SZEŚĆDZIESIĄT PIĘĆ
JASMINE
- Za tydzień jest bal, a ty jeszcze nie masz sukienki.
- Trish mam w szafie kilka sukienek, wybiorę którąś i nie będzie problemu. Po za tym i tak nie znajdę niczego dobrego w tak krótkim czasie.
- Ale skoro idziesz ze mną na zakupy to co ci szkodzi rozejrzeć się za czymś dla siebie?
- Nie chcę wydawać pieniędzy na taką pierdołę, za chwilę zaczniemy studiować i wtedy na pewno bardziej mi się przydadzą.
- Powinnaś się skupić na tym, żeby w tym dniu wyglądać idealnie, w końcu z niego będziesz mieć najlepsze wspomnienia. – dodała dziewczyna, a my weszłyśmy właśnie do pierwszego sklepu
Standardowo najpierw była szybka rundka po sklepie, wybranie najlepszych sukienek, a następnie pójście z nimi do przymierzalni. Ja usiadłam sobie w przymierzalni i powoli zaczęłam myśleć o tym co powiedziała przyjaciółka, w sumie faktycznie mogłabym zaszaleć. Nie muszę kupować sukienki za krocie, na pewno uda mi się znaleźć coś ekstra i za niezbyt dużą cenę, po za tym większość dziewczyn na pewno będzie wyglądać jak milion dolarów. Z kolei ja będę wyglądać jakbym pomyliła przyjęcia, a tego chciałabym uniknąć:
- I jak? – usłyszałam i lekko dostałem zawału, ale chyba nie było tego, aż tak widać
- Jest ładna, ale nie pasuje do ciebie, czekam na kolejną propozycję. W tej wyglądasz już dużo lepiej, ale widzę że za komfortowo to ty się w niej nie czujesz. – powiedziałam na widok kolejnej propozycji
- Za bardzo mnie ściska, ledwo co mogę oddychać. Boję się, że jak będę chciała usiąść, to pęknie i tak to się skończy. Wzięłam jeszcze czerwoną, ale nawet nie zamierzam jej zakładać, tym bardziej, że musisz mi pomóc zdjąć tą. – weszłam do przymierzalni i zobaczyłam, że jeszcze jedna czeka do przymierzenia
- Nie ma sensu jej zakładać jak dla mnie, bo jest to ten sam kolor co tej pierwszej, do ciebie nie pasuje mi on jakoś. Poszłabym do kolejnego sklepu.
- Niech ci będzie. – powiedziała i ruszyłyśmy na dalsze zakupy
Jakieś siedem sklepów później Trish znalazła swoją faworytkę, a także sukienkę dla mnie. Niechętnie, ale zgodziłam się ją założyć i było to błędem, bo wyglądałam w niej nie zbyt korzystnie, no ale nie przekonałabym się o tym, gdybym nie spróbowała. Zmęczone, ale zadowolone ruszyłyśmy ku wyjściu, kiedy moją uwagę przykuł jeden manekin. Po kilku sekundach wpatrywania się w nią, przyjaciółka sama zaciągnęła mnie do sklepu, znalazła mój rozmiar i wręcz wepchnęła mi ją w dłonie. Zgodnie z jej radą ruszyłam do przymierzalni, z której wkrótce wyszłam, czekając na jej opinię:
- To jest ta, musisz ją wziąć.
- No nie wiem. – spojrzałam w lustro i oniemiałam, Trish faktycznie miała rację, że lepszej nie znajdę – Muszę ją wziąć.
- Spróbowałabyś tylko jej nie kupić, swoją drogą masz do niej pasujące buty?
- Nie, czyli je też będę musiała kupić. – cóż może i wydam bezsensownie pieniądze, ale ta sukienka ma w sobie coś i nie mogę jej odłożyć – Może ekspedientka nam jakieś doradzi.
- Warto spróbować, nie zamierzam chodzić bez celu do jutra.
Na szczęście w sklepie były odpowiednie buty, więc po ich zakupieniu miałam już wszystko. Wróciłam do domu szczęśliwa bo mam te dwa cudeńka, a także smutna, bo wydałam o wiele za dużo niż chciałam, no ale co zrobić. Teraz jeszcze tylko będę musiała znaleźć jakieś dodatki do tego i będzie idealnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro