TRZYDZIEŚCI PIĘĆ
JASMINE
Wstałam dzisiaj wręcz w szampańskim humorze, pomimo tego, że spać poszłam koło trzeciej, a cztery godziny snu za dobrze nie robią. Wstałam jeszcze przed Trish, przez co na spokojnie mogłam się ogarnąć, nie muszą się spieszyć, ani denerwować. Jako, że dzisiaj ma być dość męczący dzień to postawiłam na wygodę, dlatego założyłam czarne jeansy a do tego jakaś pierwsza z brzegu koszulka, do tego wziąłem czarny kardigan, gdyby było mi zimno czy coś. Włosy spięłam w kucyka, żeby mnie nie denerwowały, a następnie wzięłam się za robienie makijażu. Postawiłam na delikatny, bo w takim chyba najlepiej się czuje, co nie oznacza, że czasem nie lubię poszaleć, albo zrobić sobie mocniejszego. Trish wstała idealnie wtedy kiedy ja skończyłam się ogarniać, przez co nie miała wymówki, żeby jeszcze chwilę zostać w łóżku. Dziwnym zbiegiem okoliczności dziewczyna ubrała się podobnie do mnie, ale było to naprawdę przypadkiem.
Minutę przed czasem dotarłyśmy na śniadanie, które nie było złe, chociaż można by było nad nim popracować jeszcze chwilę. Po posiłku dostaliśmy godzinę na zebranie wszystkich rzeczy jakie będą nam potrzebne. Ja spakowałam pieniądze i telefon, a także chusteczki, czyli dosłownie wszystko co było mi potrzebne, a potem dopiero zabrałam się za rzeczy, które może mi się przydadzą, ale w sumie to nie wiadomo.
Jak na złość musieliśmy spory kawałek przejść, dopiero na koniec przejechaliśmy się wynajętym autokarem, który z nie wiadomych przyczyn ma nas wozić od dzisiaj, a nie od wczoraj, ale wnikać nie będę. Sądziłam, że będę siedzieć z przyjaciółką, ale ta mnie olała dla chłopaka, przez co musiałam usiąść z Finnem. Nie wiem czemu, ale mam dziwne wrażenie, że zrobiła to specjalnie i patrząc na uśmiech na jej twarzy to mam co do tego stu procentową pewność. Dziwi mnie tylko, że to zrobiła, bo wie że chodzę z Tomem i sądziłam, że go lubi, ale jak widać jednak nie koniecznie.
Koło dwunastej zwiedzaliśmy Łuk triumfalny, który okazał się być większy niż się spodziewałam. Zwiedzało się przyjemnie, aż do czasu kiedy przewodnik zaczął zbyt dużo Czaus gadać o historycznej części tego miejsca, co mnie delikatnie znudziło. Potem przeszliśmy do oglądania Pól Elizejskich, które już na pierwszy rzut oka, wydały się być warte odwiedzenia. Widok tego miejsca zakłóciły mi rzeczy nie potrzebne, takie jak zbędne teatry chociażby, ja rozumie że to jest ładna sceneria co samo w sobie przyciąga już ludzi, ale do mnie to jakoś nie trafiło.
Na tym zakończyło się nasze zwiedzanie, pomimo tego że nie było tego jakoś dużo, to ja i tak czułam się już dość zmęczona, dlatego prawie co przysypiałam w drodze powrotnej do hotelu. Dopiero wymienianie wiadomości z Tomem jakoś mnie rozbudziło, do tego stopnia, że aż Finn to zauważył:
- Co ci tak wesoło?
- Piszę z Tomem. – powiedziałam znowu szczerząc się do telefonu
- Kim jest Tom?
- Moim chłopkiem. – czemu wszystkich to tak dziwi
- Od kiedy masz chłopaka?
- Jakoś od tygodnia i dlatego o tym nie mówię, jest to jeszcze dość świeżą sprawa, więc sam rozumiesz.
- Kochasz go?
- Dobrze mi się z nim gada i tyle póki co, przyszłości wspólnej jeszcze z nim nie planuje. – zaśmiałam się i temat jakoś ucichł
*****
Wesołych Świąt Wielkanocnych i mokrego poniedziałku <3
**Autorka**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro