Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SZEŚĆDZIESIĄT

JASMINE

Dzisiaj nie było w szkole Trish co jest dość podejrzane, szczególnie, że napisała mi o tym z dnia na dzień raptem, a miałyśmy po szkole iść do kawiarni, no ale trudno. W szkole mi się dość nudziło, dlatego że na większości lekcji siedziałam sama i delikatnie przysypiałam, na szczęście na przerwach Finn dbał o to, żebym się rozbudziła. Widząc, że nie mam dzisiaj humoru, zaproponował mi czy bym z nim nie poszła do kawiarni, tak na marginesie dziwi mnie, że zna mnie, aż tak dobrze, żeby wiedzieć że tak naprawdę zależało mi na zjedzeniu dobrego ciacha i wypiciu dobrej kawy. W każdym razie zgodziłam się, ponieważ myślę że po ostatnim kryzysie coś takiego dobrze nam zrobi.

W kawiarni byliśmy jednymi z nielicznych ludzi, co mnie zdziwiło bo zazwyczaj było w niej więcej ludzi, no ale może to tylko chwilowe. Nie chce mi się wierzyć, żeby tu nie było ludzi, bo jedzenie jest tanie, dobre, a obsługa też niczego sobie. Nasze zamówienie było gotowe nieco ponad pięć minut później, co mnie ucieszyło, bo mój brzuch nie mógł się doczekać. Przy okazji zaczęliśmy gadać na jakieś mało ważne tematy:

- Chciałbym ci wyjaśnić o co chodzi z Marthą, bo nie wiem czy Flora ci to powiedziała.

- Co masz na myśli? – mocno się zdziwiła, bo z tym wszystkim wspólnego ma moja przyjaciółka

- Otóż Martha jest dobrą znajomą twojej przyjaciółki, a ta jak usłyszała, że zemną zerwałaś to za wszelką cenę chciała to naprawić i wpadła na genialny pomysł. Mianowicie poprosiła Marthę, żeby ta udawała, że jest mną zainteresowana, oczywiście po to, żebyś poczuła się zazdrosna, co chyba się udało.

- My jesteśmy w podstawówce? – zapytałam, bo jego jak i mojej przyjaciółki, zachowanie na to wskazuje – No, ale nie będę na ciebie zła, bo jak widać podziałało. – odparłam, bo nie chcę się znowu kłócić, a jeżeli coś działa, to nie jest głupie

- Na szczęście, w każdym razie nie było to do końca okej zachowanie, dlatego co ty na to, żebyśmy w weekend sobie pojechali nad jakieś jezioro i miło tam spędzili czas?

- Jak dla mnie spoko, chętnie odpocznę, bo tych treningach, które mnie niesamowicie męczą.

- Dobrze się składa, bo wiedziałem, ze pomysł ci się spodoba, więc tak poprosiłem Trish, żeby cię spakowała, uzgodniłem to z twoimi rodzicami. – szybko podkreślił – Więc tak jakby jedziemy zaraz do domku, a wrócimy tu jakoś w połowie niedzieli.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. – powiedziałam przytulając go – Dawno nie spędziliśmy czasu sam na sam, więc pomysł mi się podoba, szczególnie, że po tym zerwaniu stęskniłam się za tobą.

- Naprawdę! Chyba częściej musimy zrywać. – zaśmiał się, a mnie do śmiechu wcale nie było

- Oby nie, czas bez ciebie nie był najprzyjemniejszy, także nawet nie myśl o tym, żeby mnie rzucić bo cię znajdę i skopię ci tyłek z pomocą Trish. – tym razem obydwoje się zaśmialiśmy, bo moja przyjaciółka byłaby do tego zdolna

- Nie odważyłbym się z wami zadrzeć. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro