DWADZIEŚCIA SIEDEM
FINN
Dzisiejszy trening został nam dodany tak z dupy dosłownie, powinniśmy go mieć w piątek, a przeniesiono nam go na środę i cholera wie czemu. Prawdopodobnie dlatego, że duża ilość osób byłaby po całym tygodniu zmęczona i za tym też rozkojarzona, dlatego trener dla naszego bezpieczeństwa go przeniósł, co moim zdaniem jest dużym wyolbrzymieniem. Jestem nieliczną z osób, która wolałabym go mieć w czwartki i piątki, a nie w czwartki i środy, no ale cóż.
Na salę przyszedłem jako jedne z ostatnich, ale cała reszta czekała na kilka osób jeszcze, więc byłem ostatni co mnie lekko uspokoiło. Sądziłem, że będzie to normalny trening, ale trener powiedział że jednak nie, bo zmiana zaszła tak szybko, że czas poświęcimy na wybranie kapitana:
- Także zacznijmy może od tego czy ktoś z was ma propozycję na to kto mógłby tym kapitanem być, może wy sami chcecie także teraz jest szansa żeby się zgłosić. – zapadła cisza – Widzę że jest was tak dużo, może napiszemy to na karteczkach skoro nie umiecie się zachować jak dorośli.
- Nie przesadzajmy, jesteśmy już chyba odpowiednio dorośli żeby się zgłosić normalnie, a nie pisać na karteczkach jak w podstawówce. – powiedziałem, no bo nie przesadzajmy już
- Prawo Finn, cieszę się że się odezwałeś i patrząc na ilość podniesionych rąk, chyba zachęciłeś innych, także brawo dla ciebie. – kurwa, aż mi zaklaskał – No to teraz kto chcę się sam zgłosić? – nagle ręce opadły – Co jest kurwa? Znaczy co jest z wami, rozmyśliliście się. – no nie mogę, jeszcze przeklął, co chyba jest spowodowane tym, że jesteśmy starsi i na więcej może sobie pozwolić
- Moim zdaniem to Finn powinien zostać kapitanem. – że kurwa co, moja szczęka właśnie spadła na podłogę
- Ja też się z tym zgadzam. – powiedziały jeszcze dwie osoby
- Dobrze kto chcę, żeby Finn był kapitanem ręka w górę. – szybkie liczenie – Wszyscy chcąc oprócz jednej osoby, także przegłosowane. – uśmiechnął się w przeciwieństwie do mnie – Przykro mi Finn, ale jednogłośnie zostałeś naszym nowym kapitanem.
- Muszę?
- Musisz, taka jest demokracja, po za tym czemu tak bardzo nie chcesz?
- A czemu wy i pan tak bardzo tego chcecie?
- Dobrze ci szło, masz od tego talent, poprzedni sezon także wygrałeś, co daje mi i im duże szanse na to, że będziesz w tym dobry.
- Miło mi, ale nie chcę być kapitanem, obstawiam że muszę .– trener na potwierdzenie kiwnął głową – Postaram się być dobrym kapitanem, jak będziecie mieć jakiś problem czy coś to służę radą, ale nie liczcie że będę nie wiadomo jaki, dalej będę sobą i tyle. A jako ze nie chcę być kapitanem, to jak wam nie będzie się podobało, to wybierzemy nowego, okej?
- Skoro wszyscy jesteśmy zgodni, to koniec treningu i widzimy się w przyszłym tygodniu.
- A trening jutrzejszy? – spytałem zdziwiony
- Dam wam spokój, zapoznajcie się, żeby nie było mi tu żadnych dram, ani niczego takiego, jasne?
- Oczywiście. – mruknęliśmy, wychodząc z sali
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro