Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

-No już, wszystko będzie dobrze. Jestem pewna, że się uda.- Od godziny próbowałaś pocieszyć Anię. Wszystko przez to, że jej młodszy, dwunastoletni brat wracał do domu wieczorem.- Da radę. To silny chłopak.

-A-ale jego stan j-jest naprawdę poważny. On może tego nie przeżyć.- Wykrztusiła z siebie, po czym znów zalała się łzami. 

Nie wiedziałaś, co mogłabyś jeszcze powiedzieć, by poprawić jej humor. Wytarłaś jej łzy chusteczką i przytuliłaś. Był wieczór, a Twoja przyjaciółka była wyczerpana psychicznie, więc poczekałaś aż zaśnie. Gdy odpłynęła w niespokojny sen, wyszłaś z jej domu. Jej rodzice byli w szpitalu, a nie chcieli jej brać z obawy o jej zdrowie. 

Wyszłaś z jej domu i poszłaś do mieszkania Jack'a. Powiedziałaś rodzicom, że idziesz do niego na weekend, więc bez obaw. 

Weszłaś przez drzwi, a do Twojego nosa dobiegł smakowity zapach czekolady. Zdjęłaś buty i poszłaś do kuchni. Twym oczom ukazał się umalowany Joker, ubrany w fartuszek, który wyjmował ciastka z piekarnika. Widocznie skądś wracał, skoro był jeszcze w makijażu. 

-Mogę wiedzieć, czemu masz na sobie fartuch mojej mamy?- Spytałaś unosząc kąciki ust w górę. 

-Jest twojej mamy?- Powiedział, po czym szybko go zdjął.- To by tłumaczyło, że jest na mnie idealny.

 -To jakaś aluzja?

-Ależ skąd.- Postawił ciastka na blacie, zdjął rękawice kuchenne i ruszył w Twoją stronę. Pociągnął Cię za ramiona i mocno przytulił. Odwzajemniłaś uścisk wtulając twarz w zagłębienie w jego ramieniu.- Czyli dzisiaj nocujesz u mnie?

-Jasne, czemu nie?- Powiedziałaś dość obojętnie. Zmarszczył czoło i dziwne się na Ciebie spojrzał.- Co jest?

-Ech... muszę tłumaczyć?- Pokiwał twierdząco głową.- To dłuższy temat. Chodź, usiądziemy na kanapie. 

-Dobrze, tylko najpierw zmyję makijaż. 

Usiadłaś na kanapie i włączyłaś telewizor. Leciały wiadomości, akurat było o przypadku brata Anny, Marcina. 

-[...] dwunastoletni Marcin wracał wieczorem od kolegi. Około godziny dwudziestej został dwa razy dźgnięty nożem w okolicach żeber. Jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Czyżby Joker znów zaatakował? 

-To przypadkiem nie jest brat Twojej koleżanki?- Spytał przeskakując oparcie i siadając obok Ciebie. Pokiwałaś twierdząco głową i przytuliłaś się do poduszki. Oparłaś się głową o ramię swojego chłopaka i zamknęłaś oczy. Poczułaś jak Cię obejmuje i przyciąga bliżej.- Nie martw się (imię). Tobie nic się nie stanie. 

-Skąd jesteś tego taki pewny?- Spytałaś kładąc mu się głową na kolanach i pozwalając, by zaczął głaskać Cię po włosach.

-Bo jesteś moją dziewczyną. Jeśli jakiś mężczyzna dotknąłby Cię kijem, to wątpię by jakoś go odratowali. 

-I nawzajem.- Wyszeptałaś, a obecność Jokera wprawiała Cię w stan bezapelacyjnego, błogiego spokoju, więc zasnęłaś nie przejmując się problemami. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro