Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sen zimowy


Nie umarłam. Przepraszam za tak długą przerwę ale wkręciłam się z fandom Good Omens i ostatnio nic tylko siedzę i czytam ff z tego. 

Ale Sherlock miłością, wiarą i nadzieją 

Ten pomysł przyszedł mi na wykładzie na uczelni....A ponoć nie ma po co tam chodzić...

Taki krótki ale to miało obudzić mi wenę. Teraz je śniadanie 


___________________________________

– To już ostatni– powiedziała wydra przyciągając do dziury w spróchniałym drzewie liść – będzie ciepło i miękko- zwróciła się do jeża który już przysypiał, co wynikało z prostego faktu, że idzie zima.

Skończyli budować prowizorycznie posłanie, na którym jeż mógłby spać całą zimę. Wydra był zdeterminowana by jej przyjacielowi było jak najwygodniej. Nawet bez jego wiedzy wyrwała sobie nieco futerka i dołożyła do gniazda. Jej przyjaciel musi mieć ciepło. I świadomość, że będzie miał kawałek jej, gdy będzie spał była...miła. Pocieszająca.

Mimo wszystko wydra uważała, że sen jest bez sensu. Zupełnie niepotrzebne do niczego. Jeż zachrapał w kącie.

Wyciągnęła łapkę i patrzyła przyjaciela w nos

– John!– zawołała– znowu zasnąłeś

- Jestem jeżem, Sherlock– odparł zirytowany, budząc się gwałtownie– zimą chodzę spać.

- Nuda- skwitowała wydra- nie powinieneś spać. Natychmiast przestań!- położyła się na brzuszku i założyła łapkę na łapkę jak obrażone dziecko.

John spojrzał na wydrę rozbawiony zirytowaniem przyjaciela.

- I co innego miałbym robić?- zapytał

Na to pytanie Sherlock znał odpowiedź. Natychmiast wstał i zaczął biegać w kółko w kryjówce nagle bardzo podekscytowany.

- Moglibyśmy rozwiązywać zagadki!- usiadł i pochylił się konspiracyjnie do Johna- Czy wiesz- szepnął- że widziałem dziś martwego ptaka? Musimy zbadać co go zabiło! To mogła być jakaś wiewiórka-morderca! Musimy ją znaleźć zanim ktoś inny padnie ofiarą! Najpierw. Musimy zbadać ciało!- jego głos przybrał zdecydowany ton a oczy zaczęły błyszczeć w ekscytacji.

- A możemy zrobić to wiosną?- zapytał retorycznie jeż moszcząc się w swym prowizorycznym łóżku i ciesząc się ciepłem i miękkością- Poza tym wiewiórka nie miała po co zabijać ptaka. Nie je ptaków.

- Genialne, John!- wykrzyknęła wydra- Wiewiórka nie miała motywu! Dobrze kombinujesz. Czyli powinniśmy bardzo szczegółowo zbadać ciało!

- Wiosną- rozległ się stanowczy głos, stłumiony przez liście i mech.

Twarz Sherlocka przybrał zniecierpliwiony i niezadowolony wyraz.

- John, do wiosny ciało się roztopi i znikną wszystkie ślady!

- Do wiosny padnie jeszcze masa ptaków, obiecuję. Teraz. Dobranoc, Sherlock

Sherlock westchnął niezadowolony.

- Dobranoc, John

Jeż zamknął oczy gdy wydra uważnie go obserwowała leżąc w rogu. Zapadła cisza i trwała jakieś parę minut przerywana tylko oddechem jeża

- John?

- Tak?

- A martwe myszy?

- Co?

- Czy zbadamy martwą mysz

- Zbadamy. Na wiosnę. Dobranoc

Cisza znów trwała przez kilka minut

- Co będę robić bez ciebie, John?- głos brzmiał na tyle smutno i żałośnie, że John otworzył oczy i spojrzał na wydrę, która miała bardzo smutny wyraz pyszczka

- Wszystkie fajne rzeczy- uśmiechnął się, zaciskając powieki

Wydra prychnęła

- Jak mają być fajne skoro nie będę robił ich z tobą?

John znów otworzył ślepia

- To będziesz robił rzeczy, których nie mogę robić z tobą. Wszystkie 'wydrze' rzeczy. Brzmi fajnie?

- Wydry żyją w stadzie, John- odpowiedział Sherlock rysując wzory pazurami na ziemi- Nie znam innych wydr.

To nie była do końca prawda. W rzeczywistości znał niektóre wydry. Żadna z nich nie wykazywała się większym rozsądkiem niż przeciętna kura w kurniku. Co mu po takim stadzie zwłaszcza gdy miał Johna?

- To znajdziesz sobie stado.

Cisza. Po chwili.

- Ty jesteś moim stadem. Nie potrzebuję nikogo innego. Nie chcę. 

John uśmiechnął się wtulił się mocniej w liście.

- Coś wymyślisz. Jesteś mądry. I jesteś moim najlepszym przyjacielem. Dobranoc.

- Dobranoc.

Nastała cisza

- John? A martwe króliki?

- Zamknij się

Po chwili jeż już spał. Wydra nagle poczuła się samotna

- I co mam robić teraz sam, John?- zapytała po chwili, na co jeż pogrążony we śnie nie odpowiedział- Zawiodłeś mnie- zawołała- Opuściłeś! Przeproś! Będę na ciebie zły!- naburmuszona wpatrywała się w jeża, którego małe ciało wznosiło się i opadało gdy oddychał. Czekała aż się obudzi i przeprosi.

Ale jeż spał dalej.

Sherlock westchnął. W rzeczywistości nie był zły. Był tylko smutny. Najbardziej chciał po prostu się skulić koło przyjaciela i spać razem z nim by nie spędzać samotnej zimy bez Johna. A potem obudzić się na wiosnę i znów przeżywać razem życie. Ale świat to nie jest instytucja o spełniania życzeń a wydry nie zapadają w sen zimowy. Ktoś tak to wymyślił.

- Dobrze, John- powiedział do dalej śpiącej postaci- Będę na ciebie czekać. 

Snuł się więc całą zimę wychodzą z kryjówki tylko po najważniejsze rzeczy. Nie opuścił swojego przyjaciela tłumacząc sobie samemu, że musi bronić go przed wściekłymi wilkami i wiewiórkami- mordercami.

To była bardzo nudna zima ale wydra miała na co czekać. Na swojego przyjaciela.


End!



Jeże zapadają w sen zimowy. My na szczęście nie, mam nadzieję, że moja wena też nie!

Trzymajcie się! Winter is comming. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro