Rozdział XXI
Hejka kochani! Pora dodać kolejny rozdział.
Zaczynamy!
-Czyli moje przypuszczenia są słuszne.Wiki jesteś w ciąży...
Wiki POV
Zamurowało mnie. Co prawda,zawsze chciałam być mamą,ale nie spodziewałam się,że to nadejdzie tak szybko! Tym bardziej czuję się zaniepokojona,bo ojcem dziecka jest seryjny morderca. Ciekawa jestem jak on na to zareaguje. Cholerny dzieciorób!
-Slendermanie,a-ale to prawda?
-Tak,wszystko na to wskazuje. Pierwszy tydzień,jutro o poranku miałaś iść na swoją pierwszą misję,ale nie pójdziesz. Musisz się teraz oszczędzać.Może to jest dopiero początek,ale nie możesz się przemęczać.
-Dobrze.Dziękuję za wiadomość-wstałam z krzesła i udałam się w stronę kuchni,aby coś przekąsić. Nie zgadniecie kogo spotkałam w kuchni. Tobi'ego! Nie mogę mu teraz o tym powiedzieć.Wpadłby w szał. Chłopak robił gofry,zwinnym krokiem prześlizgnęłam się obok niego i zwinęłam dwa z jego talerza. Zaczęłam iść w stronę salonu gdzie na kanapie siedział Bloody Painter. Usiadłam obok niego i włączyłam telewizor.
-Cześć Helen.
-Cześć ślicznotko-dziwne,on nigdy się tak nie zachowywał. Zaczął się do mnie przybliżać,a ja wstałam z kanapy i poszłam do Marysi. Otworzyłam drzwi i podeszłam do biurka przy którym siedziała.
-Hejka!Co rysujesz?
-Hej-zabrała mi z rąk jednego gofra i odpowiedziała na moje pytanie.
-Rysuję Off'a.
-Pokaż-próbowałam zajrzeć przez ramię Marysi do jej szkicownika,ale zakrywała go na wszystkie możliwe strony.
-No ejjj!-zrobiłam obrażoną minkę i usiadłam po turecku na podłodze krzyżując ręce na piersiach.
-Nie pokażę Ci póki nie skończę.
-No dobra-zastanowiłam się chwilę, po czym powiedziałam.
-Marysia,b-bo ja...
Jestem Polsatem!
Do next'a :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro