OSIEMDZIESIĄT
FINN
Właśnie spakowałem swoją walizkę, za kilka minut jadę na lotnisko, a z niego lecę do akademiku, w którym będę mieszkać przynajmniej przez pierwszy rok. Ostatnie kilka dni zastanawiałam się nad tym co powinienem zrobić, nie wiem ile razy chciałem zadzwonić do Jasmine i wszystko naprawić, ale na to chyba już za późno. Szczególnie, że w nerwach rozwaliłem telefon, poprzez rzucenie nim o ścianę. Najwidoczniej między nami miało tak już być, ona też do mnie nie napisała, więc chyba jest szczęśliwsza, niż gdyby była ze mną. Teraz pewnie spędza czas z rodziną, myślami będąc gdzie indziej, ja z kolei zamartwiam się czymś, co jest już przeszłością.
Na lotnisku pożegnałem się z mamą, która nie mogła uwierzyć, że jestem już dorosły, obiecałem dzwonić tak często jak będzie się dać, oraz wpadać co jakiś czas. A następnie nie patrząc za siebie wsiadłem w samolot i rozpocząłem nowy etap w życiu. Mimo wszystko moje myśli wróciły do tego co tu zostawiłem, a przede wszystkim do dziewczyny, która tu została. Leciałem zacząć studia, a wcale nie czułem się szczęśliwy, chciałem rozwalić wszystko wokół, cofnąć czas, aby sprawy między nami inaczej się potoczyły. Najgorsze jest to, że byłem wściekły na samego siebie, na to, że podjąłem taką a nie inną decyzje, za to, że wybrałem siebie zamiast nas. Powinienem o nią walczyć, pokazać jej że mimo wszystko mamy szansę, że możemy być szczęśliwi, że powinniśmy żyć teraźniejszością, a nie przyszłością. Powinienem powiedzieć jej jeszcze milion rzeczy, dać jej milion powodów, żeby uwierzyła, że mamy szansę być szczęśliwi, tymczasem poddałem się jak zwykły tchórz. Zrobiłem to, bo tak było łatwiej, bo po co się starać. Jestem samolubny, bo chciałbym, żeby była tu ze mną, chociaż wiem, że szczęśliwsza jest zdecydowanie beze mnie. Żałuje, że tak to się potoczyło, ale za późno żeby to zmienić, straciłem swoją szansę i muszę się z tym pogodzić. Muszę żyć dalej, licząc że będę szczęśliwy i że ona też będzie szczęśliwa. Że znajdzie chłopaka, który ją pokocha i będzie ją traktować tak jak na to zasługuje. Modlę się, żeby nie cierpiała po naszym rozstaniu, a zaczęła żyć pełnią życia, wraz z przyjaciółmi i rodziną. Będę trzymał kciuki, żeby jej marzenia się spełniły, żeby znalazła szczęście przy czyimś boku, a przede wszystkim, żeby naprawdę była szczęśliwa.
Kto wie może los nas jeszcze raz postawi na swoich drogach, mam nadzieję, że zobaczę ją wtedy uśmiechniętą, pełną życia, czyli taką jaką była i powinna zostać. Mam nadzieję, że Trish dalej będzie jej przyjaciółką i będzie dbać o to, żeby nikt jej nie skrzywdził. Mam nadzieję, że przy ponownym spotkaniu zobaczę ją szczęśliwą jak nigdy i będę wiedział, że decyzja którą podjąłem jakiś czas temu wyszła jej na dobre. To po części spowoduje, że moje wyrzuty sumienia będą nieco mniejsze. Liczę że przynajmniej ona z naszej dwójki zasmakuje szczęścia, bo u mnie się to nie zapowiada, w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że mimo wszystko dziewczyna będzie pamiętać z naszej znajomości to, że kochałem ją jak nigdy i nigdy nie przestanę jej kochać.
*****
Dobrnęliśmy do końca książki :) Mam nadzieję że wam się podobała, nawet mimo nie regularnego wrzucania. Początkowo miała to być trylogia ale w ostatnim czasie pisanie przestało sprawiać mi przyjemność, zresztą nie mam teraz na to czasu ani chęci. Tak więc na razie robię przerwę od pisania i choć nie planuję wrócić do tego, tak również nie wykluczam takiej opcji.
Jeszcze raz dziękuję bardzo za poświęcony czas na czytanie moich wypocin. Miłego wieczoru i nadchodzących (lub trwających) już ferii <3
**Autorka**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro