Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 Pierwszy dzień

Leciałyśmy za nieznanym mężczyzną jakoś trzy godziny, w tym czasie ja z Elizą rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Najbardziej ciekawiło ją jak to się stało, że jestem jeźdźcem tak wspaniałego smoka. Opowiedziałam jej całą historie pomijając fakt o moich mocach, kiedy indziej jej o tym opowiem. Gdy tak leciałyśmy pod nami przewijały się piękne widoki, leciałyśmy nad terenami gdzie kiedyś były Niemcy, Francja, Irlandia. W końcu dolecieliśmy do wyspy, na której znajdowała się szkoła. Wylądowałyśmy za niebieskim smokiem na brzegu wyspy.
- Witajcie na smoczej wyspie, ja jestem Jack Halinkton i jestem instruktorem latania, choć widzę że komuś nie będę potrzebny. - Mówiąc to spojrzał w na mnie gdzie ja jeszcze siedziałam na Derwerze. - Zsiadajcie ze smoków.
Gdy wszyscy zsiadali z jego smoka co szło im bardzo niezdarnie i zajęło im naprawdę sporo czasu. W tym czasie ja z Elizą siedziałyśmy nad piękną rzeką.
- Zbierajcie się czas ruszać do szkoły już na nas czekają. - Powiedział do nas instruktor.
Szybko się zebrałyśmy i ruszyłyśmy za nim. Szliśmy jakieś pół godziny przez gęsty las, ale tu drzewa były o połowę niższe niż normalne co mnie bardzo zaciekawiło, gdy przed sobą zobaczyliśmy wodospad wysoki na kilometra a nad nim naszą nową szkołę.
- Kto pierwszy wdrapie się na górę ma możliwość wybrania z kim będzie w pokoju. - Powiedział niebiesko włosy.
Wszyscy rzucili się chórem do wspinaczki, ja i biało włosa się nie śpieszyłyśmy, bo wiedziałyśmy już co się kroi. Wszyscy próbowali dostać się na szczyt samemu, a tu chodziło o prace zespołową. Gdy doszłyśmy większość osób próbowała po raz kolejny, a pozostali utknęła w połowie drogi. Zaczęłyśmy się wspinać co nie było żadnym wyzwaniem i na szczycie byłyśmy po pół godziny wspinaczki. Wtedy odezwała się za mną jakaś kobieta.
- Bardzo ładnie proszę pań. Moje uznanie jako jedne z nie licznych się tu wdrapałyście.
Kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że to pani dyrektor do nas mówiła.
- Bardzo dziękujemy proszę pani. - Odpowiedziałyśmy jednocześnie.
W tym momencie podleciał do nas Derwer.
- Której z was to smok. - Spytała się.
- Mój - Odpowiedziałam i pokazałam znamię.
- W takim razie zapraszam ze mną obie panie.
Ruszyłyśmy za dyrektorką. Jak doszliśmy do szkoły okazało się ze Derwer wcale nie musi się pomniejszać, ale i tak przyjął rozmiary dużego psa. Szłyśmy za nią po korytarzach, aż doszłyśmy do jej pokoju. Weszłyśmy tam pokój był ogromny, ściany pomalowane były w każdym odcieniu fioletu, od ciemnego przez jasny do białego. Na środku pokoju stało biurko a za nim leżał wielki smok koloru tego samego co ścianach. Usiadła na biurku i zaczęła mówić.
- Witajcie niezwykłe dziewczynki i legendarny smoku. Mam do was kilka spraw. Po pierwsze Derwer chciałabym, żebyś przyjął rozmiary małego smoka i udawał, że dorastasz tak jak wszystkie smoki, po drugie, żebyś zmienił jej znamię na inne, i po trzecie, żebyś przybrał kolor zielony. A od was dziewczynki chcę, abyście się tym nie chwaliły i unikały rozmów na ten temat.
Kiedy skończyła mówić do nas usiadła za biurkiem i zaczęła mówić do dziwnego mikrofonu.
- Proszę wszystkich uczniów obecnych w szkole o przybycie do sali gimnastycznej na ważny apel za pół godziny. - Wydawać się by mogło, że jej głos dobiegał z każdej szczelin w szkole.
- Dobrze dziewczynki wy możecie już iść do swojego pokoju i nie musicie przychodzić na ten apel. Lepiej się wyśpijcie, bo jutro czeka was wiele niespodzianek w naszej szkole. Przed drzwiami czeka na was wasz opiekun, zaprowadzi was do pokoju.
Gdy wyszłyśmy czekała na nas młoda kobieta.
- Witajcie dziewczynki jestem waszą opiekunką, a zarazem nauczycielką wiedzy o istotach magicznych nazywam się Kasandra Werder. Możecie mówić mi po imieniu. Teraz zaprowadzę was do pokoju. - Gdy skończyła mówić ruszyła przed siebie a my ruszyłyśmy za nią
Szłyśmy dziesięć minut krętymi korytarzami, na ścianach i suficie były malowidła smoków oraz świata przed ich ingerencją. Kiedy doszłyśmy do pokoju nad drzwiami pojawiła się tabliczka z naszymi imionami.
- Dobrze dziewczynki wasze torby są już w pokoju, jak czegoś będziecie potrzebować to zawołajcie mnie a teraz życzę wam miłej nocy. - Powiedziawszy to zniknęła.
Otworzyłyśmy drzwi a naszym oczom ukazał się przedpokój, w którym były kolejne drzwi. Otworzyłam pierwsze po prawej i tam była łazienka z wanną i prysznicem.
- Jak fajnie mamy łazienkę w pokoju. - Powiedziałam do Eli.
- I osobne pokoje z balkonem. - odpowiedziała mi.
- Jak miło. - Powiedziałam. - Ja biorę ten z widokiem na rzekę.
- Oki. - Odpowiedziała mi przyjaciółka i wrzuciła torbę do środkowego pokoju.
- Dzięki - Powiedziałam i weszłam do niego.
Był piękny pod ścianą z balkonem stało wielkie łóżko z baldachimem, obok niego stała szafka nocna naprzeciwko biurko a przy nim szafa i komoda. Ściany były koloru białego i była przyczepiona kartka na jednej z nich z napisem, pomyśl o tym, co chcesz mieć na ścianach a się to pojawi. Pomyślałam, że chce mieć na ścianach, piękny las z wodospadem o zachodzie słońca, chwile potem się to pojawiło. A skoro że pokój był tak wielki, że Derwer mógłby przybrać tu pełne rozmiary wyglądało to pięknie. Podłogi też już nie było tylko ziemia z miękką trawą, pod malowidłem wodospadu pojawiło się jeziorko obudowane kamieniami, było wystarczająco głębokie by się w nim zanurzyć i duże by pomieścić z pięć osób. Łóżko przybrało zielony kolor poza podporami, które teraz wyglądały jak drzewa, zasłony wyglądały jakby były zrobione z liści. Wszystkie półki, które wisiały na ścianach wyglądały jak gałęzie a szafki, biurko, komoda i szafa wyglądały jakby były wyciosane z drzewa i zostawiono na nich gałęzie.
A sufit było w kolorze czystego nieba. Światło padało od malowidła słońca co było bardzo ciekawe.
- WOW! - Krzyknęła Eliza ze zdziwienia, gdy weszła do mojego pokoju. - Masz lepszą wyobraźnie niż ja.
- A co ty masz, że tak mówisz? - Spytałam
- Choć sama zobaczysz. - Odpowiedziała.
Gdy weszłam do jej pokoju ukazało mi się wnętrze statku królewskiego.
- Co ty chcesz przecież też masz fajny pokój? - spytałam
- Fajny może i jest, ale tu nie czuć tej atmosfery co u ciebie w pokoju. - Odpowiedziała.
- Dobrze jutro coś nad tym pomyślimy a teraz chodźmy spać. - Powiedziałam.
Wyszłam z jej pokoju i poszłam do siebie po piżamę. Znalazłam ją szybko i poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy wyszłam biało włosa już spała u siebie. Poszłam do swojego pokoju gdzie Derwer już spał na miękkiej trawie. Wyszłam jeszcze na balkon, który także wyglądał jakby był zrobiony z drewna, słupki przypominały nawet drzewa, poręcz przypominała ręcznie ciosany blat, na którym rosły gałęzie a z nich wyrastał bluszcz, zamiast kafelek czy czegoś tam, tu jak w pokoju była ziemia, na której rosła miękka trawa. Na dworze było ciepło więc postanowiłam spać przy otwartym oknie. Kiedy położyłam się na łóżku od razu zasnęłam.
***************************
Witajcie jak wam się podoba. Komentujcie i oceniajcie. Jak myślicie co stało się na apelu, a może chcecie opis wydarzeń z niego oczami dyrektorki. Do zobaczenia w następnym rozdziale. Dziękuje za te ponad 400 wyświetleń to mnie bardzo motywuje do pisania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro