Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Eduardo wyjechał dziś rano.

Jestem strasznie podekscytowana. Będę mogła na spokojnie z nim porozmawiać. Może... Nawet sobie mnie przypomni?

Z zamysłów wyrwał mnie dźwięk charakterystycznego dzwonku do drzwi. Najprędzej jak tylko mogłam udałam się do wejścia.

Otworzywszy drzwi ujrzałam uśmiechniętego Edwarda.

- Dzień Dobry, Pani Ávalos - przywitał się.

- Dzień Dobry, Panie Goldzie - mruknęłam posyłając mu uśmiech i zaprosiłam do środka.

- Nie ma dziś pani męża? - zapytał ściągając swój płaszcz i wieszając go na wieszak.

Jego oczy były nasycone nadzieją.

- Wyjechał - oznajmiłam, a mężczyzna bardziej się rozpromienił. - Wróci dopiero za kilka dni.

- To dobrze - wymamrotał zadowolony.

- Nie przepadasz za nim? - zapytałam spodziewając się prawdy.

- Szczerze, to go nienawidzę - usłyszałam prawdę. - Tylko pani mu nie mówi. Czuje, że jest pani osobą, której można powiedzieć sekret.

- Bo to prawda i spokojnie, nie powiem mu tego - wyznałam. - Ale błagam, nie mów do mnie ani "Pani", ani "Ávalos"... Po prostu __.

- Uh, jasne - powiedział lekko zakłopotany. - Znałem pewną __.

- Jaka była? - zapytałam zaciekawiona, co o mnie aktualnie sądzi... Znaczy, co sądzi o jego ukochanej... To jest lekko pojebane.

- Cudowna! - wykrzyczał zadowolony, lecz po chwili zrobił się smutny. - Ale zapewne ma już kogoś i jest na drugim końcu świata.

Oj, Edd. Nawet nie wiesz jak jest blisko.

~🐱~

Edward prosił by nie wiercić tematu z __. Szczerze, to w jakiś sposób mnie to bawi.

Może powinnam poczekać do momentu w którym dojdzie do niego, że to jednak ja?
Czy może jednak powiedzieć mu od razu?
Nie. Poczekam.

Edd aktualnie zmywał podłogi. Bardzo chciałam mu pomóc, lecz ten ciągle powtarzał, że to on tu pracuje, a nie ja.

- Argh, Edd - wymamrotałam. - Ja tobie pomogę.

- Argh, __ - wymamrotał zadziornie. - Nie będziesz mi pomagać.

- Edd - zaczęłam, a ten spojrzał na mnie z uniesioną jedną brwią. - Bo powiem mojemu mężowi.

- Ale zadziorna - mężczyzna zarechotał. - W takim razie zapraszam do zabawy.

Edward podał mi drugi mop. Oboje zaczęliśmy powoli zmywać, lecz kiedy się poślizgnęłam, zaczęła się zabawa.

Kiedy wstałam, w całym domu było słychać nasz śmiech.

- Ej, ej! - krzyknął Edward. - Zobacz na to!

Chłopak rozbiegł się i wjechał ślizgiem na mokrą podłogę. W trakcie jazdy brązowooki potknął się o swoją jedną z nóg i wylądował twarzą na podłodze.

Podeszłam do chłopaka.

- Żyjesz? - zapytałam kucając obok niego.

- Trochę - wymamrotał podnosząc się z podłogi, a ja z nim.

Mimo, że w oczach miał ból, uśmiechnął się. Właśnie dlatego go kocham.

Oboje spojrzeliśmy na siebie i wiedzieliśmy już, co zrobimy.

Pierw powoli i spokojnie zeszliśmy z mokrej podłogi, by po chwili wbiec na nią z dużą prędkością.

W trakcie jazdy, wiedzieliśmy, że jest to koniec.
Nasze nogi zaczęły potykać się o powietrze, a my upadać. Niefortunnym trafem upadłam na Edwarda, a ten na ziemię.

Siedziałam zszokowana rozkrokiem w okolicach brzucha mężczyzny. Gold wbił we mnie swój wzrok.

Na naszych twarzach pojawił się soczysty rumieniec.

- No to się porobiło - skomentował chłopak, próbując rozluźnić sytuację.

Udało mu się. Oboje się zaśmieliśmy.

Zeszłam z mężczyzny i pomogłam mu wstać.

- Dobra, może pozmywajmy już jak ludzie te podłogi - zaproponował Edd.

- Świetny pomysł Edwardzie.

- Nie mów na mnie Edward - poprosił.

- Jasne, Edward.

- Czyli się rozumiemy, Pani Ávalos.

- Dokładnie, Gold.

~🐱~

Oboje jedliśmy obiad przyszykowany przeze mnie. Postanowiłam trochę wypytać Edwarda.

- Edd - zaczęłam, a chłopak spojrzał na mnie. - Czemu akurat tu chciałeś pracować?

- Nie spodziewałam się takiego pytania z twojej strony - wyznał. - Potrzebowałem pracy. Takiej, w której mogę pracować już.

- Wyglądasz na mądrego chłopaka, więc dziwi mnie to, że tutaj jesteś.

- Słabo u mnie jest z rodzicami - oznajmił. - Kiedy dowiedzieli się, że widzę przyszłość w animacji, postanowili odciąć ode mnie pieniądze.

- Ależ oni są wredni.

- Mimo tego, nadal ich kocham.

- To strasznie urocze. Ja nie przepadam za swoją matką.

- Z jakiej okazji?

- Oddała moje serce Eduardo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro