Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Chłopak ledwo mógł złapać dech. Pot zalewał mu oczy, biało-czerwone kosmyki mokrych włosów przyklejały się do przypudrowanego czoła, a całe ciało krzyczało z wyczerpania. Dwudziestodwulatek zdjął koszulę szybkim ruchem i pozwolił asystentowi na zdjęcie z siebie mikrofonu i całego sprzętu. Jego klatka piersiowa unosiła się gwałtownie w spazmatycznych oddechach, a Shoto marzył już tylko o długim śnie. Jego zmęczenie z koncertu na koncert robiło się coraz bardziej uciążliwe i gorsze do zniesienia. 

— Wszystko gra? — średniego wzrostu blondyn w czarnych spodniach od garnituru i czerwonej koszuli podszedł do niego z butelką wody. 

Todoroki pokiwał głową i wziął napój od mężczyzny. Opróżnił zawartość w kilka sekund, a opakowanie zwrócił menadżerowi. Ten spojrzał na niego złotymi oczami i westchnął. 

— Za piętnaście minut będziemy w hotelu, Sho — powiedział i podszedł do niego, by w razie czego chłopak mógł się ma nim oprzeć. Blada twarz kontrastowała z zaczerwienionymi policzkami, a oddech gwiazdora nadal nie zdążył się wyrównać. 

— Zasnę w aucie — rzucił chłopak, a Hawks uniósł kącik ust. 

— W razie czego zaniosę cię na górę — obiecał, a wokalista zaśmiał się bez siły. 

— Mieszkamy na dziewiątym piętrze — wychrypiał, blondyn spojrzał na niego z troską. 

— Uno, ważysz jakieś sześćdziesiąt kilo. Duo, mamy windę. Tres, widziałeś te bicepsy, stary?

Todoroki parsknął, słysząc charakterystyczne "duo" menadżera i zarzucił mu ramię na szyję, czując jak kontuzjowana kostka przestaje dłużej dawać sobie radę. Keigo niemal od razu, wziął na barki ciężar ciała wokalisty i zaprowadził go na tyły hali koncertowej, gdzie znajdowała się garderoba piosenkarza. 

— Przebierasz się? — mężczyzna próbował puścić chłopaka, lecz gdy tylko poczuł jak ten osuwa się w dół, złapał go jeszcze mocniej niż wcześniej. 

— Jebie mnie to — westchnął Todoroki, nadal starając się za wszelką cenę złapać oddech. Blondyn spojrzał na niego kątem oka. 

— Ty jebiesz — mruknął, a Shoto niemal się zaśmiał. 

— Możemy usiąść na chwilę? 

Keigo Takami bardzo chciał powiedzieć, że tak, jednak nie płacili mu za okłamywanie swojego klienta. 

— Twój ojciec na nas czeka — wyjaśnił, a Todoroki wydał z siebie długie westchnięcie, zmieszane z cierpiętniczym jękiem. 

— W takim razie chodźmy — chłopak wyprostował się i spróbował postawić kilka kroków o własnych siłach, jednak palący ból w stawie skokowym skutecznie mu to uniemożliwił. Keigo powrócił więc do swojej asysty, prowadząc wokalistę korytarzem, na którego końcu czekała limuzyna, mająca zawieźć ich obu do pięciogwiazdkowego hotelu w centrum Osaki. 

Dwie minuty później wyjechali na rozświetloną latarniami ulicę, a wrzask tysiąca fanów, czekających na odjazd gwiazdora przed halą, uderzył go ponownie z taką siłą, że chłopak miał ochotę przebić sobie bębenki. 
Masa ludzi krzyczała jego imię, nazwisko czy pseudonim na zmianę z komplementami, podziękowaniami i wyznaniami miłości. Todoroki bardzo chciał opuścić szybę, posłać fanom olśniewający uśmiech i pomachać z wdziękiem, jednak nadal nie miał sił otworzyć oczu, a jego świszczący oddech wręcz przerażał siedzącego obok menedżera. Chłopak opuścił więc szybę do połowy i wystawił dłoń, chcąc choć tyle zrobić dla ludzi, którym zawdzięczał to, że był tu gdzie był. Pisk i wrzask przybrały na sile, a Shoto zacisnął zęby starając się odrzucić męczące go ostatnimi czasy myśli, które teraz wróciły do niego z podwójną siłą. 

Shoto opuścił dłoń, nie mając już siły na zamknięcie okna. Złote oczy przewiercały go niemal na wylot i już po chwili dłoń Keigo zacisnęła się na jego ramieniu.

***

Pierwszym co zrobił Shoto, gdy już wybudził się z niemal dwunastogodzinnej pokoncertowej drzemki, był prysznic. Długi i gorący prysznic, który pozwolił mu zmyć z siebie nie tylko brud i pot, lecz także tony stresu, napięcia i niezadowolenie z własnego występu. Todoroki Shoto miał za sobą zaledwie trzy lata kariery. Trzy długie lata pełne nagrywania płyt, albumów, koncertów, wywiadów i tras. Pełne treningów wokalnych i tanecznych, wizyt u stylistów, masy wykupionych karnetów na siłownie i strachu. Strachu związanego z byciem niewystarczającym, z porażką, z utratą opinii publicznej, na którą tak ciężko pracował odkąd skończył liceum. Shoto naprawdę chciał sławy. Chciał śpiewać, chciał pisać, chciał podróżować i koncertować w najważniejszych miastach na świecie. Chciał być rozpoznawany, kochany i doceniany. Chciał być idolem, którym właśnie był. Jednak jak wszystkie dziecięce marzenia, wiązało się to z niejednym rozczarowaniem i teraz, ten ponad dwudziestoletni mężczyzna, nominowany do nagrody Grammy, z pięcioma albumami dostępnymi na Spotify, trzema trasami koncertowymi za sobą i majątkiem, który wystarczyłby mu do końca życia, ledwo powstrzymał łzy. Psychiczny ból, który ściskał go w piersi zakłócało jedynie pieczenie na łokciu, który piosenkarz zdarł na jednym ze stojących na scenie głośników podczas finałowej piosenki. 

Chłopak obniżył znacznie temperaturę wody i odchylił głowę w tył, pozwalając zimnym kroplom zmyć napięcie ze swojej twarzy. Shoto westchnął ciężko, czując jak powoli schodzi z niego stres. 

— Sho, jak się będziesz próbował utopić to wyważę drzwi! — stłumiony głos Keigo dotarł do zalanych wodą uszu chłopaka. Wokalista zakręcił kran. 

— Będziesz musiał za nie zapłacić! — odkrzyknął Todoroki. 

— Też uważam, że byłaby to zbyt duża szkoda! 

Shoto wyszedł spod prysznica i owinął się w pasie miękkim kremowym ręcznikiem, który znalazł złożony na łóżku pierwszego dnia przyjazdu. 

Otworzył drzwi, nie przejmując się tym, że jest półnagi i spojrzał na blondyna. Hawks, jak kazał się do siebie zwracać tylko przyjaciołom (do których Shoto oczywiście się zaliczał), zmarszczył brwi i zmierzył go od góry do dołu analizującym spojrzeniem. Todoroki odgarnął do tyłu mokre włosy i odetchnął głębiej. Keigo uderzył go wierzchem dłoni w brzuch. 

— Forma ci spadła, młody — powiedział. — Jak to możliwe? 

— To przez te pieprzoną dietę, którą ojciec wymyślił — warknął chłopak, stając przed lustrem i przeczesując sklejone kosmyki czarnym grzebieniem. — Czuję się jakbym nie jadł od tygodnia. 

— Ja również uważam, że taka ilość przy twoim trybie życia to gwóźdź do trumny, ale co mam mu powiedzieć? — Hawks oparł się o framugę, patrząc na niewyraźną twarz piosenkarza, odbijającą się w zaparowanym lustrze. 

— Nic mu nie mów, bo jak cię zwolni to chyba się zaćpam na śmierć — mruknął chłopak, odkładając grzebień na blat. 

Keigo wzruszył ramionami.

— Prędzej padniesz z wyczerpania — stwierdził, a Shoto zerknął na niego przez ramię. 

— Coś w tym jest. 

Hawks odepchnął się od drzwi z westchnieniem i spojrzał na dwudziestolatka. 

— Dobra, Sho, załóż coś na tyłek i zejdź do jadalni, bo już prawie południe — powiedział. — Pora na śniadanko nie uważasz? 

— Zaraz zejdę — odparł chłopak, mijając menadżera i podchodząc do leżącej na łóżku walizki z zamiarem wyboru jakiegoś zestawu ubrań na dzisiejszą podróż do Tokio. Keigo wyszedł, podśpiewując jeden z utworów z repertuaru Todorokiego. 

Heterochromik westchnął ciężko, marząc już tylko o powrocie do swojego wielkiego pokoju, w swoim jeszcze większym apartamencie, gdzie czekała na niego podpisana czarnym markerem płyta z dziesięcioma piosenkami, których Shoto nie zdążył jeszcze przesłuchać od ostatniego koncertu w stolicy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro