Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty czwarty


Nic mu na to nie odpowiedziałam, po prostu rozpłynęłam się w białej mgle i po chwili byłam już na Hellicarrierze. Na szczęście w swojej kajucie. Padłam na kolana i zaczęłam płakać z niewiedzy. Znaliśmy się już tyle czasu, byliśmy sobie jak brat i siostra, a on... Możliwe, że by kochał kogokolwiek prócz Friggi? Możliwe, żeby kochał jakąkolwiek inną kobietę? Możliwe, że... czułby coś do mnie? Możliwe, że ja czuję coś do niego? Moje łopoczące serce, zmartwienia, problemy chyba o tym świadczą. Po dłuższej chwili w końcu byłam w stanie wstać, a po kolejnej wyjść do ludzi. Wyszłam z kajuty i udałam się do pokoju okrągłego stołu, gdzie pewnie była cała zgraja bohaterów. Przez szybę zobaczyłam, że w środku byli tylko Tony i Steve. Gdy drzwi się przede mną otworzyły, od razu zwrócili na mnie uwagę. Weszłam powoli i spojrzałam na nich z niemrawym uśmiechem na ustach. Ojciec bez słowa wstał i zamknął mnie w swoim uścisku, a ja tylko objęłam go ramionami najmocniej, jak tylko mogłam.

- Jak ty uciekłaś? - spytał szczęśliwy.

- Nie musiałam uciekać - powiedziałam i jeszcze mocniej się do niego przytuliłam, by nie zacząć płakać.

- Ej, mamy namiary na wszystko gdzie i kiedy... - Właśnie do środka wszedł Fury, który, jak mnie zobaczył, zamarł. - Aida! - Obudził się po chwili i zabrał mnie Tonemu, by samemu mnie mocno uścisnąć, co oddałam. - Jak uciekłaś temu psycholowi?

- Nie uciekłam. Kazał mi odejść - odpowiedziałam z żalem w głosie.

- Nie rozumiem i pewnie nie zrozumiem, prawda?

- Chyba tak, bo sama nic nie rozumiem. - Zaśmiałam się smutno. Puściliśmy się i podeszliśmy do mężczyzn.

- Chodźcie - powiedział jednooki. - Zgarniamy Wdowę i Bartona i ruszamy do boju.

- Tak jest! - odparliśmy chórem i natychmiast wyszliśmy z pomieszczenia.

Tony ze Steve'm poszli się ubrać w stroje, a ja (ze względu na to, że byłam w pełni gotowa) udałam się Nataszę i Clinta. Zapukałam i weszłam do kajuty kobiety, która na dzień dobry wskoczyła mi w ramiona. Uścisnęłam ją, a następnie zapytałam Bartona, jak się czuje. Na skargi na zawroty głowy i mruczki przed oczami, dotknęłam palcami jego skroni i oczyściłam jego umysł z resztek magii Lokiego. Już gotowi do akcji, ruszyliśmy do reszty i czekaliśmy starcie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro