Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piętnasty


- Wiem, Nick, wiem. Przepraszam - załkałam mu w ramię, tak bardzo za nim tęskniłam...

- Za co? - Spojrzał na mnie zaskoczony, łapiąc mnie za ramiona.

- Za to, że zniknęłam. Jak w ogóle się dowiedziałeś, gdzie jestem?

- Przecież nie miałem pojęcia! Dostałem tylko list od jakiegoś Heidelula? Szukaliśmy cię ponad rok, bez rezultatów, więc przez ostatnie miesiące starałem się wierzyć słowom z listu. 

- Szukałeś mnie?

- Tak, młoda i niech dotrze do tego twojego łba, że zależy mi na tobie, do dziś nie rozumiem decyzji twoich rodziców, w końcu jesteś taką wspaniałą dziewczyną - wyznał, a ja w duchu się zaśmiałam, ale i rozczuliłam. Nigdy nie widziałam tak czułego Nicka.

- Wierzę ci - wyznałam, uśmiechając się do niego szeroko. - Słyszałeś o Thorze od Coulsona?

- Wcale to nie była afera na całą Amerykę... - Wywrócił oczami.

- Byłam w jego świecie... Poznałam jego rodzinę i w ogóle, przygarnęli mnie.

- No to ładnie. Aido, bo jest jeszcze jedna ważna kwestia...

- Co się stało? - spytałam zaniepokojona.

- Podczas poszukiwań okazało się, że wyciekły twoje akta i nie tylko my ciebie szukaliśmy, ale i, np. Hydra. Z tego powodu musi cię adoptować ktoś, u kogo będziesz bezpieczna i szczerze cię przepraszam, że padło akurat na niego...

- Kto to? 

- Masz niesamowite wyczucie czasu, bo ma wpaść za...

- JESTEM! - Do pomieszczenia wpadł... - Siema, Fury!

- Ach, no tak, nie przepadasz za nim - Zaśmiałam do Nicka. - Miło poznać, panie Stark! - Podałam mu rękę, a on potrząsnął nią.

- Ty musisz być Aida! Ciekawa sprawa, jeszcze sekundę temu miałaś status, jako zaginiona. - Zachichotał.

- Niezbadane są ścieżki losu! - Wyszczerzyłam się.

- Aido, to właśnie ten idiota chce cię adoptować... - Fury potarł się po skroniach, wzdychając ciężko. - Uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej dla ciebie.

- Nie ma problemu, ale mam nadzieję, że dalej będą mnie tu wpuszczać. - Uśmiechnęłam się do Nicka, który potaknął. - Nie produkuje pan już broni, prawda? - Zwróciłam się do Starka.

- Aido, mów mi Tony i nie, już nie.

- Skąd ty o tym wiesz?! - krzyknął zdziwiony Nick na chyba całą bazę.

- Załatwione dokumenty? - zapytałam z miną niewiniątka, kompletnie go ignorując.

- No, wyboru nie miałaś, więc już wszystko załatwione, idziemy? - spytał uprzejmie Tony.

- Tak - odpowiedziałam i zaczęliśmy iść do wyjścia.

- Stop! Ona ma mi powie... - Nie usłyszeliśmy końca pytania Fury'ego, bo weszliśmy do windy. Następnie wybuchliśmy śmiechem i oczywiście jakimś super drogim autem pojechaliśmy do Stark Tower. Z garażu dostaliśmy się windą do pięter mieszkalnych. Tony oprowadził mnie pokrótce po mieszkaniu, a skończyliśmy na moim pokoju. Był pomalowany na biało, a meble były ciemno brązowe. Oczywiście biblioteczka musiała być. Popatrzyłam tak na puste ściany i pomyślałam, że trzeba je urozmaicić.

- I jak się podoba? - zapytał się Tony, opierając się o framugę drzwi.

- Jest super, ale czy bym mogła namalować na ścianach jakieś rysunki?

- Jasne, jutro mogę nawet pojechać z tobą na zakupy, to jeszcze jakieś drobiazgi kupisz, co? - Uśmiechnął się szeroko.

- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się i przytuliłam go. Niepewnie oddał uścisk i dalszą część wieczoru się poznawaliśmy, grając w pytania.

Mijały dni, a ja się przyzwyczaiłam się do nazwiska, świata. Zaczęłam szukać jakiejś uczelni, na której mogłabym studiować. Przystroiłam pokój po swojemu, chodziłam z Pepper na zakupy albo do kina, bardzo się polubiłam z kobietą. Pewnego dnia weszłam do salonu i spodziewałam się, że Tony będzie w garażu, ale nie! Siedział se przy herbatce i gadał z kim? Ze Starożytną. Podeszłam powoli i mnie oczywiście zauważyli. Starożytna była łysą kobietą o bardzo bladej cerze i miłych rysach twarzy. Uśmiechnęła się do mnie szczerze.

- Witaj, Aido. - Przywitała się swoim charakterystycznym, trochę marzycielskim i spokojnym tonem.

- Witam Starożytną. - Odwzajemniłam uśmiech.

- Skąd?... - zapytał Tony wielce zdziwiony.

- Wiem dużo rzeczy, o których ty nie masz pojęcia. - Zaśmiałam się i usiadłam obok niego, naprzeciwko kobiety. - Co cię sprowadza?

- Ty, moja droga. Zauważyłam, że masz duży potencjał i wiedzę. Właśnie rozmawiałam z panem Starkiem, że byś była bardzo mile widziana w moim klasztorze. Wiem, że już masz niezwykłe zdolności, ale pomyślałam, że zdobywanie nowych, przyda ci się.

- Jakich zdolności? - Tony spojrzał na nas trochę przerażony, ale zachował spokój.

- Nie czytałeś akt? Masz co nadrobić. Jestem powiedzmy... magikiem?

- Fajnie, że mówisz - mruknął „obrażony". - Dobra! O tym pogada się kiedy indziej, ale jest kwestia, czy chcesz pojechać z tą panią w żółtym stroju do jej zakonników?

- Będę zaszczycona - odpowiedziałam podekscytowana.

- Ale jak to? - zapytał Tony ze smutna miną. - Dopiero co się stałaś moją córeczką, a teraz chcesz wyjechać? Widzi to pani?

- Widzę. - Zaśmiała się serdecznie. - Zapewniam jednak, że Aidka wróci naprawdę szybko. Jestem tego pewna.

- No dobrze... To leć się pakuj, młoda - mruknął.

- Dziękuję! - pisnęłam i przytuliłam go mocno, a następnie poleciałam do pokoju. Spakowałam się w mały plecak, bo po co mi dużo rzeczy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro