Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

-No masakra! Ta baba wredna naprawdę powinna nam trochę odpuścić.- Dzisiaj pani od matematyki wstawiła jej dwójkę. Pytania kobiety wykraczały poza temat, więc miała prawo się zirytować.- Jeszcze trochę, a ją załatwię. 

-Pomóc ci?- Spytałaś, po czym zaczęłaś się śmiać. Zawtórowała Ci tym samym. Gdyby tylko wiedziała, co zrobiłaś tydzień temu.

-Poproszę. Dobra, ja spadam. Widzę, że masz już obstawę.- Puściła Ci oczko, po czym pomachała Jack'owi i oddaliła się w swoją stronę. Powiedziałaś jej, że jesteście razem, co bardzo szybko zaakceptowała. Co prawda nadal uczy w Twojej szkole, co nie zmienia faktu, że traktowany jest jako Twój wujek. 

-(Imię), mówiłaś, że kończysz dzisiaj wcześniej.- Powiedział z wyrzutem. 

-No wiem, ale musiałam słuchać narzekań Ani i wiesz, pomóc zmierzyć się z geometrycznym potworem. Idziemy?

-Raczej jedziemy. 

Zaprowadził Cię do Jeep'a, którego ostatni raz widziałaś w dzień, w który załatwiłaś trójkę chłopaków. Na siedzeniu nadal były kropelki czerwonej mazi. Zignorowałaś to i usiadłaś obok swojego chłopaka. Porozmawialiście o jego dniu, po czym dotarliście do domu Jokera. Tego samego. Rodzicom oznajmiłaś, że się z kimś spotykasz, co przyjęli zaskakująco dobrze. Za dnia był Jack'iem, a w nocy kontynuował swoją działalność Jokera. Co prawda, obiecał, że będzie ostrożniejszy, ale w końcu to Joker. Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że dotrzyma obietnicy. Aczkolwiek miałaś na niego swoje sposoby...

-(Imię), na pewno chcesz wziąć mnie na obiad rodzinny?- Spytał pewnego wieczoru, podczas oglądania filmu.

-Tak, czemu by nie?

-Bo... jestem starszy, mam blizny...- Zaczął wymieniać wszystkie swoje wady, na które zupełnie nie zwracałaś uwagi, więc uciszyłaś go pocałunkiem. 

-Słuchaj, bo powiem to tylko raz. Jesteś najcudowniejszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek poznałam.- Próbował się nie uśmiechnąć, co wyglądało komicznie. Kąciki ust drgały mu niebezpiecznie. Nie często słyszy się takie komplementy, a Ty mile połechtałaś jego ego.- A teraz mnie przytul, bo mi zimno.

I tak żyliście długo i wesoło.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro