Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

-Nie mogę dzisiaj przyjść.- Uśmiechnęłaś się przepraszająco.- Może innym razem.

-Szkoda- odparła dziewczyna z Twojej klasy, Eliza.-. No cóż, to kiedy indziej. Na razie!

I poszła. Miałyście mieć babski wieczór zapoznawczy, na którym Marika miała bardziej się z wami integrować. Nocowanie miało być w szkole, ale na ten piątkowy wieczór miał do Ciebie przyjść Joker. Nie widziałaś go od dłuższego czasu, co nieco Cię martwiło. 

Wyszłaś ze szkoły, a z oddali widziałaś Marikę i ów Elizę. Było widać, że te dwie ciągnęło ku sobie. Co prawda, wyglądały jak dwa przeciwieństwa. Marika mocno ją przewyższała, zaś Eliza była najniższą dziewczyną w klasie. Do tego charaktery też miały różne. No cóż, przyjaźń przychodzi sama. 

Gdy dotarłaś do domu, podgrzałaś obiad i ze smakiem go spożyłaś. Lekcje także odrobiłaś, by mieć wolny weekend. W międzyczasie popisałaś z Jokerem. Zjawi się późniejszego wieczora, więc miałaś jeszcze dużo czasu. W końcu zasiadłaś do komputera, a tam wiadomość od Anny.

,,Szkoda, że Cię nie ma T_T"- tak brzmiała wiadomość.

,,Wiem, też rozpaczam ;u:"- odpisałaś.

Porozmawiałaś ją jeszcze trochę a jej ostatnia wiadomość brzmiała ,,Czekaj bo mnie wołają z/w". Co dziwne, nic już później nie napisała. Za spamowałaś jej skrzynkę, ale nadal nic. Trochę Cię to zaniepokoiło, ale może robią sobie żarty, czy oglądają filmy. Jeszcze wtedy nie wiedziałaś...

Przebrałaś się w piżamę, po czym położyłaś do łóżka z telefonem w ręku. Zmęczenie wzięło górę i zasnęłaś. Najwyżej Jack Cię obudzi.

 Było tak, jak myślałaś. Ze snu wyrwało Cię szturchanie w ramię. Okryłaś się kołdrą pod samą szyję i ponownie poszłaś spać. Jednak chłopak nie miał zamiaru czekać aż łaskawie ruszysz tyłek i zrzucił Cię z łóżka. 

-Co jest?- Mruknęłaś patrząc na niego nieprzytomnym wzrokiem.- Aha. 

-Tylko tyle?- Spytał zakładając ręce na piersi.- Nie widzieliśmy się z tydzień. 

-A, no tak.- Wstałaś i usiadłaś na łóżku. Twój umysł wciąż spał, zaś informacja o tym, że mężczyzna, za którym ostatnio najbardziej tęskniłaś, stoi przed Tobą, jeszcze do Ciebie nie dotarła.- O, Jack!

Rzuciłaś mu się na szyję. Mimo, że początkowo był przygnębiony brakiem u Ciebie jakiejkolwiek radości, szybko Ci wybaczył. 

-No nareszcie. Muszę pamiętać, by poczekać, aż obudzisz się do końca.- Mruknął tym swoim głębokim głosem. 

-Przepraszam. Śpiąca jestem.- Cmoknęłaś go w usta i usiedliście na łóżku.- Masz jakieś podejrzenie co do ostatnio zaistniałej sytuacji?

-Z tym jest kłopot. Ludzie w restauracji byli wynajęci. Problem w tym, że albo zostali zabici albo zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Na szczęście, udało nam się złapać jednego z nich.

-Co powiedział?!

-Właśnie nic. Jedyne co udało nam się z niego wydusić to, pozwól, że przytoczę ,,Wiesz Joker, ty i twoja babka macie przesrane". 

-Czyli wiedzieli o Twojej tożsamości.- Przygryzłaś wargę. 

-O tożsamości raczej nie, a wyglądzie. Gorzej z tobą, jeśli będą chcieli do mnie dotrzeć to właśnie przez ciebie. Musimy mieć się na baczności. Osobą pociągającą za sznurki może być każdy.

-Dobrze, będę uważać.- Smutno się uśmiechnęłaś. 

-No już, jeszcze trochę, a złapiemy drania.- Mocno Cię uściskał.- Możesz iść spać.

Zrobiłaś jak kazał. Położyłaś głowę na jego torsie i zasnęłaś. Nawet odgłosy karetki nie zdołały Cię obudzić. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro