Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Spotkanie ze Spider-man'em: Ćwiczenia nie z tej ziemi.

- O rany. Co im strzeliło do głowy, żeby się w ogóle oddalać? - mamrotał do siebie pewien samotny Pajęczak, przemieszczając się po pewnym szybie wentylacyjnym, do którego całkiem teoretycznie nie miał prawa wstępu.

Jednak nie byłoby go tutaj, gdyby naprawdę się nie martwił.

- Przecież nie dadzą sobie rady... bynajmniej nie z tym, co narazie potrafią.

--------5 DNI TEMU--------------
- CO?! - wykrzyknąłem głośno, rozszerzając oczy do granic możliwości, kiedy usłyszałem jak sam dyrektor Fury mówi mi, że przyjął tamte dwie do T.A.R.C.Z.Y.

On jednak nic sobie z tego nie robił i szedł spokojnie przed siebie.

Dogoniłem go, próbując przekonać, żeby przemyślał jeszcze swój wybór.

- Wiesz Nick... to znaczy dyrektorze. Jak by ci to delikatnie powiedzieć? - spytałem, drapiąc się po głowie. - Na pewno masz dobre oko. W końcu zmontowaliśmy już trzy drużyny - mówiłem nadal, gestykulując. - Ale wiesz... te dwie dziewczyny są trochę...

- Nieprzewidywalne?

- Powiedziałbym, że raczej nieodpowiedzialne - dokończyłem za siebie.

Dyrektor jednak nie ustępował.

- To zupełnie jak ty, kiedy tutaj przyszedłeś.

- No tak, ale...! - Rany, ten gość, to dopiero potrafi wyciągać argumenty.

Z drugiej strony musi potrafić trzymać wszystko pod swoją żelazną... opaską?

No dobra, to było słabe.

Automatyczne drzwi otwarły się przed nami, a wtedy parę metrów przed sobą zobaczyłem komputer, w którego ekran już wgapiała się moja pierwsza ekipa.

Zupełnie jak wtedy, gdy to ja dołączałem tu jakiś rok temu.

- Jeju... Jak ten czas leci - mruknąłem sam do siebie, krzywiąc się kiedy na młodą blondynkę spadła pokrywa jednego z wybuchających obok niej robotów.

Chodzi mi oczywiście o to, co działo się na ekranie.
Bo dziwnie by było, gdyby coś takiego działo się obok, a ja bym nie zareagował.

Zaraz potem ciemnowłosa znajdująca się obok, zdjęła z niej to żelastwo, spuszczając przypadkowo na siebie.

- Eee... to może ja się przypomnę - powiedziałem, przysuwając się do dyrektora.

- Poczekaj - polecił mi kamiennym głosem, jakby czekał jeszcze na jakiś cud.

Bez urazy. Ale to, co mówołem było dla ich dobra! Mają jeszcze kupę życia przed sobą, a przecież tutaj w ten sposób, nie przeżyją nawet dnia...
-----------------------------------------

- Taa, tak sobie właśnie myślałem. - I raczej niewiele się zmieniło, dodał w duchu, co oglądający fani i tak nieopatrznie usłyszęli. - Ciekawe jak im teraz idzie...

- Pewnie tak samo nieudolnie, jak tobie.

- Szkarłatny? - prawie wykrzyknął bohater, słysząc za sobą głos przyjaciela.

Niestety przed nieumyślnym walnięciem w głowę się już nie uratował.

- Eh, właśnie o tym mówię - wymamrotał, skręcając za mną w prawo. - Powiedz, co my tu w ogóle robimy?

- Najpierw ty powiedz jakim cudem tak szybko mnie znalazłeś! I czy za tobą nie skrada się reszta Wojowników Sieci. - Spojrzałem na niego podejrzliwie.

- Wolałbym nie...

ZNOWU GDZIEŚ W TAJNEJ KRYJÓWCE

- Kiri! Kiriiii! - darła się w niebogłosy trzynastolatka, potrząsając, a raczej rzucając na wszystkie strony dziewczyną, która z niewiadomego powodu nadal się nie podniosła.

Obaj oddaleni tyle tylko ile się dało od tego obiektu chaosu złoczyńcy, zatykali sobie uszy, krzycząc (przez tamte krzyki) jeden do drugiego.

- Mam już tego dość!

- Przecież to ty wpadłeś na to, żeby je zabrać! - odparował, domyślając się tylko o co chodzi koledze.
No ale zwalić winę zawsze można.

A prawie doszłam do 500! Dwóch słów mi zaledwie zabrakło.

Po poprawieniu ten rozdział nie jest chyba nawet taki zły.

Trochę wywodów Pająka, więcej krzyków itd... A co nas wszystkich czeka w następnym rozdziale? To zobaczymy...

W następnym rozdziale!

Nie spodziewaliście się tego, prawda? :D

No to w takim razie do przyszłego!

(11.01.2020r.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro