Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.5

Joker POV

Słabość jej głosu, który zwykle był uroczy i przepełniony radością, powodował, że czułem się jak najgorszy skurwiel. Czułem złość do samego siebie. Jak mogłem zwątpić w jej miłość do mnie. Przecież kochała mnie kiedy była jeszcze panią doktor. Gdy ją torturowałem i kiedy robiłem jej prania mózgu. Była ze mną zawsze, a ja właśnie teraz zwątpiłem w jej uczucia.

Znowu chciała nas chronić. Znowu poświęciła się dla nas. Nie dała sobie pomóc. Ten pieprzony oszust Tyson, skrzywdził ją. Gdy tutaj wróci zrobię mu takie piekło, że od razu wygada, gdzie jest Harley. Przyzna, co ma wspólnego z Amandą i moim bratem. Wyjaśni mi co łączy tą dwójkę. Kiedy już się wszystkiego dowiem, zabije go.

Gdy powiedziałem reszcie o telefonie od Harley, od razu zrozumieli, że przez ten cały czas miałem rację. Tyson od początku miał złe zamiary, ale dopiero gdy już jest po ptakach oni rozumieją swój błąd. Zawsze tak jest.

- Co zrobisz, gdy wróci? - spytał Teo zakładając ręce na piersi.

- Tego nie da się opisać. - wytłumaczyłem spokojnie, jednak w środku gotowało się we mnie. Nagle winda się otworzyła, a tuż za jej drzwiami pojawił się Ty.

- Co wy wszyscy tu robicie? - zdziwił się chłopak na co się odrobinę uśmiechnąłem.

- Chciałbym cię przeprosić. - zacząłem zmierzając w stronę bruneta. Był potwornie zdziwiony, ale na jego ustach widniał zwycięski uśmiech. - Zjedźmy na dół, pokażę Ci coś. - powiedziałem kładąc rękę na jego ramieniu. - Floyd, pójdziesz z nami? - spytałem, dając Deadshot' owi do zrozumienia, że to nie jest pytanie a raczej rozkaz. Ten kiwnął głową i podszedł do nas. We troje weszliśmy do windy. Wcisnąłem przycisk, który miał nas zawieźć do piwnicy. Dawno mnie tam nie było, ale już czułem to podekscytowanie. To miejsce było znane przez niewiele osób. Jedyną, która zawsze wychodziła z niego żywa była Harley. Jednak poza nią zdarzało się to bardzo rzadko. Prawie nigdy.

- Co to za miejsce? - spytał gdy winda się otworzyła. Weszliśmy do małego ciemnego korytarza.

- Boisz się? - spytałem cicho stając tuż za nim. Tyson spojrzał na mnie niepewnie kątem oka. Wiedział co się szykuje, ale nie chciał tego okazywać.

- Nie. - odparł krótko, gdy podeszliśmy do dużych drewnianych drzwi. Podałem klucze Deadshot' owi. Otworzył je. Tyson przełknął ślinę i nagle zaczął się szarpać. Natychmiast skierował się biegiem do wyjścia. Wtedy Floyd wyjął pistolet i postrzelił chłopaka w udo. Ten padł na ziemię. Podszedłem do niego powoli i złapałem go za te długie, brązowe kłaki. Zacząłem ciągnąć go za sobą do pomieszczenia, które tak bardzo go przerażało. Zaczął coś jęczeć. W ogóle nie słuchałem o czym bredzi.

- Dostałem telefon od mojej królewny. - powiedziałem sadzając go na krześle. Floyd przywiązał go mocno do drewnianej konstrukcji, a ja zamknąłem w tym czasie drzwi na klucz.

- Ja o niczym nie wiem. - stwierdził cicho, a ja tylko kiwnąłem lekko głową. Ze stolika obok wziąłem kombinerki. Wolną ręką złapałem palec mężczyzny. Płynnym ruchem wyrwałem mu paznokieć. Stłumiony łzami krzyk wypełnił pomieszczenie. Jego rękę zalała krew. Już miałem zająć się kolejnym paznokciem gdy ten zaczął mówić. - Nie rób tego proszę. Powiem Ci co zechcesz. - zapewnił a ja się uśmiechnąłem i pogłaskałem go po policzku.

- Grzeczny chłopiec. Jednak narpiew odpowiesz za skrzyedzenie Harley. - stwierdziłem i wyrwałem mu kolejny paznokieć. Kolejny krzyk. Kolejny spowodowany przeze mnie ból.

- Niech powie nam o wszystkim co wie. Później zrobisz swoje. - wtrącił Floyd, a ja przyznałem mu rację.

- No dobrze. - mruknąłem odkładając kombinerki. - Gdzie znajduje się kryjówka Amandy? - spytałem spokojnie. Mężczyzna oblizał usta.

- Jeśli Ci powiem, wypuścisz mnie? - spytał dla pewności, a ja tylko kiwnąłem głową. - Jej kryjówka znajduje się w starym magazynie na obrzeżach miasta. - powiedział cicho.

- Zadzwoń do Croc' a i Boomeranga, powiedz im żeby tam pojechali. Niech sprawdzą, czy nasz przyjaciel nie kłamie. - rozkazałem a Floyd wyjął telefon i zadzwonił do któregoś z mężczyzn. Nie wsłuchiwałem się zbytnio w rozmowę. - Kim jest Daniel Bein i co ma wspólnego z Amandą? - spytałem czując dziwne uczucie. Znowu zostałem oszukany.

- To twój brat. - mruknął mężczyzna. - Jest naszym szefem. Amandy i moim. - poczułem większą złość niż kiedykolwiek. Zaufałem mu, a on nasyłał na moją rodzinę tą pieprzoną sukę.

- To on zlecił pobicie Harley? - warknąłem z zaciśniętymi zębami.

- Wszystkie złe rzeczy, które was spotkały to właśnie jego wina. - wytłumaczył brunet, a ja odwróciłem się na moment żeby zaczerpnąć powietrza. Przymknąłem oczy. Pierdolony oszust. Nawet przez moment nie podejrzewałem go o kłamstwa. A nawet jeśli, to nie o takie. Cały czas niszczył mi życie, ale nie miałem o tym najmniejszego pojęcia.

- Wiesz gdzie go znajdę? - spytałem cicho, ale on pokręcił głową.

- Ciągle zmienia miejsce działania. - powiedział, a ja mimo, że wierzyłem w to co mówi, uderzyłem go z całej siły w twarz.

- Jesteś pieprzonym oszustem. Tak samo jak oni. - warknąłem zaciskając ręce na jego szyi.

- W całej rezydencji są zamontowane kamery. - jęknął cicho, a ja przymknąłem oczy i go puściłem. Przez cały ten czas byliśmy obserwowani. Cały czas byliśmy o kilka kroków do tyłu. - Jeśli je odłączycie on będzie wiedział, że znasz prawdę. - dodał cicho a ja przyznałem mu rację. Dlatego ich nie zdemontuje.

- Teraz powiedz mi, w jaki sposób Harley znalazła się w zasięgu Waller. - mruknąłem z lekkim zdziwieniem.

- Tamtej nocy, gdy była u mnie, przespałem się z nią. - wytłumaczył, a ja poczułem jak się we mnie gotuję. Czyli mnie zdradziła. To było prawdą. - Była pijana, nie wiedziała co robi. - dodał, a ja przełknąłem ślinę. - Z samego rana wyszła z mojej sypialni i pojechała do swojego starego mieszkania. Tam czekała na nią Amanda. - powiedział, ale ja nadal czegoś nie rozumiałem.

- Skąd miała pewność, że Harley pojedzie właśnie tam? - zdziwiłem się lekko.

- Rozmawiałem z nią o dawnym życiu. Głównie o starym mieszkaniu. Podświadomość kazała jej tam pojechać. - wytłumaczył, a ja kiwnąłem głową.

- Przespałeś się z moją kobietą. - powiedziałem z szerokim uśmiechem. Wziąłem ze stołu nóż i wbiłem go w postrzelone wcześniej udo mężczyzny. Krzyknął a ja się nad nim nachyliłem.
- Wiem, że ją zgwałciłeś. Zrobiłeś z niej dziwkę. Nie odpuszczam takim ludziom. - syknąłem po czym wyjąłem nóż i wbiłem go jeszcze raz.

- Przepraszam. Pomogę wam, ale nie zabijaj mnie. - poprosił, a ja się zaśmiałem.

- Nie zabije. - powiedziałem z pewnością i wyciągnąłem zakrwawiony nóż odkładając go na stół. - Przydasz mi się. - stwierdziłem po czym wyszedłem z pomieszczenia. Floyd szedł zaraz za mną. Zamknął Tyson' a na klucz. Weszliśmy na górę.
Tam czekała na nas reszta.

- I co? - spytała Pamela zaciekawiona, a ja usiadłem na kanapie pomiędzy nimi.

- Mam plan, ale potrzebuję waszej pomocy. - powiedziałem stanowczo. Czułem, że to może się udać. Miałem nadzieję, że już wkrótce zobaczę Harley, ale wiedziałem, że muszę zrobić coś więcej. Człowiek, który ma władzę nad Waller musi zginąć. Zginą oboje.

Harley POV

Jestem tu już cztery dni. Przez ten czas nie miałam w ustach nic do jedzenia. Nie spałam, bo nie mogłam zmrużyć oczu. Bałam się. Co jeszcze wymyśli Amanda? Zrobi wszystko, żeby mnie zniszczyć. Znowu przyśle Tyson' a? A może kogoś innego.

Słysząc otwieranie się drzwi wstałam natychmiast z łóżka. Okryłam swoje ciało tym co zostało mi z ubrań. Do pomieszczenia wszedł Daniel. Nie wierzę. Kto jeszcze okaże się oszustem? Jak mógł udawać troskliwego braciszka?

- Czego tu szukasz? - warknęłam gdy ten zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku. Założył nogę na nogę i zdjął z głowy kapelusz.

- Pewnie jesteś zdziwiona. - mruknął cicho. Nie, kurwa. Nie jestem. Tylko myślałam, że Joker w końcu poznał prawdę o sobie. O swojej przeszłości. Jednak to było zwykłe kłamstwo. - Nie zależy mi na tobie. Zależy mi na nim. - powiedział, a ja wcale nie zdziwiona kiwnąłem głową z lekką irytacją

- Jak mogłeś go tak oszukiwać? - prychnęłam ze złością. To było okropne.

- Nie kłamałem. Zataiłem tylko część prawdy. - powiedział, a mnie zatkało. To w końcu są braćmi, czy nie? Nic nie rozumiem. Chcę poznać prawdę.

- Jaka to część? - spytałam zdziwiona.

- Bo widzisz... - zaczął poprawiając włosy. - Dwadzieścia lat temu, dokładnie szóstego lipca... jechaliśmy razem z mamą na dworzec, żeby odebrać tatę. Wracał wtedy ze służby. Nie widzieliśmy go przez kilka miesięcy. Cholernie cieszyłem się, że w końcu go zobaczę. Mama też. Ale Joker, był tamtego dnia potwornie wściekły. Krzyczał w niebo głosy. Nie dostał tego czego chciał i dlatego był taki nieznośny. Niespodziewanie otworzył swoje drzwi i się wychylił. Matka z przerażeniem zaczęła go łapać. Na moment spojrzała przed siebie i właśnie wtedy zorientowała się, że przed nami rozciągają się tory. Szlaban był zamknięty. Bez dłuższego zastanawiania wypchnęła go z auta. Uratowała mu życie, jednak szybka prędkość nie pozwoliła jej zahamować na czas. Wjechaliśmy prosto pod pociąg, którym jechał ojciec. Zginęła na miejscu, a ja trafiłem w stanie krytycznym do szpitala. Amputowali mi nogę. - podciągnął jedną nogawkę do góry i pokazał ręką na proteze. - Obudziłem się dopiero po kilku miesiącach. Wtedy dowiedziałem się, że ojciec znienawidził Joker' a za to, że zabił miłość jego życia. Byłem równie zły. Ten pieprzony idiota, zabił naszą matkę. Osobę, która kochała go całym sercem. Byliśmy cudowną rodziną, a on to zniszczył. Po śmierci Madeleine ojciec zaczął pić. Przestał pracować. Zaczął nas bić. Znęcał się głównie nad nim, ale ja też często obrywałem. Gdy Joker skończył osiemnaście lat natychmiast wyprowadził się z domu. Zaczął pracować jako komik. Kiedyś udałem się z dziewczyną na jego występ, miałem nadzieję, że może uda się nam odnowić relacje. Moja złość minęła, jednak przybycie tam to był mój największy błąd. Sophie się w nim zakochała. On w niej też. Zdradzała mnie. Później odeszła na dobre i wzięli ślub. Urodził się im syn, a po dwóch latach był wypadek. Wtedy ich stracił. Wtedy ja straciłem moją ukochaną Sophie. Znowu przez niego. Joker był w śpiączce, a gdy się obudził totalnie zwariował. Zaczął robić brudne interesy. Któregoś dnia, gdy byłem u ojca wpadło kilku ludzi i go zabrało. Mnie postrzelili i zostawili myśląc, że nie żyje. - westchnął. - Joker zniszczył wszystko co miałem. Odebrał oboje rodziców. Rozpieprzył dzieciństwo. Odbił ukochaną, którą potem zabił. Zrobił ze mnie kaleke. - powiedział z wyrzutem. - To jest ta część prawdy, którą ukryłem. Część prawdy, za którą marzę o jego cierpieniu. O jego śmierci. - dodał, a ja tylko opuściłam głowę. To wszystko co go spotkało było naprawdę okropne. Odnosił wrażenie, że wszystkie jego cierpienia są spowodowane przez Joker' a, ale to nie była prawda. Za każdym razem to był przypadek. Śmierć matki, wypadek, miłość do Sophie, tak musiało być.

- Przykro mi. - mruknęłam nie wiedząc co powiedzieć. Gdyby Joker znał prawdę, znienawidziłby się.

- Wcale nie. Jesteś po stornie tego skurwiela. Jesteś jego podporządkowaną dziwką. - powiedział stanowczo, a ja zacisnęłam dłonie w pięści.

- Nie jestem podporządkowana nikomu. A już napewno nie jestem dziwką. - odparłam najspokojniej jak umiałam.

- Odwiedzę cię innym razem, teraz muszę iść. - powiedział krótko i wstał z łóżka po czym wyszedł z pomieszczenia zamykając je za sobą na klucz. To czego się przed chwilą dowiedziałam, totalnie zwaliło mnie z nóg. Mieli okropne dzieciństwo. Ojciec zarzucił całą winę Joker' owi. Obwiniał go o śmierć żony, dlatego zaczął się nad nim znęcać. J wcale nie ubzdurał sobie tego wszystkiego. Cała historia połączyła się w logiczną całość. Szkoda, że nie mogę mu tego wszystkiego powiedzieć. Już nigdy nie będę miała okazji. Nigdy go nie spotkam. Chciałam tego. Chciałam, żeby żyli z dala od Amandy i całego tego syfu, ale teraz mam nadzieję, że przynajmniej spróbowali mnie znaleźć. Sama sobie nie poradzę, więc uratować mnie może tylko moja rodzina. Tylko Suicide Squad.

Hej guys! Macie nowy rozdział, od razu mówię, że przepraszam bardzo za błędy ale gdybym miała je sprawdzić, to rozdział byłby dopiero jutro 😊😊 Już niedługo zacznie się coś dziać 😁 ale za to dzisiaj wszystko się wyjaśniło. Cała sytuacja z dzieciństwem Joker' a i relacje między nim, a ojcem. Mam nadzieję, że wyszła z tego w miarę logiczna całość 😊😂 w każdym bądź razie pozdrawiam was i do następnego 💞💞💞



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro