Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SIEDEMDZIESIĄT DZIEWIĘĆ

JASMINE

Droga mijała nam dość dobrze, śmiałyśmy się jak nienormalne, wspominając to jak prawie wpadłam na jakąś alejkę, a to wszystko za winą Flory, która mi nogę podłożyła, a właściwie to chciała, tymczasem ja i tak się zesrałam i prawie rozjebałam sklep. Finalnie na szczęście do tego nie doszło, chociaż było blisko. Zatrzymałyśmy się na skrzyżowaniu, jakieś dwie minuty od domu dziewczyny, a mnie naszła ochota na siku. Powiedziałam to na głos jak małe dziecko, a Trish odwróciła się chcąc za pewne powiedzieć mi żebym się uspokoiła bo będziemy już za chwilę. Potem wszystko podziało się strasznie szybko, chciałyśmy pojechać chyba prosto, więc to zrobiłyśmy jak tylko pozwoliły nam na to światła, natomiast po chwili poczułam straszny huk i wszystko potem działo się jakby za mgłą.

Otworzyłam oczy czując jak wszystko mnie boli, podniosłam głowę wiedząc, że stało się coś złego. Najpierw potrząsnęłam Trish chcąc wiedzieć czy wszystko z nią jest dobrze, usłyszałam cichy pomruk, za co byłam wdzięczna. Potem chciałam zrobić to samo z Florą, ale nie mogłam dosięgnąć prawdopodobnie przez pas, a nie miałam siły, żeby go rozpiąć. Rozglądałam się po samochodzie widząc kawałki szkła i cholera wie czego, obraz zaczął mi się rozmazywać i ostatnie co pamiętam to spojrzenie Flory.

Poczułam na sobie czyjeś dłonie, zanim otworzyłam oczy minęła chwila, udało mi się otworzyć usta, ale nic z nich nie wyszło, w końcu wydałam z siebie jakiś bliżej nieznany odgłos:

- Żyje pani, proszę nie zamykać oczu. Czy coś panią boli? – spytał się mnie jakiś starszy pan, nie mogąc mówić, pokiwałam głową na tak, bolało mnie wszystko – Wie co się pani stało?

- Flora, Trish. – wykrztusiłam

- To te dziewczyny z panią. – znów pokiwałam na tak i zostałam na coś położona – Flora prowadziła auto. – pokiwałam na nie i rozejrzałam się – Proszę się nie ruszać, może mieć pani uszkodzony kręgosłup. – mimo wszystko odwróciłam głowę i zobaczyłam coś co na długo pozostanie w mojej pamięci

- Co się stało? – spytałam, kiedy nieco wrócił mi głos

- Miałyście wypadek, ale teraz nie czas na to, jak się czujesz?

- Dobrze, co z resztą?

- Nie wiem, jedna z pani przyjaciółek pojechała w stanie krytycznym do szpitala, teraz czekamy na resztę karetek. A jeżeli chodzi o kierowcę drugiego pojazdu to zmarł na miejscu, przykro mi. – głowa zaczęła mi pękać, a oczy samoistnie się zamykać

Otworzyłam oczy na kilka sekund, widząc i czując że jestem w karetce. Zobaczyłam nad sobą twarz jakieś pani i usłyszałam jak coś mówi, ale poczułam, że oczy ponownie mi się zamykają, Walczyłam ile mogłam, ale końcowo i tak je chyba zamknęłam, bo to ostatnie co pamiętam. Potem obudziłam się w szpitalnym pokoju, zobaczyłam obok siebie siedzących rodziców:

- Witaj córeczko, jak się czujesz? – powiedział tata, a mama się popłakała, mocnej ściskając moją dłoń

- Co się stało? – bardziej wyszeptałam niż powiedziałam

- Miałyście wypadek samochodowy, ale najważniejsze że żyjesz. Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy.

- Co z dziewczynami? – cisza z ich strony powiedziała mi tysiąc razy więcej niż słowa, których mogli by użyć

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro