Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Karen

Nagle drzwi do mojej celi z hukiem się otworzyły, wpuszczając trochę świeższego powietrza, niż stęchlizna i brud. Podniosłam głowę i ujrzałam właśnie to, czego ciągle się obawiałam, co śniło mi się po nocach, przez kilka dni mojego pobytu w odosobnieniu. Mój największy od niedawna koszmar...

Na przeciwko mnie przystanęli ci sami mężczyźni co ostatnio, jednak tym razem w rękach mieli strzykawki z dziwnymi substancjami. Na ich twarzy malowało się zadowolenie, złapali mnie pod ręce a następnie jeden z nich wbił mi igłę w ramię, po czym odpłynęłam.

Gdy otworzyłam oczy, byłam w kompletnie innym pomieszczeniu, roiło się tu od maszyn, jedna z nich była nawet do mnie poprzyczepiana tak, jak te dziwne kabelki na łóżku szpitalnym. Rozbolała mnie głowa, jednak gdy spróbowałam jej dotknąć, przeszkodził mi w tym wielki hełm, przestraszyłam się nie na żarty.

Nagle ktoś położył mi ręce na ramionach a ja się mimowolnie wzdrygnęłam, skądś znam ten dotyk. W tym samym momencie osoba za mną się odezwała.

- Obudziłaś się w idealnym momencie, przedstawienie czas zacząć... - doszedł do mnie kobiecy, pełen nienawiści głos. Jakie przedstawienie? Ja nic nie rozumiem, nie wiem co się dzieje, czemu a nawet jak się nazywam! A ty jeszcze chcesz dołożyć jakieś przedstawienie?! Jednak to nie było to, czego się spodziewałam, to było jeszcze gorsze, niż jakikolwiek koszmar a tym bardziej od tego, co śnił mi się dzień wcześniej. Nie mogłam nic z siebie wydusić, ani jednego słowa protestu, ani pomruku. Wszystko działo się tak szybko, z ramion fotela na którym siedziałam, wyszły metalowe pasy i owinęły się wokół moich nadgarstków, unieruchamiając je. Wokół nóg i talii również. Wyszło na to, że byłam w pułapce. W tym samym momencie, kobieta przede mną wzięła do ręki pilot i z chytrym uśmieszkiem podeszła do mnie, po czym mocno łapiąc za podbródek, uniosła go do góry i z mordem w oczach zaczęła swój monolog. - Nareszcie nadszedł ten dzień, dzień, w którym to JA stanę się królową świata. Nawet nie wiesz jak bardzo stałaś mi na tej drodze. Skoro za chwilę umrzesz, to coś ci powiem. Twoi przyjaciele teraz ciebie szukają, jednak gdy w końcu tutaj dotrą, będzie już za późno i zginą razem z tobą... co za zbieg okoliczności... - ostatnie zdanie powiedziała z przesłodzonym głosem. Wiedziałam! Czyli jednak komuś na mnie zależy? Czyli jednak mam dla kogo jeszcze żyć... szkoda, że dopiero teraz się o tym dowiaduję, gdybym nie straciła tej pieprzonej pamięci, wszystko byłoby inaczej.

Kobieta wstała i wcisnęła jakiś guzik na pilocie a po chwili po moim ciele przeszły miliony bolesnych ciarek. Zaczęłam krzyczeć, to był ból nie do opisania, paliło mnie dosłownie każde miejsce, każda kończyna mojego zmęczonego ciała. Bolesne prądy nasilały się z każdą sekundą, natomiast ja traciłam resztki sił. Nie mogłam nic na to poradzić, taki będzie mój koniec, dziewczyny, która z niewiadomych dla niej przyczyn utraciła wspomnienia, nie wie kim jest i czemu jej to robią. A jeśli była tak potężna, że wrogowie nie mieli innej opcji, jak odebrać jej pamięć? Na tym świecie niestety, już się tego nie dowie.

Po chwili do szły do tego bóle głowy, wiłam się w konwulsjach, nie mogąc nic zrobić, wydawało mi się, jakby ta maszyna wysysała ze mnie resztki energii, której ku mojemu zdziwieniu, było bardzo dużo. Wtedy usłyszałam głos.

- Nie pozwól odebrać sobie mocy! Musisz żyć! Jesteś naszą jedyną córką, zaufaj sercu, ono wie co robić!

Słysząc te słowa, od razu wiedziałam, kto je powiedział, jednak dalej nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że istnieje świat magii... a jeśli jednak jest to prawda? Chyba nie zaszkodzi spróbować, nie mam już nic do stracenia. Energia powoli ze mnie uciekała, czułam to i za żadne skarby nie polubiłam tego uczucia. Zamknęłam oczy i spróbowałam się rozluźnić, jednak nie było to możliwe, z powodu ciągle nawracających bolesnych dreszczy. Po chwili stało się to, czego najbardziej się obawiałam, odetchnęłam, po czym na duchu zrobiło mi się pusto, kompletnie pusto. Po moich policzkach popłynęły łzy, boleści ustały, jednak tuż pod sercem, gdzie wcześniej czułam siłę, teraz nie było nic. Kobieta popatrzyła na mnie z pogardą.

- Teraz jesteś nikim, bezużytecznym człowiekiem, zapamiętaj osobę, która na zawsze pozbawiła cię sił, zapamiętaj imię wielkiej Mii!

Aiden

Gdy ta wymalowana blondyna podeszła do mnie, miałem ochotę odepchnąć ją od siebie. Nie mówię, że byłą brzydka, bo bym skłamał, ale moje serce bije dla kogo innego. Jednak kiedy ta cała Janet wyszeptała mi na ucho parę słów... nie mogłem powstrzymać rumieńców. Kompletnie mnie zaskoczyła, wiedziałem, że specjalnie włożyła karteczkę z jej numerem do mojej przedniej kieszeni spodni. Widziałem, że Essie zauważyła moją reakcję i się mocno wkurzyła, na jej miejscu zrobił bym to samo co ona potem.

W końcu byliśmy w trójkę w pokoju i mogłem zacząć.

- Zna pan legendę, o dziewczynie obu krwi? - spytałem.

- Oczywiście, że tak, fascynujące, nie prawdaż? - spojrzał na mnie z uśmiechem, jednak gdy zauważył mój grobowy wyraz twarzy, ze zmieszaniem wczuł się w sytuację. - Co się stało?

- Przyszedłem tu w sprawie Karen, uczennicy, która około tydzień temu zniknęła - pokiwał głową na znak, że pamięta - otóż jestem upadłym aniołem i pomogłem jej uciec, w ten sam sposób naraziliśmy się naszym rodzinom... - na jego twarzy zagościło zdziwienie, kiedy powiedziałem o tym, kim jestem. Jednak mi nie przerywał. - Kiedyś, gdy ze sobą rozmawialiśmy, napadli na nas inni upadli i Karen wykazała się mocą żywiołu ognia, wędrówki na jawie również zaliczają się do umiejętności upadłego anioła, co innego Essie, ona też ma moc panowania nad ogniem, ale nie w tym stopniu, nawet nie w tak bardzo niebezpiecznym, dlatego jej moc przypada jeźdźcowi.

- Kontynuuj.

- Mam podejrzenia, że Karen może być dziedzicem obu krwi, a w dodatku tych najpotężniejszych. Tak naprawdę jestem tego pewien, gdyż wasza dyrektorka, Mia, porwała ją, nie mam pojęcia czemu, ale nie podoba mi się to... - na ich twarzach malowało się zaskoczenie, to nie jest zwykłe podejrzenie, uznanie kogoś za dziedzica to ważna sprawa a ja dobrze zdaję sobie z tego sprawę. - Musimy ją uwolnić.

- Powiedz mi tylko, czemu tak bardzo przejmujesz się jeźdźcem?

- Ponieważ, jesteśmy w związku, już i tak mój ród chce nas dopaść, wiem, że wy też macie taki obowiązek, jednak sam nie dam rady jej odzyskać, chcę byśmy wzajemnie sobie pomogli, później przyjmę każdą karę, nawet podwójnie, za moją Karen... tylko mi pomóżcie, w każdej chwili może być za późno.

Najwyraźniej moje słowa go poruszyły, gdyż patrzył się w moje ciemne oczy z uśmiechem, odwzajemniłem go, po czym historyk wstał i wychodząc z nami z sali, skierował się do jak sądzę auli.

- Jesteś inny od reszty upadłych. - usłyszałem ciche słowa skierowane do mnie a następnie podszedł do małego mikrofonu na podeście i ogłosił apel w sali, w której aktualnie stoimy.

Miałem ochotę skakać z radości, nareszcie robimy krok w przód! Po chwili w auli zebrali się wszyscy uczniowie a pan Andrew zaczął wyjaśniać im wszystko po kolei. Wojna zbliża się małymi krokami, czuć to w powietrzu, najzabawniejsze jest jednak to, że poza granicami świata magicznego, mieszkają śmiertelnicy, zwykli ludzie, którzy nie mają nawet pojęcia, co dzieje się na świecie, coś gorszego, od braku piwa w lodówce, od zamkniętych sklepów, nauki w szkołach, bądź braku Internetu w domu i komórce. Niedługo nadejdzie czas sporów, w którym ludzie też będą uczestniczyć.

Pociesza mnie jednak fakt, że wszystko może się dobrze zakończyć, pewnie uznacie to za egoistyczne z mojej strony, jednak gdy miejsce w moim sercu znów poruszy się z bliskości tej osoby, spełnią się moje marzenia. Wtedy może zawalić się nawet cały świat, jednak ja nadal będę szczęśliwy... już niedługo Karen, już niedługo się zobaczymy.

---------------------------
Hej! Co powiecie a ten rozdział?
Co się dzieje z Karen, czy Mia odebrała jej moce? Czy ją zabiła...
A najważniejsze, czy Aiden zdoła ją uratować? A może wszystko potoczy się inaczej...?
Do next!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro