeszcze trochę, a ją załatwię.
-Pomóc ci?- Spytałaś, po czym zaczęłaś się śmiać. Zawtórowała Ci tym samym. Gdyby tylko wiedziała, co zrobiłaś tydzień temu.
-Poproszę. Dobra, ja spadam. Widzę, że masz już obstawę.- Puściła Ci oczko, po czym pomachała Jack'owi i oddaliła się w swoją stronę. Powiedziałaś jej, że jesteście razem, co bardzo szybko zaakceptowała. Co prawda nadal uczy w Twojej szkole, co nie zmienia faktu, że traktowany jest jako Twój wujek.
-(Imię), mówiłaś, że kończysz dzisiaj wcześniej.- Powiedział z wyrzutem.
-No wiem, ale musiałam słuchać narzekań Ani i wiesz, pomóc zmierzyć się z geometrycznym potworem. Idziemy?
-Raczej jedziemy.
Zaprowadził Cię do Jeep'a, którego ostatni raz widziałaś w dzień, w który załatwiłaś trójkę chłopaków. Na siedzeniu nadal były kropelki czerwonej mazi. Zignorowałaś to i usiadłaś obok swojego chłopaka. Porozmawialiście o jego dniu, po czym dotarliście do domu Jokera. Tego samego. Rodzicom oznajmiłaś, że się z kimś spotykasz, co przyjęli zaskakująco dobrze. Za dnia był Jack'iem, a w nocy kontynuował swoją działalność Jokera. Co prawda, obiecał, że będzie ostrożniejszy, ale w końcu to Joker. Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że dotrzyma obietnicy. Aczkolwiek miałaś na niego swoje sposoby...
-(Imię), na pewno chcesz wziąć mnie na obiad rodzinny?- Spytał pewnego wieczoru, podczas oglądania filmu.
-Tak, czemu by nie?
-Bo... jestem starszy, mam blizny...- Zaczął wymieniać wszystkie swoje wady, na które zupełnie nie zwracałaś uwagi, więc uciszyłaś go pocałunkiem.
-Słuchaj, bo powiem to tylko raz. Jesteś najcudowniejszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek poznałam.- Próbował się nie uśmiechnąć, co wyglądało komicznie. Kąciki ust drgały mu niebezpiecznie. Nie często słyszy się takie komplementy, a Ty mile połechtałaś jego ego.- A teraz mnie przytul, bo mi zimno.
I tak żyliście długo i wesoło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro