TRZYDZIEŚCI JEDEN
JASMINE
Jak to jest możliwe, że mam już dość szkoły, jak minęło raptem kilka dni, ja naprawdę nie wiem jak przeżyję resztę roku. Mam wrażenie, że nauczycieli coś trafiło, bo to ile nam zadają to jest jeszcze dramat, szczególnie jak ktoś jest tak leniwy jak ja. Na moje nieszczęście mam dzisiaj jeszcze trening, który jakoś muszę przeżyć. Modlę się o to, żeby dzisiaj wszystkie dziewczyny już były i żebyśmy wybrali kapitana. Swoją drogą zastanawiam się czy nie rzucić tego, bo nie chcę mi się na nie chodzić, tym bardziej, że nie planuję w przyszłości robić nic co było by z tym związane.
Weszłam na salę i zauważyłam, że wszyscy już są i wkurwieni czekają na mnie, ale to nie moja wina, że się spóźniłaś. Jako, że byłam zmęczona to bez kawy bym nie przeżyła, a zanim ją kupiłam to trochę czasu minęło i tak oto się spóźniłam. Początkowo chciałam w ogóle się odzywać, ale potem stwierdziłam że jednak może pasowałoby ich za to przeprosić, szczególnie doszłam do tego patrząc na minę trenerki:
- Przepraszam za spóźnienie, ale byłam w łazience. – delikatnie kłamstwo nie zaszkodzi
- Teraz jak już wszyscy są to w końcu zabierzmy się za wybranie kapitana, za niedługo zacznie się sezon więc pasowałoby, żeby to już było zrobione. Czy jest ktoś kto chciałby w ogóle się zgłosić?
- Trish by chciała. – powiedziałam za nią, bo ona najwidoczniej totalnie się do tego nie spieszyła
- Co o tym sądzicie? – spytała reszty – Może ktoś chcę jeszcze się zgłosić, albo może macie kogoś kto waszym zdaniem by pasował, to też możecie powiedzieć.
- Moim zdaniem powinna to być Lisa.
- Okropny to jest pomysł, wszyscy wiemy, że Lisa w szkole jest dość rzadko, więc wybranie ją na kapitana to słaby pomysł. – powiedziałam, no bo mogłyby trochę pomyśleć, tak na logikę chociażby
Po kolejnych trzydziestu minutach wreszcie doszliśmy do porozumienia i stanęło na tym, że to ja będę kapitanem. Oczywiście ostateczną decyzję podjęła trenerka, która stwierdziła, że najwięcej się odzywałam, więc to będzie idealny pomysł. A jak wspomniałam jeszcze o tym, że chcę odejść i zostanie kapitanem jest słabym pomysłem, to tym bardziej tego chciała, widząc że ta pozycja by mnie prawdopodobnie zatrzymała w zespole. Ja uważam, że decyzja jest nie za dobra z wielu względów. Przede wszystkim jest dużo lepszych ode mnie dziewczyn w drużynie, po drugie nie jestem duszą towarzystwa i raczej nie będę się przyjaźnić ze wszystkimi. No i przez to właśnie też do wielu dziewczyn jestem uprzedzona, bo znam je z tego jak się zachowują, przez co nie zawsze jestem dla nich miła, co najwidoczniej będę musiała zmienić. A najgorsze jest to, że zazwyczaj jak są wyjazdy na mecze do innych szkół, to każdy z chłopaków ma swoją osobistą dziewczynę, która ma ich zagrzewać to walki, nie wiem czemu tak jest, ale nic na to nie poradzę.
Wyszłam z Sali w towarzystwie przyjaciółki, która miała nad wyraz dobry humor, jak na to, że chciała zostać kapitanem, mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe, mimo wszystko jednak postanowiłam jej się o to zapytać:
- Nie jesteś zła o to, że zostałam kapitanem?
- Nie, właściwie to się nawet z tego cieszę.
- Naprawdę? Przypomnę ci, że tydzień temu sama chciałaś nią być.
- Tak, ale chyba jestem za bardzo roztrzepana na to, żeby być dobry kapitanem, dlatego idealnie, że ty nią zostałaś.
- Mnie to tak bardzo nie cieszy. – powiedziałam szczerze
- A tam, ciesz się, na starość przynajmniej będziesz miała co wspominać.
- Ja już jestem stara. – obydwie się zaśmiałyśmy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro