Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Dni w królestwie Hirane biegły powoli, a Aida miała swego rodzaju rutynę. Budziła się rano, dostawała syte śniadanie i szła na dziedziniec, aby oglądać pojedynki na miecze. Nikt nie wiedział, że jest księżniczką, więc nie była zmuszana do uczenia się kolejnych tańców czy rodzai kwiatów. Żyła w zasadzie tak jak chciała. Piątego dnia od jej przybycia dowiedziała się, że nazajutrz odbędzie się oficjalna kolacja, na której zdecydują co z nią zrobić. Od króla otrzymała piękna, białą suknię, której warstwa zewnętrza błyszczała w słońcu, a każdy ruch powodował to, że kreacja żyła własnym życiem. Była sznurowana z tyłu, ale nie posiadała gorsetu. Otrzymała także wianek, który miała założyć na włosy.

Gdy się ubrała i przejrzała w wielkim lustrze ujrzała swoje piękno, które suknia podkreśliła. Nie wyglądała jak księżniczka, nie miała bogatych zdobień czy tiary, ale wyglądała jak dama. Zeszła do sali jadalnej i zasiadła do stołu, kłaniając się królowi. Naprzeciw niej siedział mężczyzna. Około 50. roku życia, chociaż dobrze się trzymał jak na swój wiek. Miał przerzedzone brązowe włosy i zimne, niebieskie oczy. Nie był zbyt wysoki ani umięśniony, ale jak się domyślała, był jeźdźcem, więc musiał być silny. Przypatrywał się jej z zainteresowaniem i zajadał się potrawką wołową.

- Więc... Co z nią zrobimy królu? - Zagadnął Galot i upił łyk wina ze swojego kielicha, którego szarooka wcześniej nie zauważyła.

- Weźmiesz ją pod swoje skrzydła Galocie. Będziesz ją szkolił - Mężczyzna zwany Galotem spojrzał na Aidę i kiwnął głową w geście zrozumienia. Będzie ich czekało dużo pracy, ale dadzą sobie radę. Mają przecież dużo czasu.

- A jak się zwie ta dama? - Zapytał jeździec Cyryla.

- Ma na imię Samboja.

- Samboja... - Powtórzył przywódca elitarnych i pokiwał głową - Brzmi wojowniczo.

Księżniczka zdziwiła się na swoje nowe imię. Brzmiało bardzo... egzotycznie. Podobało się jej.

W ciągu następnych dni mieli rozpocząć trening... Przyprawiało to ją o strach. Nigdy nie dzierżyła w dłoniach miecza, a łukiem strzelała tylko amatorsko i zapewne niepoprawnie. Otrzymała za to łańcuszek ze srebrną zawieszką w kształcie gwiazdy. Na co dzień dostała jako ubiór białą, wełnianą tunikę, a na treningi dali jej wełnianą koszulkę i dopasowane spodnie z lnu. Kiedy wreszcie nadszedł dzień treningu, Aida wstała z samego rana i ubrała wybrane ubrania do ćwiczeń. Zjadła dwie kromki chleba z mięsem i popiła to świeżo zmieloną kawą. Wyszła na dziedziniec, gdzie czekał na nią Galot.

- Walczyłaś kiedyś mieczem? - Zagadnął i poszedł w stronę stojaka na broń.

- Nigdy. Umiem co prawda trochę strzelać z łuku, ale miecza nigdy nie miałam w dłoni - Jeździec pokiwał na to głową i podał jej drewniany i tępy miecz.

- Tym będziemy ćwiczyli wszelkie pchnięcia i obronę, ale musisz coś wiedzieć. W dłoni masz trochę mniejszą i lżejszą replikę miecza jednoręcznego. Wiesz, co jest minusem, a co plusem tego miecza? - Księżniczka czytała dużo na temat broni i odpowiedź na to pytanie była dziecinnie prosta.- Atak jest szybszy, ale słabszy niż przy mieczu dwuręcznym.- Dokładnie tak. A jeżeli włada nim ktoś słaby, to atak już w ogóle będzie słaby, więc będziemy pracowali nad twoją wytrzymałością i sprawnością fizyczną. Na początku pobiegniemy dookoła zamku. Zobaczymy, kiedy się zmęczysz - Odebrał jej drewniany mieczyk i zaprowadził w stronę leśnej dróżki. Zdjął z drzewa dwa czarne płaszcze i dał jej jeden - Ubierz to. Będziemy niewidoczni.

Dziewczyna włożyła na siebie płaszcz i założyła kaptur, naśladując swojego mentora. Starszy mężczyzna zaczął biec. Samboja poczyniła to samo i biegła tuż obok niego. Myślała o tym, że w może się spełnić. Dołączy do elitarnej armii i będzie mogła robić, to co zawsze chciała. Biegli od jakiejś pół godziny, a ona poczuła, że się męczy. Zatrzymała się i oparła dłonie o uda, po czym zaczęła głęboko oddychać.

- 10 minut przerwy - Mruknął Galot i podał jej manierkę z wodą. Wypiła kilka łyków i oparła się o drzewo - Z biegiem czasu będziesz się mniej męczyć, ale pół godziny to i tak dużo. Ja byłem w twoim stanie już po połowie tego czasu.

Po dziesięciu minutach ruszyli dalej i po kolejnych 40 minutach się zatrzymali. Kolejna przerwa i bieg. Obiegli zamek w trzy godziny, robiąc kilka przerw. Stanęli na polance niedaleko głównej bramy.

- Tutaj będziemy robić treningi. Będziesz tu przychodzić po śniadaniu. Teraz zrobimy zwykłe ćwiczenia dla początkujących jeźdźców - Pokazał jej serię ćwiczeń, a ona zdjęła czarny płaszcz i zaczęła je wykonywać. Bolało ją od tego ciało, bo nie była przyzwyczajona do takiego wysiłku. Gdy mieszkała w zamku, nie ćwiczyła. Chociaż niektóre czynności, takie jak prasowanie sprawiały jej niemałą trudność. Kilogramowe żelazko i prasowanie przez dwie godziny, z przerwami, aby nagrzały się węgle, było ciężkie. Usiadła na trawie, a brązowowłosy usiadł tuż obok niej.

- Zaczynałem, będąc mniej więcej w twoim wieku - Zagadnął - I mój mentor dawał mi taki wycisk, że wracałem stąd, jadłem i szedłem spać. To samo będzie z tobą. Chcę mieć tylko najlepszych ludzi, a dama się przyda. Czasami wysyłają nas na misje specjalne.

- Misje specjalne? - Zapytała zaciekawiona Samboja.

- Jedziemy do innych królestw i dowiadujemy się o ich planach i tego typu rzeczy. A kobiety zawsze wzbudzają większe zaufanie niż my.

- Czemu?

- Kobiet się nie podejrzewa o bycie w elitarnej jednostce armii - Podniósł brew, jakby naśmiewał się z jej niedomyślności.

- To ma sens - Uśmiechnęła się lekko dziewczyna i wstała z ziemi.- Wracajmy już. Niedługo zajdzie słońce, a niebo jest pochmurne, więc ciemno już będzie za niecałą godzinę - Galien też wstał i wziął jej płaszcz i wrócili do zamku, gdzie czekał na nich posiłek złożony z potrawki króliczej, pajdy chleba i wody do popicia. Posilili się i udali do swoich pokoi. Przywódca jeźdźców miał rację, bo gdy Samboja tylko poczuła miękkość łóżka, momentalnie odpłynęła i śniła o byciu tym, kim zawsze chciała.

W czasie gdy Aida zmacznie spała, jeździec siedział w ogrodach i przyglądał się żółtym różom, które miał w zasięgu wzrok. Dziewczyna miała duży potencjał, chociaż zastanawiał się, dlaczego nigdy wcześniej osoba z taką wolą nie miała w dłoni żadnej broni, a jak podejrzewał łuk, z którego strzelała, był zrobiony z kawałka drewna. Nienawidził niewiedzy i za wszelką cenę pragnął się dowiedzieć, skąd pochodzi ta nieznajoma dziewoja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro