TRZYDZIEŚCI SIEDEM
JASMINE
Zostałyśmy obudzone, a raczej ja zostałam, przez kogoś kto puka do drzwi. Trish jak zawsze miała to w dupie i nawet chyba tego nie usłyszała, ja za to zostałam zmuszona do wyjścia i otworzenia tych cholernych drzwi. Jak się okazało stała za nimi Lisa, lekko zdziwiona wpuściłam ją do środka:
- Sorki, że jestem nie ogarnięta, ale tak trochę mnie obudziłaś.
- O matko przepraszam, nie chciałam cię obudzić, ale nie mogę wytrzymać z podenerwowania. Po za tym bałam się, że jak bym zwlekała to bym tu w ogóle nie przyszła. – powiedziała, ewidentnie się stresując i nie wiem w sumie czym
- Spokojnie, nie ma się czym denerwować, nie gryzę – rzuciłam żartem, z którego śmiałam się tylko ja
- Wiem, że nie gryziesz, ale jesteś w ostatniej klasie, a ja jestem w pierwszej, więc obstawiałam, że będziesz mieć mnie w dupie.
- Spokojnie nie jestem taka, jeżeli potrzebujesz mojej pomocy to postaram się pomóc, mimo wieku w jakim jesteś. – zapewniłam ją, przez co poczuła się chyba lepiej – Także w jakiej sprawie tu przyszłaś?
- Przyjaźnisz się z Zackiem, prawda?
- Chodzimy razem do klasy, więc trochę tak, ale nie jakoś bardzo. A co chciałabyś o nim wiedzieć?
- Szczerze to wszystko, ale najbardziej chyba to czy ma dziewczynę.
- Z tego co wiem to nie ma nikogo, także masz wolną drogę. – puściłam jej oko, bo widać, że czuje coś do niego
- Nie wiem czy to odpowiedni chłopak dla mnie.
- Czemu?
- Jest w ostatniej klasie, za chwilę wyjedzie z miasta, a ja tu zostanę. Będąc na studiach pozna pewnie wiele innych dziewczyn i zostanę ze złamanym sercem, o ile nasz związek wytrzymałby do końca roku.
- Nie możesz patrzeć na to tak czarno, jeśli dobrze ci się z nim gada, to powinnaś spróbować. Po za tym nie byłabyś na siebie zła, gdybyś nigdy tego nie spróbowała?
- Może byłabym, ale rozumiem mówi mi co innego niż serce.
- Dam ci radę, którą kiedyś gdzieś usłyszałam, także skup się. – zaśmiałyśmy się – Słuchaj rozumu, ale kieruj się sercem, to normalne, że masz obawy, ja też je miałam. – czemu ja o tym wspomniałam, oby nie spytała o szczegóły
- Też tak miałaś? – kurwa mać
- Ja i Finn też kiedyś coś do siebie czuliśmy, ale wyjechał na wymianę w tamtym roku, dlatego stwierdziliśmy, że nie będziemy zaczynać, skoro czeka na nas jeszcze cała ostatnia klasa. Była to dobra decyzja, chociaż obydwoje nie chcieliśmy siebie zranić i przez to nasza przyjaźń lekko ucierpiała, ale teraz znowu się przyjaźnimy, więc wyszło nam to na dobre.
- Czuliście coś do siebie, ale przez jego wyjazd nie jesteście razem? To nie jest pocieszające. – no co ty nie powiesz
- Nie jesteśmy razem, ale to nie dlatego że on wyjechał. Po prostu lepiej się dogaduje jako przyjaciele, chociaż ja wolałabym, żeby było inaczej. Tak czy siak, powinnaś spróbować, szczególnie, że Zack do ciebie też coś czuje.
- Naprawdę tak uważasz?
- Tak, widać z kilometra, że coś do siebie czujecie.
- Skoro to widzisz, to dziwne, że widzisz jak patrzy na ciebie Finn, zresztą ty patrzysz na niego tak samo. – skąd u niej nagle taka pewność co do tego
- Niby jak?
- Z miłością. – powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha
- Radzę pójść do okulisty, po za tym mam chłopaka, a ty lepiej skup się na swojej miłości.
- Chłopak dzisiaj jest, jutro może go nie być, dlatego radzę ci, żebyś nie marnowała na niego czasu, spróbuj z Finnem, to może być ten jedyny.
- Jedyny, nie jedyny, jeśli mamy być razem to los nas ku temu popchnie. – powiedziałam zamykając za dziewczyną drzwi
Równo o ósmej rano zeszłam na dół, gdzie po chwili zostałam zaczepiona przez Zacka. Początkowo sądziłam, że chcę omówić plan na dzisiejszy dzień, ale po chwili okazało się, że miał totalnie coś innego na myśli. Nie dziwi mnie, że jego myśli zajmuje dziewczyna:
- Jasne, mogę z nią pogadać. – postanowiłam zgodzić się na jego propozycję, bo lubię jego jak i dziewczynę i chcę, żeby byli razem
- Dziękuje. – przytulił mnie, a ja poczułam, że oni naprawdę do siebie pasują
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro