Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Ten rozdział dedykuje mojej koleżance , która fajnie pisze, ale nie chce jej się tego tu dodawać. Spróbujcie ją zachęcić, bo mi się nie udaje.
- Mam jeszcze tylko takie pytanie. Czemu wzięłaś akurat te bronie? - Pyta Eliza.
- Nie wiem. Wpadły mi w oko więc je wzięłam.
- No to mamy mały problem.
- Niby jaki?
- A taki, że ty kompletnie nie umiesz walczyć tą bronią.
- No dobra po części masz racje, nigdy dotąd nie miałam kontaktu z bronią.
- No to musimy zacząć od podstaw. Ale nie martw się, ja od dziecka uczyłam się walki bronią. Nauczę cię wszystkiego.
- Naprawdę? Bardzo ci dziękuje.
- Nie musisz mi dziękować. Jesteśmy przecież przyjaciółkami. Ty mi pomagasz więc i ja tobie będę pomagać.
- Jesteś wspaniała. - Mówiąc to, rzucam się jej na szyje.
- No dobra zaczynajmy, bo mało czasu już zostało. Dziś mamy jeszcze tylko półtorej godziny.
- No jasne. Nauczycielko.
Trenujemy już dobrą godzinę, gdy nagle zza drzew wychodzi Dawid.
- O, a więc tu się podziała nasza pani wyjątkowa.
W tym momencie w drzewie, o które się opiera, pojawia się sztylet, który przed chwilą był w dłoni Elizy. Na twarzy Dawida widać wielkie zdziwienie.
- Jak ty?
- Dla ciebie to nie jest ważne. Ważne, że nie celowałam ci w głowę.
- Ale za co?
- Za to, jak odzywasz się do Juli. A myślałam, że jesteś taki miły.
- Obie się pomyliłyśmy. - Mówię. - Jeśli nie masz nam nic do powiedzenia, to spadaj.
- Kończcie już, zaraz kończymy.
- Już idziemy.
Eliza podchodzi do drzewa i się z nim siłuje. W końcu udaje jej się wyciągnąć sztylet.
- Po co tak mocno rzuciłaś?
- Bo mnie zdenerwował.
Ruszamy w kierunku wyjścia z lasku. Wychodzimy z lasu i widzimy, że sporo ludzi jeszcze walczy.
- Nich ja go tylko dorwę.
- Gdzie wy byłyście? - Pyta nauczyciel.
- Byłyśmy w lesie. - Odpowiadam.
Na twarzy nauczyciela widzę ogromne zdziwienie.
- Niech się pan nie dziwi. Po prostu weszłyśmy głęboko, by nikt nam nie przeszkadzał.
- Dobrze, ale następnym razem powiedzcie, gdzie idziecie. A tak poza tym to, co tam robiłyście?
- Trenowałyśmy. A co innego miałyśmy robić?
- Dobra wy możecie już iść, bo z tego, co wiem to następną macie naukę latania.
- Dziękujemy. A broń mamy panu oddać?
- Nie. Zostawcie ją sobie w pokoju.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Wychodzimy z sali i na korytarzu nikogo nie widzimy.
- Niech ten Dawid się tylko pojawi, a go rozszarpie. - Mówi Eliza.
- Masz racje. Na początku wydawał się taki miły.
- Dobra nie mówmy już o nim. Chodźmy już odłożyć broń i weźmy smoki.
- Ciekawe ilu się wykluły?
- No obstawiam, że tylko tobie się wykluł.
- Dobra zobaczymy na lekcji.
Wchodzimy na przedpokój. I nigdzie nie widać smoków. Wchodzimy do mojego pokoju, a tam widzimy dwa smoki ganiające się w powietrzu smoki.
- Derwer co ty robisz? - Pytam.
Smoki natychmiast lądują na moim łóżku.
- Co? Ona chciała się pobawić. - Odpowiada zażenowany.
- Dobra zbierajcie się zaraz lekcja latania. A jeszcze coś. Czyje to kości? - Pytam, pokazując smokowi bronie.
- To są kości Skaya. A skąd masz te bronie?
- Były w szkolnym magazynie na bronie.
- One powinny być w muzeum.
- Dobra nie dramatyzuj. Wieczorem o tym pogadamy. Teraz musimy lecieć na lekcje.
W czasie kiedy ja rozmawiałam z Derwerem, Eliza wzięła swoją smoczyce na ręce, bo o dziwo ma ona już rozmiary takie jak Derwer. Zielony smok sam wskoczył na mój bark tak jak zawsze, do czego ja już się przyzwyczaiłam.
- Czemu ona tak szybko rośnie? - Spytała Eliza.
- Smoki rosną tak szybko, jak mocnym uczuciem miłości się nas darzy. Im bardziej nas kochasz, tym szybciej rośniemy.
- A kiedy zaczynacie mówić? - Pyta Eliza.
- To zależy od smoka, zazwyczaj zaczynają mówić w języku ludzi, w wieku od piątego miesiąca do pierwszego roku.
- Rozumiem. - Odpowiada smutna Eliza.
- Nie martw się, to szybko zleci.
- Wiem. No dobra chodźmy już na tą lekcje.
- Jasne jeszcze tylko schowam bronie i możemy już iść.
- Ok czekam przed pokojem. - Mówiąc to, wyszła ze Śnieżynką na rękach.
Podchodzę do najbliższej komody i otwieram pierwszą szufladę. Na szczęście nie znajduję tam nic nowego. Tak jak zawsze, gdy otwieram jakąś nieużywaną szufladę. Ostrożnie wkładam tam miecz i sztylet ciągle nie mogąc się nadziwić jego pięknu. Szybko zamykam szufladę i ruszam w stroną drzwi.
- O której dziś kończysz lekcje? - Pyta smok.
- Jeśli dobrze pamiętam to o szesnastej. A co?
- Chcę wiedzieć jak bardzo, mogę cię wymęczyć podczas treningu.
- A tak w ogóle to ty zamierzasz przyjąć jakieś większe rozmiary?
- Nie w tych mi jest całkiem wygodnie.
- Bo możesz cały czas siedzieć sobie na moim ramieniu.
- Masz całkowitą racje. Zresztą jak będzie potrzeba, to mogę przyjąć prawdziwe rozmiary, w każdym momencie.
- Niech ci będzie. - Mówiąc to zaczynam się śmiać a zaraz za mną Derwer.
Wychodzimy na korytarz gdzie jest pełno ludzi. Wszyscy jak na zawołanie, patrzą się na mnie i na smoka siedzącego mi na ramieniu.
- Co jest ludzie, nigdy nie widzieliście śmiejącego się smoka? - Pytam.
Wszyscy równocześnie odwracają się i rozchodzą w swoją stronę.
- Gdzie mamy tę lekcję? - Pytam Elizę.
- Chyba na dworze? Przecież w szkole nie będziemy latać. - Mówi ze śmiechem.
- No to chodźmy, czas ucieka. Obyśmy nie mieli znowu lekcji z Dawidem.
- Co on ci zrobił, że go tak już nie lubisz?
- A nic takiego po prostu mnie zdenerwował dziś troszkę.
- Chyba trochę bardziej niż trochę. Ale skoro nie chcesz o tym mówić to nie.
- Przynajmniej rozumiesz. - Mówię z uśmiechem.
- Chcesz dziś trochę polatać, by rozładować emocje? - Pyta Derwer.
- Byłoby miło. Dziękuję ci.
Idziemy przez korytarz, wszyscy się na nas patrzą. Jakoś nie przeszkadza mi to, puki nie ma tam Dawida. Wychodzimy na zewnątrz i widzimy, że kilka większych smoków już lata. Wszystkie to pospolite smoki żywiołów. Spoglądam w prawo, skąd startuje kolejny smok. Razem z Elizą ruszamy w tamtym kierunku.
***************************
Witajcie, jak macie jakieś ciekawe pomysły co dodać, to piszcie rozpatrzę, każdą propozycje. Chcecie dłuższe rozdziały, ale rzadziej, czy takie mają zostać?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro