SIEDEMDZIESIĄT TRZY
FINN
Zgodnie z planem wstaliśmy dość wcześnie, ponieważ aż o szóstej rano, szybko się zebraliśmy i czterdzieści minut później wyszliśmy z domu. Nie powiem, ale patrząc na to jaka cisza była wokół, dobrą decyzją było wstanie tak wcześnie. Tak jak się spodziewaliśmy w lesie nic ciekawego nie zobaczyliśmy, ale przynajmniej widoki były ładne, my się lekko rozbudziliśmy. Chwilę po dziewiątej wróciliśmy do naszego domku i tam poszliśmy zjeść drugie śniadanie.
O jedenastej opuściliśmy dziewczyny i ruszyliśmy żeby obejrzeć uczelnię. Podróż zapowiadała się dość długa, ale chyba jednak warta. Po mniej więcej dwóch godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce, a mianowicie do tymczasowego mieszkania chłopaka. Grzecznie zapukaliśmy i po chwili już drzwi się otworzyły, a ja przeżyłem szok i to nie mały:
- Kurwa wyglądacie identycznie. – wymsknęło mi się, ale taka była prawda, wyglądali tak samo, normalnie jak kropla w krople wody
- Często to słyszymy. – zaśmiał się – Tak w ogóle jestem Harry, miło mi cię poznać.
- Finn, mnie również, ale jakim cudem jesteście tak do siebie podobni, nie jesteście chyba bliźniakami?
- Nie. – tym razem Eric się zaśmiał – Jakoś tak wyszło, że jesteśmy niemal, że identyczni. Tak czy siak nie gadajmy o tym, bo przyjechaliśmy tu po coś innego.
- No właśnie skoro o tym mowa, to co chciałbyś wiedzieć?
- Wszystko. – odpowiedziałem na pytanie Harrego
Po długotrwałej rozmowie wyszliśmy wraz z Harrym, który postanowił, że wpadnie do nas na jakiś czas. Opowiedział mi chyba wszystko co mógł, nawet na te durne pytania, które ewidentnie go śmieszyły, ale nie moja wina, że mnie ciekawiły. Sądziłem, że jego słowa zmienią moje zdanie, ale one jeszcze bardziej mnie zachęciły do pójścia tam, co wiem, że nie będzie najłatwiejsze dla mojego związku z Jasmine. Mimo wszystko damy jakoś rade, po za tym inaczej też będzie jak ja będę tam chodził, może mi się nie spodoba i po pierwszym roku się przeniosę, kto to wie.
JASMINE
Odkąd chłopcy pojechali to czas zaczął płynąć dużo wolniej mam wrażenie. Zrobiłyśmy sobie coś na kształt spa, żeby odpocząć i się zregenerować. Oczywiście przy tym zajadałyśmy słodycz, oglądając durne filmy, oraz gadając na wszelkiego rodzaju tematy, w tym też na te, na których ani trochę się nie znamy. Potem zabrałyśmy się za robię obiadu, a ja zaczęłam się martwić, bo dość długo ich już nie było, a to oznacza, że czas spędzają zapewne lepiej niż my.
Po zjedzeniu posiłku, postanowiłyśmy się lekko podmalować, żeby jednak nie straszyć swoim wyglądem, który nie jest najgorszy, ale jednak najlepszy też nie jest. Przy okazji postanowiłyśmy ubrać się w coś lepszego niż dresy. Ja Niechcic przesadzić postawiłam na czarne spodnie oraz jasno fioletowy luźny t-shirt. Włosy spięłam w kucyka, żeby mnie niedenerwowany i postanowiłam, posprzątać lekko pokój, ponieważ przy ogarnianiu się lekko w nim zabałaganiłam. Moją czynność przerwał wołający mnie Finn, najwidoczniej już wrócili. Jak po chwili się okazało nie sami, a Harrym, który wygląda identycznie jak Eric co nie powiem, ale jest dość dziwne. Zastanawiam się jak oni czują się patrząc na siebie wzajemnie, bo jednak widzą to samo co wtedy jak popatrzą w lustro, co wydaje mi się być strasznie niekomfortowe i najzwyczajniej dziwnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro