Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

W parku jednak długo nie zabawił, bowiem musiał jak najszybciej wszystko gdzieś zobrazować, by nie ześwirować przez natłok pomysłów i wizji w głowie. Bał się nawet, że przez to wszystko może go ona rozboleć. Pierwszy raz miał aż taką wenę twórczą, ale nie narzekał, co to, to na pewno nie. Wręcz przeciwnie, bo gdy przekroczył próg domu, w podskokach dorwał się do stołu kreślarskiego, gdzie miał na wszelki wypadek rozciągnięty papier w formacie A0 oraz rozłożonych kilka ołówków. Gdyby teraz ktoś go obserwował, to zapewne śmiałby się wniebogłosy przez dziecinną radość, którą chłopak emanował.

I właśnie tak spędził praktycznie cały weekend, najpierw rysując poglądowy szkic na papierze, następnie przenosząc go do programu, krok po kroku dopracowując szczegóły. Nie spał za wiele, nie miał czasu na takie błahostki jak sen. Ledwo odciągał się na chwilę, by zjeść jakąś sałatkę czy odmrozić wcześniej przygotowane mięso z warzywami, które co jakiś czas szykował sobie na tak zwaną czarną godzinę, a ta właśnie nadeszła.

Jedynie raz, w sobotę, postanowił zrobić sobie dłuższy odpoczynek, bo oczy go rozbolały od ciągłego wpatrywania się w monitor, a na dodatek zaczęły męczyć go wyrzuty sumienia przez opuszczony trening poprzedniego dnia. Musiał uważnie pilnować swojego planu treningowego, który i tak zaniedbał przez projekt.

Normalnie chodził pięć razy w tygodniu ćwiczyć na siłownię, by w sobotę przebiec się jeszcze z dwanaście lub piętnaście kilometrów. Niedzielę natomiast poświęcając na odpoczynek, dając jeden dzień spokoju organizmowi, by mógł się zregenerować. Niestety, z jego skłonnościami do tycia, naprawdę trzeba było pilnować takich rzecz, bo w końcu lepsze to niż głodówka lub klęczenie przed muszlą i zwracanie zjedzonych posiłków. Co prawda, czasem łapał się na myślach, że i takie formy trzymania linii, by mu nie zaszkodziły, w szczególności, gdy się zapominał podczas wypadów do miasta z paczką przyjaciół czy po całkiem obfitych lunchach z Yoongim. Na jego szczęście, do takich sytuacji dochodziło rzadko, więc nie zadręczał się zbyt często.

Odgonił te myśli, potrząsając lekko głową, aby jednocześnie roztrzepać wilgotne kosmyki, po relaksującym prysznicu, który był wręcz wskazany, po osiemnastu kilometrach biegu w temperaturze ponad dwudziestu stopni. Tym razem jednak wybrał nieco dłuższą drogę, bo dodatkowe kilometry mu nie zaszkodzą i przynajmniej uspokoił cichy głosik w jego głowie, który mówił mu, że stanie się grubą świnią.

Wrócił do salonu, który jednocześnie był jego biurem i dalej pogrążył się w pracy. Jednak opłacało się poświecić tyle czasu, bo efekt zdecydowanie go zadowalał. Ba, spokojnie mógł powiedzieć, że był z niego dumny, dlatego szedł z wysoko uniesiona głową w poniedziałkowy poranek. Wiadomo, również się denerwował, lecz był to pozytywny rodzaj stresu, wywołujący uśmiech na jego ustach, mimo lekkiego ścisku brzucha.

Gdy znalazł się już w firmie, od razu udał się do biura kierownika, by pokazać mu przygotowane projekty, które miał zapisane na pendrive'ie oraz dysku internetowym firmy. Były one jednak zablokowane pod specjalnym hasłem, aby póki co nikt nie miał do nich dostępu.

Przez szklane ściany pokoju Jeona zobaczył, że ten już był w środku, więc po wcześniejszym zapukaniu, przekroczył próg. Uważne, a nawet groźne spojrzenie wyższego przeniosło się znad monitora, lecz momentalnie złagodniało w chwili ujrzenia osoby, która pojawiła się w jego gabinecie.

- Oh, już jesteś? W sumie to dobrze, że pojawiłeś się wcześniej. Mamy więcej czasu, by spokojnie omówić twój projekt, bo mam rozumieć, że go przygotowałeś, prawda? - Uniósł lekko brwi w zdziwieniu na brak jakichkolwiek kartek w rękach starszego.

- Oczywiście, mam go ze sobą. - Podszedł do przełożonego z wyciągniętą przed siebie ręką, w której trzymał małe urządzenie. - Proszę, tutaj jest wszystko, co udało mi się przez ten czas stworzyć.

- Rozumiem, że nawet wykonałeś jakiś projekt komputerowo? - zagadnął wyższy podczas otwierania folderu.

Nie czekał jednak na odpowiedź, bo w chwili, gdy cała zawartość okna mu się załadowała, wydał z siebie westchnięcie. W tym momencie Jiminowi lekko zrzedła mina, a serce szybciej zabiło, czyżby już zrobił coś nie tak? Przecież CAD'a używali normalnie do projektów, ale może powinien go zrobić w 3D a nie 2D? Ale miał za mało czasu, nie wyrobiłby się przecież!

- Park Jimin.... Zadziwiasz mnie coraz bardziej. Z tego co pamiętam, o projekcie rozmawialiśmy w czwartek po południu i to wtedy powiedziałem ci, byś wstępnie jakiś szkic przygotował, dlatego powiedz mi szczerze... - słysząc te słowa, niższy nie wiedział, czy ma już uciekać, czy wcześniej przepraszać przełożonego na kolanach. Gacie miał dosłownie pełne, a brzuch go tak potwornie rozbolał, że miał ochotę iść i zwrócić całą zawartość swojego, niezbyt dużego śniadania. - Jakim cudem zrobiłeś tak dużo, w tak ograniczonym czasie? Miałeś już to wcześniej przyszykowane?

- Panie kierowniku, ja przepraszam, ja... C-Co? Znaczy, nie! Wszystko sam stworzyłem w ten weekend, a dokładnie to w te ponad trzy dni, które miałem wolne dzięki panu. Coś jest nie tak?

- Nie tak? Człowieku, jestem w szoku ale tylko dlatego, że zrobiłeś kawał ogromnej roboty w tak krótkim okresie. Aż uwierzyć w to nie mogę.

Jeongguk siedział i przeglądał wszystkie projekty naszykowane przez starszego, których było aż pięć. Jeden ogólny, całego terenu, a cztery pozostałe poświęcone każdej z ćwiartek parku, tylko po to, by wszystko było w większym zbliżeniu.

Teraz, gdy niższy ochłonął i na spokojnie spojrzał na swojego szefa, dostrzegł wyraźnie malujące się zdziwienie na jego przystojnej twarzy. Czyli jednak umiesz zrobić coś, nie chrzaniąc wszystkiego. Poczuł jak ogromny kamień spadł mu z serca, lub wątroby jak kto woli, bo w sumie to brzuch go bolał, więc wszystko by się zgadzało.

- Nawet wektorowo są opracowane rysunki? Naprawdę, jestem pełen podziwu dla ogromu pracy, który temu poświęciłeś. Wiedziałem, że będzie można Ci zaufać i spróbować pchnąć twój pomysł - odezwał się po chwili brunet. - A właśnie, rozmawiałem już z Tuan Yienem, mamy z nim spotkanie na dziesiątą, by dokładnie omówić rozszerzenie inwestycji i zaprezentowanie twoich planów. W urzędzie wstępnie wyrazili zgodę, ale tak jak mówiłem w czwartek, tam także potrzebują konkretów, które najpóźniej jutro im przedstawimy.

- Dziękuję, panie Jeon.

- Nie masz za co, sam odwaliłeś najtrudniejszą część, więc wdzięczny możesz być tylko sobie.

Do wyznaczonej godziny spotkania w sali konferencyjnej, omawiali rozmieszczenie każdej trasy, placu zabaw, terenu gotowego na budowę fontanny czy nawet miejsc, gdzie mogłyby powstać budki z napojami, tudzież małe knajpki.

Jak można było przypuszczać, projekt nie był doskonały i daleko mu było, by takowym go nazwać, ale zdecydowanie nadawał się jako podwaliny czegoś, co w przyszłości idealnym stać się miało. Większość błędów lub niedociągnięć wynikało z deficytu czasu na dopracowanie, albo po prostu braku doświadczenia czy wiedzy w danym zakresie. Jimin przecież, jako asystent projektanta, nie musiał znać się na ładnym ułożeniu kompozycji kwiatowych czy praktycznym rozmieszczeniu placów zabaw dla dzieci, od tego są architekci krajobrazu.

Gdy wszystko było już omówione, a rysunki wydrukowane za pomocą ploterów, ruszyli żwawym krokiem w umówione miejsce, by mieć pewność, że nikt na nich czekać nie będzie.

W pomieszczeniu nie było wiele osób, jednak siedzieli tam sami najważniejsi, osoby decyzyjne w kwestiach wyższej wagi. Wspomniany wcześniej kierownik finansowy, na którego potocznie mówiono Mark Tuan, Kim Namjoon - bezpośredni przełożony Parka, projektant, kierownik architektów - Kim Seokjin oraz Wu Yifan, w skrócie Kris, zasiadający na stanowisku kierownika działu kosztorysów. Na obecność prezesa nie można było liczyć w tej chwili, z racji powziętego przez niego urlopu. Lecz sprawa ta nie była aż tak ważna, by Bang Yongguk musiał się osobiście na niej pojawiać, zwłaszcza, że kierownicy znali dobrze zakres swoich obowiązków i potrafili kierować swoimi działami w taki sposób, by każdy dobrze funkcjonował, jednocześnie nie naruszając zadań współpracowników.

Gula w gardle dwudziestosiedmiolatka była na tyle duża, że początkowo spowodowała u niego problemy z mówieniem. Jednak na jego szczęście, pałeczkę przy omawianiu projektu przejął Jeon, dzięki czemu Park mógł spokojnie zapanować nad głosem, później rozwijając niektóre wypowiedzi młodszego.

Zebranie potrwało dłużej niż się każdy spodziewał, ale tylko z tego względu, że od razu zostały naniesione poprawki w miejscach, które tego wymagały. Pomysł przyjął się z ogólną aprobatą, dlatego tuż przed rozejściem rozdzielono zlecenia i każdemu kierownikowi wysłano na maila materiały wraz ze skanami zmian, chwilę wcześniej wprowadzonymi.

- No, Park Jimin, jak widać, dzięki tobie praca wre, a gdy zakończymy modernizację tego parku, będzie co opijać. - Po opuszczeniu przez wszystkich sali, kierownik i główny projektant sam zagaił rozmowę ze swoim podwładnym, jednocześnie mrugając do niego. - A teraz wybacz, ale lecę rozdzielić zadania pomiędzy projektantów. Najważniejsze rzeczy do końca dzisiejszego dnia muszą być skończone, skoro jeszcze jutro w ratuszu mam się pojawić.

~ ~ ~ ~ ~

- Hej, hyung!

- Siema młody, w końcu się pojawiłeś, a myślałem, że już się ciebie nie doczekam - odezwał się gburowatym głosem starszy, jednocześnie unosząc lekko kąciki ust.

- Wybacz hyungie, po prostu w firmie jest teraz taki nawał roboty, że ciężko mi się wyrwać. Co rusz latam od kierownika Jeona do Namjoona i pomagam przy tym nowym projekcie - westchnął z ulgą, gdy udało mu się w końcu usiąść tego dnia.

- Robicie te drogi rowerowe, koło twojej stacji metra, o których mówiłeś tydzień temu? Przy tym macie taki zapiernicz? Przecież pracowaliście przy już znacznie większych inwestycjach i nie było większych problemów.

- A to ja Ci nic nie mówiłem, hyung?

- No, od ostatniego spotkania nawet słowa nie napisałeś i dopiero wczoraj raczyłeś mi odpowiedzieć.

Park aż się głupio poczuł przez to, że tak zaniedbał swojego przyjaciela. Wiedział, że nie miał on do niego pretensji, ale nie uspokajało to w żaden sposób jego sumienia.

- Przepraszam, Yoongi-hyung. Po prostu tyle się ostatnio działo, że nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. - Skruszony spuścił głowę, grzebiąc pałeczkami w swojej sałatce. - W czwartek mieliśmy spotkanie w sprawie podziału zadań dotyczących tego parku. Mój szef stwierdził, że dobrze by było bym nauczył się czegoś nowego, a że sam kierownik pochwalił ten pomysł, to zaproponował bym tym razem jemu asystował. Razem pojechaliśmy na miejsce, gdzie zajęliśmy się porównywaniem parametrów, porobiliśmy własne pomiary, sprawdziliśmy glebę i okolicę. Standardowe czynności. W pewnym momencie naszedł mnie pomysł, by zamiast samych ścieżek rowerowym, zmodernizować cały park. No i jakoś tak wyszło, że Jeon kazał mi zrobić szkice przez weekend, a z początkiem tego tygodnia wszystko ruszyło - odparł. - Nawet w urzędzie miasta znaleźli dodatkowe środki na to, jednak mamy strasznie mało czasu, tyle samo co wcześniej, a roboty trzy razy więcej. W skrócie, koszule nam tyłków nie doganiają - westchnął na samą myśl o tym, co jeszcze będzie musiał zrobić tego dnia. - Dlatego hyung, dziś nie mogę siedzieć za długo z tobą. Skończymy jeść i będę zbierał się do pracy, bo powoli kończy mi się przerwa na lunch.

- Spokojnie Jiminie. Rozumiem, że znów macie ciężki okres w firmie, nic na to nie poradzimy. Najwyżej kolejny raz umówimy się w weekend, by spokojnie pogadać, a teraz jedz powoli, byś się wrzodów nie nabawił i miał później siłę. - Zanurzył palce między miękkie, czarne kosmyki młodszego i roztrzepał lekko, jak to miał w zwyczaju.

- Dzięki hyungie. - Uśmiechnął się do starszego, nieco spuszczając wzrok, gdy poczuł jego dotyk.

Uwielbiał, kiedy ten bawił się jego włosami, delikatnie gładził skórę głowy, wprowadzając go w zupełnie inny wymiar. Czuł się przez to lekki, jakby wszystkie problemy dnia codziennego w danej chwili schodziły na boczny tor, a umysł momentalnie się oczyszczał.

Gdyby tylko mógł, położyłby się z Yoongim na jakimś miękkim materacu, wtulił w niego, odprężając się całkowicie i uwalniając od wszelkich zmartwień czy obowiązków. Niestety, takie myśli musiały pozostać w sferze jego nierealnych marzeń. Nie było najmniejszego sensu, by rozwodzić się nad takimi fantazjami, bo im dłużej one trwały, tym większy ból sprawiał późniejszy powrót do rzeczywistości, w której nie było miejsca u boku Mina dla młodszego jako kogoś więcej, aniżeli tylko przyjaciela.

Rozchylił powieki, które zdążył przymknąć przez drobną pieszczotę i spojrzał na szarowłosego, którego ręka dalej spoczywała na jego głowie.

- No młody, starczy tych czułości. Wiem, że jesteś jak kociak i uwielbiasz się łasić, ale czas goni, a ty wciąż nie dokończyłeś swojego lichego posiłku - odezwał się szarowłosy. - Powiedz mi, czemu wiecznie jesz tylko te sałatki? Jesteś mężczyzną, do tego trenującym i dbającym o swoje ciało, więc powinieneś odżywiać się sporymi porcjami mięsa, a nie wiecznie tą zieleniną z odrobiną kurczaka. - Wrócił do swojej wcześniejszej pozycji i upił łyka gorzkiej kawy, którą potrafił pić hektolitrami, tylko przez błogi smak jaki miała.

- Um... - zaczął wiercić się ledwo zauważalnie na krześle, przez rozpoczęcie tak nieprzyjemnego oraz drażliwego dla niego tematu. - Po prostu je lubię, hyung. A w dodatku, rzadko kiedy jestem głodny o tej porze. Na lunch wolę coś lekkiego, a dopiero po powrocie do domu porządnie się najeść. - Uśmiechnął się, mając nadzieję, że starszy mu uwierzy i nie będzie dalej drążył.

Przecież nie powie mu prawdy, że wygląda jak prosiak, gdy tylko pochłonie choć odrobinę większą porcję niż te, które aktualnie sobie fundował. Mimo, że białko jest najlepsze na wzrost masy mięśniowej, to nawet ono w nadmiarze mu nie służyło. I tak ważył za dużo według niego, i starał się za wszelką cenę bardziej nie przytyć, a gdyby udało mu się nieco schudnąć, to tylko z korzyścią dla niego.

- Eh, niech ci będzie, ale uważaj, bo ostatnio zrobiło się ciebie mniej i jak tak dalej pójdzie, to całkiem znikniesz. - Min uniósł jeden kącik ust i wstał uprzednio zgarniając brudne naczynia, by odłożyć je do okienka, gdzie zaraz miały zostać umyte.

Jimin odetchnął z ulgą. Na jego szczęście starszy mu odpuścił, a jego sekret znów się nie wydał i nawet wolałby nie wiedzieć, co by się mogło stać, gdyby ktoś poznał tę ciemną  stronę jego umysłu.

----------------------------------------------------------------------------------------------

Siemaneczko! Tak jak obiecałam, publikuję dzisiaj kolejny rozdział, który mam nadzieję, również przypadnie wam do gustu^^ Nakłaniam do komentowania, tudzież tzn. gwiazdkowania ^.-

Na wstępie chciałam podziękować za cudne komentarze pod pierwszym rozdziałem! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak pozytywnie to wpłynęło na moje samopoczucie~ 💛 Szczerzyłam się jak totalny debil do kom albo turlałam po łóżku niczym zbzikowana, zakochana nastolatka XD 😂 Tak samo bardzo cieszyły mnie wszystkie otrzymane gwiazdeczki, bo to strasznie miłe, gdy ktoś docenia twoją ciężką pracę. Jestem nawet wdzięczna osobom, które mimo braku pozostawienia po sobie śladu, poświęciły swój czas na przeczytanie tego. Jeszcze raz, piękne dzięki!

A tak btw. to jestem mega zesrana, bo w niedz czeka mnie jeden egz, a za dwa tyg w pon kolejny... Ale nie bójcie żaby! Mam napisane troszkę na zapas, więc wszystko będzie publikowane w ustalonym terminie~ 😁

No to, miłego dzionka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro