Prolog
Leciałam z niesamowitą prędkością tęczowym mostem. Tak, wiem, gdzie lecę , ale nie jestem pewna z jakiego powodu. Jednak dla jasności, zacznę od początku... Mam na imię Aida Marc i pochodzę z Polski. Mieszkałam w małym miasteczku, w domu pełnym ludzi z powodu czwórki starszego rodzeństwa oprócz rodziców. Nie przeszkadzało mi to, praktycznie nie miałam prywatności, ale moje zwykłe życie było dobre. Jednak nie miało trwać wiecznie, w dniu moich siedemnastych urodzin moje życie zmieniło się o 180 stopni...
W noc przed moimi siedemnastymi urodzinami, weszłam na dach z kocykiem, położyłam się i patrzyłam na czyste i gwieździste niebo. Było piękne, takie tajemnicze. Miałam farta, bo u mnie na wsi była awaria prądu, więc nie było żadnego sztucznego światła, które by mi teraz tylko przeszkadzało. Kochałam patrzeć na gwiazdy, od dziecka coś mnie ciągnęło do poznawania kosmosu, dlatego mam zamiar zostać astronomem. Dodatkowo z przestrzenią kosmiczną kojarzyła mi się gra na skrzypcach. Kochałam to, a ta piękna melodia wydobywająca się z tego instrumentu, moim zdaniem pasowała idealnie do bezkresnej, pięknej otchłani. Leżąc tak, rozmyślałam też, czy naprawdę gdzieś tam daleko jest życie. Wierzyłam w to głęboko. Może jest tam jakiś Asgard albo coś. No cóż Marvel zrodził we mnie marzenia, które nigdy się nie spełnią. No cóż... Mam sny, w których wszystko jest możliwe. Dokładnie w tym samym momencie zobaczyłam meteor. O tej porze roku to rzadkość i pewnie jakaś normalna nastolatka pomyślałaby życzenie o jakimś wymarzonym chłopaku albo piosenkarzu, ale ja poprosiłam o szczerość na świecie. Jest to rzecz, którą bardzo cenię i nie zaufam osobie, która nie umie być choć trochę szczera...
Po jakiejś godzince wróciłam do pokoju i od razu walnęłam się na łóżko, by zaraz zasnąć. Miałam sen... dziwny sen. Stałam w ciemności, ale niezbyt długo. Po chwili przed moimi oczyma zaczęły przemykać historie, wspomnienia, zdarzenia dotyczące jakiegoś alternatywnego świata. Nie mogłam im się przyjrzeć, nie byłam pewna, co widziałam, ale czułam, że wiem dosłownie wszystko o tym, co mi pokazano, a większość krążyła wokół dobrze znanych mi superbohaterów czy Asgardczyków... Dodatkowo jakaś tajemnicza we mnie wniknęła i miałam wrażenie, że mnie przeniosła do dosłownie innego wymiaru. Gdy wszystko mnie przerosło, zamknęłam oczy, ale zaraz się obudziłam. Był wczesny ranek, a ja czułam się styrana jak nigdy, cała lepiłam się od zimnego potu. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał godzinę 6:00. Cóż, były wakacje, więc nie musiałam się szykować do szkoły. Spojrzałam na mój pokój i... był cały w jakiś artykułach naukowych? Wyszłam spod kołdry, i sięgnęłam po jedną z gazet, na którego okładce był Antony Stark... Chwilę zajęło mi ogarnięcie, że przecież taki człowiek nie żył. Zaskoczona sięgnęłam po telefon, gdzie sprawdziłam, czy istnieje w ogóle ktoś taki jak Robert Downey jr i co? No nie istniał. Po sekundzie znalazłam informacje o tym, że to Stark jest prawdziwym Iron Manem. Wystraszona sięgnęłam po album lezący na mojej półce z moimi zdjęciami z przyjaciółmi i rodziną. Poczułam, jakby przeleciał przeze mnie prąd, a przed oczami ujrzałam całe swoje dotychczasowe życie, tylko z małym dodatkiem. Superbohaterowie istnieli! Była to myśl absurdalna, bo przecież... Ten sen! Ten dziwny sen coś ze mną zrobił, jakby przeniósł mnie do równoległego wymiaru! Te wszystkie obrazy, wspomnienia z niego... należały do tego świata! Przejrzałam wszystkie wiadomości jakie mogłam i doszłam do wniosku, że jestem w momencie jeszcze przed wydarzeniami z pierwszej części "Thora", nikt nie wiedział, że istnieje coś takiego jak Asgard. W końcu pojawiło się pytanie, co ja tu robię? Mój stres spowodowany tą sytuacją wzrastał, a po chwili po moim całym pokoju zaczęły lewitować różne przedmioty. Odskoczyłam przerażona, a one nagle opadły. Może to idiotyczne, ale drżącą dłonią wskazałam na jakąś gazetę i "kazałam" jej się unieść, co wykonała. To wszystko było coraz... straszniejsze. Głęboko zadumana usiadłam przy drzwiach balkonowych i popatrzyłam na ogród rozmyślając nad tym, co będzie dalej i czy to, co się dzieje, nie jest dalej tylko snem...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro