Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.0

El Diablo

On już znał prawdę. I tylko on mógł mi pomóc. Mimo, że wszyscy robili z niego potwora, on nadal był człowiekiem. Liczyłem, że zrozumie. Razem wymyślimy jakieś kontrowersyjne rozwiązanie.

Znalazłem Joker' a podczas gdy ten stał samotnie w garażu. Stanąłem naprzeciwko niego z założonymi rękami.

- Wiem co sobie teraz myślisz... - zacząłem spokojnie przyglądając się jego otępiałej twarzy. - Nie mialem innego wyboru. Tak samo jak ty. - dodałem gdy mężczyzna jedynie pokręcił głową z drwiną.

- Gówno mnie to obchodzi. Bez względu na wszystko zginiesz u boku Daniel' a. Nie chodzi w tym wszystkim o mnie. Chodzi tylko i wyłącznie o Harley. Byłeś jej przyjacielem i zdradziłeś ją. Nie chcę żeby cierpiała jeszcze bardziej, dlatego odzyskam June zabijając przy tym każdego kto stanie mi na drodze. - poinformował stanowczo, a ja tylko westchnąłem ciężko.

- Jest bezpieczna. Osobiście byłem przy robieniu tego pieprzonego zdjęcia. Nawet jej nie drasnął. - zapewniłem, a on się odrobinę uspokoił. - Robię co mogę, żeby wszystkich ochronić. - wytłumaczyłem dających zrozumienia, że June nie jest jedyną osobą, której grozi niebezpieczeństwo.

- Kogo niby? - prychnął zielonowłosy ze zdziwieniem.

- Rodzinę, Joker. I lepiej żebyś się póki co nie wychylał. June jest bezpieczna, dopóki Daniel się dobrze bawi. Gdy mu się znudzi zabije ją i wszystkich wokół. - wytłumaczyłem spokojnie.

- I tak nas zabije. Prędzej czy później. - prychnął Joker, na co przełknąłem ślinę. Nie musi do tego dojść.

- Chyba, że ty pozbędziesz się go pierwszy. - odparłem i bez zbędnych rozmów zacząłem zmierzać w stronę swojego auta. Bez przeszkód wsiadłem do samochodu po czym wyjechałem z garażu. Zacząłem jechać w stronę siedziby Daniel' a.

Gdy dojechałem na miejsce, strażnicy przepuścili mnie bez najmniejszego problemu do środka. Zupełnie jakbym był po ich stronie. A to nie prawda. Jestem tutaj tylko po to, żeby uratować dzieci. Tylko i wyłącznie, dlatego.

Wszedłem bez pukania do pomieszczenia, w którym stale przebywał Daniel. A razem z nim June i moje dzieciaki.

- Słuchaj, to koniec. Oddaj mi je. - powiedziałem stanowczo patrząc przenikliwie na mężczyznę.

- Koniec będzie wtedy gdy ja o tym zadecyduje. - zaśmiał się po czym poprawił włosy. - Jest coś co musisz zrobić. - oznajmił spokojnie.

- Co?

- Zabij Joker' a. - odparł Bein, na co jedynie prychnąłem. Wtedy cały jego plan legnie w gruzach. Już nie będzie tajemniczego zdrajcy. A człowiek, na którym chce się zemścić będzie martwy. - Wszyscy mają wiedzieć, że to ty go zabiłeś. - dodał, a ja tylko uchyliłem ze zdumienia usta. Nie zrobię tego. Nie zabije Joker' a. A co jeśli naprawdę, będę musiał?

- Obudź moje dzieci. - rozkazałem z pewnością siebie.

- Dopiero jak przywieziesz mi go martwego. - powiedział natychmiast, aż się zaśmiałem.

- Pokaż mi, że żyją! Tylko wtedy to zrobię. - krzyknąłem przez zaciśnięte zęby po chwili.

- W porządku. Stań w tym miejscu i patrz. - powiedział z uśmiechem Bein i sam wszedł do środka. Ja natomiast stanąłem przy szybie i z uwagą przeglądałem się dzieciom. Wciąż leżały w tej samej pozycji co ostatnio. Dopiero gdy Daniel wstrzyknął im coś w szyję zaczęły się budzić. Po chwili  oboje byli wybudzeni. Zupełnie jak za dawnych czasów.

- Laura, San. - szepnąłem widząc jak podnoszą się w tym samym momencie z łóżek.

- Tatusiu to naprawdę ty? - spytała z niedowierzaniem moja córka, na co tylko zaszkliły mi się oczy. Zaskoczyła z łóżka i pobiegła do szyby przyduszając do niej swoje drobne ręce.

- Gdzie my jesteśmy? - spytał San również zbliżając się do szyby.

- Boję się. - wyznała moja córka, na co tylko poczułem jeszcze większą złość do Bein' a.

- Zabierz nas stąd. - poprosił z rozpaczą chłopiec, a ja tylko zacisnąłem zęby.

- Tato! - krzyknęła Laura padając przy tym na ziemię. Oboje znowu byli nieprzytomni. W jednej sekundzie stracili kontakt z rzeczywistością.

- Przestań to robić! - krzyknąłem ze złością uderzając pięściami w szybę.

- Co takiego? Żyją. I nadal będą jeśli ty nie będziesz mi się stawiał. - odparł mężczyzna po czym podniósł najpierw moją córkę i położył ją na łóżku. Następnie to samo zrobił z chłopcem.

- W końcu zapłacisz za to wszystko. - powiedziałem szorstkim głosem.

- Zapewne. - odparł z szerokim uśmiechem i spojrzał mi prosto w oczy. Zdenerwowany wyszedłem z pomieszczenia. Zerknąłem przez sekundę na June, która leżała na łóżku. Wszystko z nią w porządku. Ten drań nic jej nie zrobi. Jestem tego pewny.

Tylko dlaczego uwziął się właśnie na dzieciakach. Prawda jest taka, że tylko dzięki nim ma nad nami kontrolę. Tylko nimi może manipulować. Właśnie cierpienie dzieci boli nas najbardziej.

San i Laura są bliźniaki. Tyle, że Laura jest starsza o siedem minut. Mają zaledwie osiem lat. Nie chcę żeby cierpieli. Żeby byli kartą przetargową. Muszę ich stąd zabrać. W jakikolwiek sposób. I chyba mam pomysł.

Harley POV

Nie mogłam uwierzyć, w to co mi zrobił. Po raz kolejny się na nim zawiodłam. Oddał June w ręce swojego brata, kłamiąc mi w żywe oczy. Tym razem nie miałam nawet siły okazywać złości. Może dlatego, że po części domyślałam się, jak ciężki musiał podjąć wybór. Gdyby tylko powiedział mi o spotkaniu z Daniel' em pomogłabym mu coś wymyślić. Razem napewno wpadlibyśmy na jakiś pomysł. A on znowu odstawił mnie na bok i zadecydował sam.

Dlatego też tym razem i ja zdecyduję sama. Bez jego wiedzy, ani zgody. Zrobię to co trzeba. To czego nie potrafiliśmy dokonać przez mnóstwo czasu. Znajdę i zabiję Daniel' a.

Przeszukałam szafki Joker' a i w końcu znalazłam to czego szukałam. Laptop na którym było doskonale widać lokalizacje siedziby Daniel' a. Joker jednak zrobił coś pożytecznego. Dał mi możliwość bezproblemowego odnalezienia June. Udałam się do swojej sypialni i wyciągnęłam mały plecak. Schowałam do niego laptopa oraz czarne ubrania, w których raczej nikt mnie nie rozpozna. Związałam włosy i założyłam wygodne buty. Z szafki obok łóżka wyciągnęłam pistolet, który kiedyś dostałam w prezencie od Joker' a.

- Mam coś dla ciebie.

- Nie możesz mi cały czas kupować prezentów, ja nie mam ci nic do zaoferowania.

- Uwierz mi, masz więcej niż ci się wydaje.

- Co to?

- Coś co może ci się przydać dzisiejszego wieczoru.

Na samym spodzie leżał pistolet. Po jednej jego stronie widniał napis "Nienawiść", natomiast po drugiej "Miłość".

- Dziękuję, Maleńki.

Oprzytomniałam chowając broń do plecaka. Najostrożniej jak umiałam zaczęłam schodzić na dół. Już myślałam, że mi się udało, jednak do salonu weszła Zoe.

- Dokąd się tak skradasz ciociu? - spytała zdziwiona widząc moją minę i nietypową pozycję.

- Yy... muszę przygotować niespodziankę. Tylko nikomu nie mów, dobrze? To tajemnica. - wymamrotałam po krótkim zastanowieniu.

- Oczywiście. Nikomu nie powiem. - zapewniła dyskretnie, na co tylko się uśmiechnęłam. Tym razem spokojnie wyszłam z rezydencji i schodami zeszłam do garażu. Joker' a już tutaj nie było, dlatego spokojnie podeszłam do swojego Lamborghini. Postawiłam plecak na tylnym siedzeniu i odpaliłam auto. Chwilę później wyjechałam z garażu. Sięgnęłam do plecaka po laptop po czym włączyłam mapę. Zaczęłam jechać w kierunku czerwonego punktu. W kierunku, w którym przebywała nasza mała księżniczka.

Joker POV

Nerwowym krokiem zamierzałem w stronę salonu, gdy nagle moim oczom ukazał się El Diablo. Podszedłem do mężczyzny, a gdy złapałem go za ramię ten wycelował we mnie lufę pistoletu.

- Liczę, że nie umrzesz. - szepnął po czym po prostu strzelił. Poczułem przeszywający ból w klatce piersiowej, po czym oczy mi się zwyczajnie zamknęły.

Hejka kochani... Liczę, że się tego spodziewaliście 😂😂 każdy by się spodziewał... No może nie zabicia Joker' a, ale tego, że Quinn sama pojedzie po June. W każdym razie napiszcie jakie są wasze odczucie, albo po prostu dajcie gwiazdkę 😍💞 pozdrawiam i do następnego 💞💋❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro