Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cześć II Nowi Sojusznicy.

Witajcie ludzie, w końcu wracam do tego opowiadania, tak wiem ile czasu minęło od ostatniego rozdziału, za co chcę was wszystkich przeprosić. Mam nadzieję że dalszy ciąg tego opowiadania, spodoba się wam równie dobrze jak pierwsza. A i jeszcze taka jedna mała ale  istotna zmiana, postaram się tu trochę naprawić oś czasu, która po pierwszej części, jest trochę zniekształcona, przynajmniej według mnie.

**********************************************

Od momentu gdy przelecieliśmy przez bramę, lecimy już kilkanaście godzin, w tym czasie Skay postanowił zmniejszyć swoje rozmiary do rozmiarów średniego smoka, przez co nie możemy razem z Olą już siedzieć na jego głowie, dlatego więc zeszłyśmy na grzbiet.

- Dziewczyny zaraz lądujemy.

- Tutaj? Przecież nie ma tu nic poza drzewami.

- Ola, czy ty nigdy nie słyszałaś o elfach?

- Nie.

- Elfy są jednymi z magicznych istot i dzielą się na dwie rasy, te mieszkające w lasach i mieszkające w górach. Poza kolorem skóry niczym się nie różnią. A i elfy górskie zazwyczaj mieszkają razem z krasnoludami i gnomami w zgodzie. - Szybko jej tłumaczę. - Czyli pierw idziemy na spotkanie z elfami?

- Tak, mimo że bliżej mieliśmy chociażby do gnomów, to w pierwszej kolejności musimy odwiedzić elfy. Podczas ostatniej wojny obiecałem im, że jak wygramy, to także będą mogli ujeżdżać smoki. Niestety tego nie dotrzymałem, gdyż jak sama się dowiedziałaś zginąłem podczas ostatniej bitwy. Więc teraz, kiedy mnie ożywiłaś muszę spełnić swoją obietnicę.

Nic się już nie odzywamy a Skay zaczyna obniżać lot i szuka dogodnego miejsca do lądowania. W momencie, kiedy tylko łapy Skaya dotykają ziemi, w naszą stronę lecą strzały. Szybko odbijam je przy pomocy magii powietrza, po czym zeskanuje z grzbietu dziadka, a moje włosy zmieniają kolor na jasno niebieski, ze złotego, który miałam po przemianie.

- Witajcie panie i panowie lasów, a raczej puszcz w tych czasach.

- Witaj Skay, a kim są twoje towarzyski?

- Ta tu, obecnie niebieskołosa to moja wnuczka, Julia, dzięki której jestem tutaj w swoim ciele i mogę wywiązać się z mojej obietnicy. A ta białowłosa, to jej smocza przyjaciółka Ola. - Odpowiada mu Skay zmieniając swoją postać.

- Kto nadał smokowi śmieszne ludzkie imię?

Natychmiast, wokół tego co wypowiedział to zdanie zaczęła unosić się ziemia i formować w skały.

- Eh Eiter, myślałem że jesteś mądrzejszy. Lepiej je przeproś.

- Ja mam przepraszać, takie bachory? Może za tysiąc lat.

- Widać że nic nie zmądrzałeś, przez ostatnie tysiąclecie. Julia pokaż mu jak bardzo się myli. Tylko proszę, nie zabijaj go, ponieważ jest przywódca elfów.

W momencie kiedy dostałam pozwolenie od dziadka, wszystkie skały poleciały na zielonoskórego, który wyskoczył z pułapki. Widząc, że mężczyzna chce wylądować na jednej z gałęzi drzewa, szybko ją odcinam przy pomocy magii wiatru, a on ładuje twarzą w konarze, a ja, przy pomocy magii ziemi przyklejam elfa do niego. Spokojnie podlatuję do niego.

- Teraz przeprosisz moją przyjaciółkę?

- Tak. - Po usłyszeniu tego słówa, chwytam go magią powietrza i odstawiam nas na ziemię. - Chciałbym najmocniej panienkę przeprosić.

- Widzisz, było tak ciężko? A ty wolaleś dać się upokorzyc, smoczemu dziecku. Chociaż to z nią będziesz podpisywać kontrakt.

- Czemu nie z tobą? Przecież stoisz tu w swojej cielesnej postaci.

- To prawda mam ciało i tu stoję, ale ja już dawno umarłem, a wtedy mój tytuł władcy Smoków przeszedł na moje potomstwo z moją mocą, a że matka Juli, nie może już w takim stopniu używać magii by móc objąć tą rolę, dlatego ta mała musi go obciąć.

- Jaka znowu mała! W świecie ludzi mam 18 lat i jestem już dorosła.

- Jak to dobrze powiedziałaś, w świecie ludzi. Teraz jesteś jednym ze smoków, a tutaj, dorosłość osiąga się w wieku trzystu lat, więc, jeszcze sobie trochę poczekasz dziecko. Do tego czasu, ja i Derwer będziemy ci pomagać. Dobrze teraz podejdźmy do rytuału. Ja wszystko przygotuję i zarazem odprawię a ty Eiter, zamiast mi przysięgać przysięgniesz Juli. W tym czasie ja też przekażę jej przysięgę od ludzi.

- Dobrze, ale chodźmy zrobić to do wioski by wszyscy o tym wiedzieli.

- Zgoda. Przygotowania zajmą mi około dwóch godzin. A i będę potrzebował kryształu, który dla waszej rasy ma największe znaczenie.

- Rozumiem, jak tylko dotrzemy do wioski od razu poślę kogoś po kryształ.

- Trzeba będzie również przygotować duże ognisko.

- Moi ludzie wszystkim się zajmą. Wszystko będzie gotowe na czas.

- Dobrze to ruszajmy.

Kiedy dziadek wypowiedział to zdanie, elfy od razu ruszyły biegiem Skay i Ola szybko tworzą skrzydła i lecą za nimi a ja używam magii powietrza i szybko doganiam władcę elfów, przez co ten prawie się potknął o jeden z korzeni drzewa. Droga do wioski elfów zajęła nam jakieś dwadzieścia minut, kiedy jesteśmy już na miejscu, Skay momentalnie bierze się do pracy a Eiter, wydaje polecenia swoim pobratyńcą.

- Julio, możemy porozmawiać?

- Oczywiście.

- Może to zabrzmieć podejrzane, ale jak duże są twoje pokłady magii.

- Tak właściwie to odkąd zostałam smokiem, to nieograniczone. Ale są zaklęcia, których wolę jeszcze nie używać.

- To by znaczyło że mocą jesteś na równi ze Skayem, ale do jego poziomu wiele ci brakuje.

- Juli nic do mojego poziomu nie brakuje. Przekazałem jej wszystkie swoje wspomnienia.

Władca elfów już nic nie odpowiedział, a w jego oczach widać szok i niedowierzanie. Nic więcej się nie odzywa i rusza do swoich pobratyńców by pomóc im w przygotowaniach. Po chwili podchodzi do nas jeden z elfów i podaje mi szmaragd wielkości mojej małej pięści. Skay odbiera od niego kamień a ten szybko odchodzi.

- Skay jak będzie wyglądać ten rytuał? - Pyta się Ola.

- Wszystko zaczyna się od tego, że smok musi swym oddechem rozpalić niebieski ogień, nad który ustawia się kryształ reprezentujący daną rasę w tym przypadku jest to ten szmaragd. Następnie przedstawiciel Smoków, w tym przypadku Julia, wraz z przedstawicielm rasy, z którą podpisuje kontrakt nacinają sobie dłonie a następnie spuszczają krew na kamień, który przy pomocy specjalnego zaklęcia wchłania ja do środka, przez co na kamieniu pojawiają się symbole wiążące, spisane w starożytnej mowie. Na koniec kamień łączy się z duszą przedstawiciela smoków, dzięki czemu dusza tego władcy nie może umrzeć, za to, egzystuje w tym świecie dopuki nie przekaże tego kryształu następcy. Spokojnie  jeżeli w tym momencie przekażę Juli kryształ ludzi nic mi się nie stanie. A teraz wybaczcie ale muszę się przygotować, a także zmienić pewną rzecz w pakcie.

Po tych słowach razem z Olą odchodzimy od dziadka i ruszamy obejrzeć wioskę elfów. Kiedy tak chodzimy, dochodzimy do wniosku, że elfie wioski są o wiele ciekawsze od tych ludzkich. Elfie domy zawieszone są w powietrzu oraz  przymocowane do drzew, na każdym drzewie znajdują się conajmniej cztery domy a dodatkowo kilka wisi na gałęziach. Wszystkie są ze sobą połączone w powietrzu, za pomocą drewnianych mostów i drabiny zrobionych z lin. Po jakimś czasie podchodzi do nas jakiś elf i lekko się kłania.

- Szanowne panienki są proszone za mną, ceremonia ma się zaraz zacząć.

Posłusznie ruszamy za elfem w kierunku dość dużego ogniska. Gdy jesteśmy na miejscu, Skay przemienia się w smoka ale nie przybiera swoich pełnych rozmiarów, po czym podpala ognisko niebieskim ogniem. Ja unosze siebie i przywódcę elfów naprzeciw siebie nad ognisko a pomiędzy nami umieszczam kryształ. Po chwili Skay zaczyna wmawiać jakieś zaklęcie, w chwili gdy je kończy z płomieni wyłania się długi niebieski smok że złotymi szponami, bez skrzydeł. Z gracją nas okrąża a nastepnie zmienia się w sztylet z piękną złotą rękojeścią i pofalowanym niebieskim ostrzem. Kiedy podlatuje do mnie, delikatnie go chwytam za rękojeść i nacinam swoją dłoń od wewnątrz, po czym wypuszczam sztylet a on podlatuje do Eitera, który robi to samo co ja i wypuszcza sztylet, który od razu przemienia się spowrotem w smoka i przelatując przez kryształ wraca do ognia. W tym momencie dostaje sygnał od dziadka i upuszczam krew na kryształ. To samo wykonuje elf a w momencie gdy jego krew spotyka się z kamieniem, od razu pojawiają się na nim czarne symbole, a z ognia wylatują małe podobizy tamtego smoka, i przyklejają się do ciała niektórych z elfów, w tym do Eitera. Kiedy wszystkie latające wśród elfów istoty zniknęły, Skay zaczął wymawiać kolejne zaklęcie. W tym momencie za nim pojawia się dość duży diament również pokryty czarnymi symbolami i zaczyna lecieć w kierunku szmaragdu, kiedy są już na równi oba zaczynają powoli lecieć w moim kierunku. Gdy są już blisko mojej piersi, przyspieszają i wbijają się w moją klatkę piersiową po czym znikają nie zostawiając po sobie śladu, w tym samym momencie ogień znika a otwiera się portal z którego wychodzą smoki i podchodzą do elfów, które otrzymały coś na kształt tatuażu w kształcie smoka. Kiedy odstawiam nas na ziemię do Eitera podchodzi czerwony smok który kłania się mi i Skayowi.

- Dobrze, to teraz przejdźmy do warunków waszego udziału w wojnie.

- Tym razem nic nie musisz nam obiecywać, a tym bardziej prosić o pomoc ponieważ teraz to jest nasz obowiązek.

- W takim razie oczekuj wezwania. A my będziemy już ruszać dalej.

- Wskakujcie dziewczynki pora lecieć dalej. - Mówi przemieniajac się w smoka a my szybko wkakujemy na jego grzbiet.

- Możemy ruszać dziadku. - Odzywam się kiedy wraz z Olą wygodnie siedzimy a Skay momentalnie wzbija się w powietrze.

**********************************************

Cześć ludzie, w końcu pojawia się kolejny rozdział tego opowiadania. Mam nadzieję że się on wam podobał. Jeśli macie pomysły na jakieś ciekawe rasy, które mogły by się tutaj pojawić to piszcie je, i po czyjej stronie mają one stanąć. Do kolejnego mam nadzieję że szybkiego rozdziału.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro