Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

    Przyjechali do domu Dylana jak najszybciej się dało. Chłopak nie czekając na Minho, przeskoczył kilka stopni na raz i w ekspresowym tempie znalazł się już w mieszkaniu.

Ella wydawała się zaskoczona jego niecodziennym roztrzepaniem, ale zrozumiała wszystko, gdy po chwili w drzwiach zjawił się Azjata.

– Cześć Minho – Przywitała się, lekko się uśmiechając. Ella i chłopak poznali się już jakiś czas temu, kiedy to Dylan po raz pierwszy zaprosił do siebie wszystkich członków Luka State.
Oh, pamiętał to jak nic. Urządzili wtedy sobie mega imprezkę we czwórkę. Mimo że, był tak strasznie pijany, teraz mógł sobie przypomnieć każdy szczegół.

– Idziemy do pokoju – powiedział sztywno i pociągnął chłopaka za rękaw kurtki, nie dając mu nawet możliwości jej ściągnięcia.

– Dzień dobry, pani O'Brien – Minho uśmiechnął się szeroko do mamy Dylana. Jego skośne oczy, teraz wydawały się całkiem zamknięte, a to dodawało mu jeszcze większego uroku – Człowieku, daj mi ściągnąć buty – zaśmiał się pod nosem, całkowicie ignorując Dylana, który niecierpliwie przestępywał z nogi na nogę, stojąc nad nim i próbując wywrzeć presję.

– Mamo, zjem później obiad. Najpierw musimy coś obgadać – powiedział na jednym wydechu i skierował się do pokoju, ciągnąc za sobą Minho.

Sam w sumie nie wiedział, czemu był tak zdenerwowany. Czuł, że jego ręce tak bardzo się trzęsą, że nie mógłby teraz trzymać czegokolwiek, bo zaraz by mu wypadło.

– Zachowujesz się trochę dziwnie – powiedział lekko zakłopotany chłopak i podrapał się niepewnie po karku.

Dylan spojrzał na niego i przez chwilę gapili się na siebie, dopóki brunet nie opadł bezsilnie na łóżko.

– Po prostu już nie wytrzymuje. To dla mnie za dużo – westchnął i przejechał dłońmi po twarzy, wydając dziwny, gardłowy dźwięk.

– Jeżeli chcesz się wyżalić to spoko. Zawsze lubiłem słuchać – Minho przewrócił oczami, mimo że, wiedział iż Dylan tego nie zobaczy.

Czasem wydawało mu się, że nikt nie traktował go poważnie. Najpierw Brodie, teraz on.

– Sorry, to nie tak miało zabrzmieć – powiedział nagle, podnosząc się do siadu. Popatrzył bezradnie na przyjaciela, który przez cały czas stał i podpierał ścianę naprzeciw niego – Siadaj – Poklepał miejsce obok siebie na zaścielonym łóżku.

– A jak znowu się na mnie rzucisz? Wtedy już całkiem oszalejesz przez wyrzuty sumienia – prychnął, lecz zabrzmiało to bardziej sarkastycznie niż miało. Dylan skrzywił się lekko, ale faktycznie, należało mu się.

– Nie mam wyrzutów sumienia – zaooponował od razu, ale Minho rzucił mu krótkie spojrzenie, mówiące 'serio, Dylan? Myślisz, że masz przed sobą idiotę?'

– Masz. I to one nie dają ci spokoju – westchnął i przysiadł ostrożnie obok chłopaka na łóżku. Na moment zapanowała między nimi cisza, jednak była ona niezręczna i w powietrzu, wręcz wisiało napięcie.

– Chciałbym z nim porozmawiać i o wszystkim mu powiedzieć – odezwał się w końcu pierwszy, by przerwać ten moment oczekiwania.

– Wiem. Pewnie gdybyś mógł, cofnąłbyś czas. Spoko, przyzwyczaiłem się – prychnął pogardliwie Minho i opadł na łóżko, tak jak przed chwilą zrobił to Dylan.

Brunet patrzył się na niego ze zdziwieniem, jednak też z pewnym uznaniem.
Niesforne kosmyki włosów odzieliły się od idelanie ułożonej fryzury Azjaty i opadały mu teraz na oczy. Leżąc tak z zamkniętymi oczami, wyglądał dość uroczo...
'Dość, Dylan' - upomniał się, w myślach bijąc się pałką po głowie.

– Nie cofnąłbym. Nie żałuję tego, co zrobiłem – wyznał w końcu. Minho uchylił lekko najpierw jedną powiekę, spoglądając z niedowierzaniem na bruneta.

– A Brodie?

– Kocham go – I za nim Dylan zdążył pomyśleć, te dwa słowa wystrzeliły z jego ust, jak z armaty. Nawet nie zdąrzyłby ich powstrzymać. Minho od razu otworzył szerzej oczy, leżąc z założonymi za głową rękami i po prostu wgapiając się w chłopaka.

– Ale przecież... – zaczął, nadal nie bardzo mogąc zrozumieć, to co powiedział chłopak.

– Wiem – przerwał mu i położył sobie rękę na czole – Chyba mam gorączkę. Ostatnio w ogóle nie śpię w nocy. Nie potrafię bez niego normalnie funkcjonować, a to chyba znaczy, że go kocham, nie wiem – Bezwiednie z jego ust znów wyrwało się ciche stęknięcie.

– Też tak kiedyś myślałem – powiedział nagle Minho, zmieniając tym punkt zaczepienia.

– Może to nie najlepszy pomysł, ale chciałbym wiedzieć jak to było kiedyś. Za nim ja się pojawiłem – westchnął Dylan. Nawet nie przypuszczał, że jego kolega będzie tak skory do zwierzeń.

– Pytasz jak wyglądał mój związek z Brodiem? – spytał, choć doskonale wiedział co ma na myśli chłopak. Było to o tyle dziwne, że obaj siedzieli na łóżku Dylana, bardzo blisko siebie, a rozmawiali o zaginionym Brodiem rozdrapując stare rany.

Brunet nieśmiało kiwnął głową. Tak naprawdę mógł zrozumieć to, że Minho nie chce opowiadać mu o swoim związku. Było to dość paradoksalne do obecnej sytuacji. I tak naprawdę bardziej czuł się zaskoczony tym, że chłopak zaczął swoją opowieść.

– Zaczęło się, gdy mieliśmy czternaście lat – Gdy tylko Dylan to usłyszał, cały się spiął.
'Tak szybko? To co oni robili?' – Na początku tak naprawdę tylko się przyajźniliśmy, dopóki nie odkryliśmy, że łączy nas o wiele więcej niż tylko... Pasja do muzyki – Zrobił na moment dramatyczną pauzę i Dylan nerwowo zaczął podrygiwać nogą – To chyba ja pierwszy zacząłem do niego coś czuć i przez rok próbowałem to w sobie stłumić. Czułem się inny przez to, że podoba mi się mój najlepszy przyjaciel.
W dodatku nie wyobrażałem sobie, bym mógł mu o tym powiedzieć. W wyobraźni widziałem same najczarniejsze wizje.

Dylan przypatrzył mu się uważnie. W tym momencie Minho wydał mu się tak bezradnym i bądź co bądź, skrzywdzonym, małym chłopcem. Nieszczęśliwie zakochanym w swoim najbliższym koledze...

– Wszystko zmieniło się, gdy pewnego wieczoru przyszedł do mnie. W ogóle się go nie spodziewałem i strasznie mnie wystraszył, gdy wszedłem do pokoju i zobaczyłem go siedzącego na moim łóżku. Powiedział wtedy, że wszedł przez okno, a ja nie mogłem uwierzyć, że wdrapał się tak wysoko. W sumie to nigdy nie powiedział mi, jak było naprawdę – Zamyślił się na chwilę.

Dylan od razu przypomniał sobie wszystkie razy, w których to on wdrapywał się i wchodził przez okno do pokoju Brodiego.
Wtedy wydawało mu się to czymś 'magicznym'. A teraz przybierało całkiem inną postać.

– Pamiętam, że było dość niezręcznie, bo Brod zachowywał się całkiem inaczej niż zwykle. Mieliśmy zaledwie piętnaście lat i wydaje mi się, że to było bardziej spontaniczne niż przemyślane, bo mnie pocałował i... – Przerwał na moment i parsknął śmiechem. Dylan mimowolnie uśmiechnął się pod nosem i przewrócił na bok, tak by leżeć twarzą do chłopaka, który kontynuował swoją opowieść – Pamiętam, że zacząłem się śmiać, co całkiem zbiło go z tropu. Pierwszy raz go takiego widziałem. Chyba czuł się bardziej niezręcznie ode mnie. Powiedziałem mu wtedy, że od roku próbuję się go pozbyć ze swojej głowy, a on jednego wieczoru przychodzi i całkowicie rozwala mi życie. To znaczy, w tym pozytywnym sensie – westchnął i uśmiechnął się.

– I jak się to dalej potoczyło? Powiedział ci o tym, że jest gejem? – dopytywał Dylan, ale Minho nie miał mu tego za złe. Doskonale rozumiał jego ciekawość.

– Tak jakby. Stwierdził, że go pociągam, bo często mu staje, gdy ze mną przebywa – zaśmiał się, a Dylan dopiero zauważył jakie Minho ma proste zęby. Zawtórował mu śmiechem, bo od razu przed oczami pojawił mu się Brodie, mówiący to samo.

– Właśnie to sobie wyobraziłem – parsknął.

– Nie przeszkadza ci, że wchodzę w takie szczegóły? – spytał nagle, także odwracając się twarzą do niego.

– Nie – odpowiedział bez chwili namysłu – Chciałbym dowiedzieć się czegoś o 'swoim chłopaku' – westchnął i przygryzł policzek od środka.

– Nigdy nie zostaliśmy oficjalną parą, ale nasi najbliżsi znajomi wiedzieli, że coś nas łączy. Tak naprawdę zawsze były to delikatne i krótkie pocałunki, nic więcej. Dopiero jak poszliśmy do liceum Brodiemu chyba zaczęły skakać hormony i przy każdej nadażającej się okazji, rzucał się na mnie jak na zwierzynę – Minho znów się uśmiechnął, ale zaraz jego uśmiech zastąpił dziwny grymas.

– Bylibyście szczęśliwi, gdybym się nie pojawił, prawda? – spytał brunet, ale nie miał odwagi by popatrzeć chłopakowi w oczy. Właśnie dotarło do niego, w jakim świetle został pozbawiony.

Tak naprawdę, to on wkroczył z butami w świat Brodiego, Minho i Alby'ego. Zachwiał jego równowagą, najpierw kłócąc się ze  swoimi znajomymi, później robiąc zamieszanie wśród paczki Thomasa, która nigdy nie powinna zwrócić na niego uwagi.
Nie, stop, to Brodie nigdy nie powinien zwrócić uwagi na niego. Przecież miał Minho.

– Nie do końca, Dyl – westchnął ciężko Azjata – Z czasem przestało mi się podobać to w jaki sposób traktuje mnie Brod. Byłem zwykłym zakochanym i głupim szesnastolatkiem, czasem liczyłem na trochę więcej czułości. Ale nasza relacja, bliska, aczkolwiek oschła i bezuczuciowa sprawiała, że codziennie chodziłem przybity. Gdy mnie całował, nie czułem już tego samego szczęścia i łaskotek w brzuchu, jak na początku.

– Traktował cię tak jak mnie – powiedział, bardziej do siebie Dylan.

– Też nie. Myślałem, że znam go na tyle, by niczym mnie już nie zaskoczył – Pokręcił głową z bezradności – Jednak on zaczął interesować się tobą. Tak naprawdę byłem trochę zazdrosny, nie rozumiałem dlaczego poświęca ci tyle uwagi i czasu. Nie wiedziałem co masz takiego ty, czego ja nie mam i w czym byłem gorszy. Próbowałem go od ciebie odsunąć, nawet tobie go jakoś obrzydzić. Ale to dlatego, byś nie musiał cierpieć tak jak ja. Bo wiedziałem, że prędzej czy później, będziesz miał złamane serce. Tylko, że wszystko potoczyło się całkiem inaczej. Brodie zaczął się angażować w waszą relację. Nigdy go takiego nie widziałem, cały czas tylko o tobie gadał. Wtedy, pierwszy raz pomyślałem, że może naprawdę się zakochał – wyszeptał pod koniec swojej opowieści.

Dylan milczał przez parę chwil, mając nadzieję, że wszystko co przed chwilą usłyszał tak naprawdę jest snem, a nie przeszłością.

– Jak umarła jego mama? – Nie chciał kontynuować rozmowy o Brodiem. Miał już dość, jednak to wszystko było dla niego zbyt wielkim ciężarem.

– Nie powiedział ci? – Zdziwił się chłopak, ale gdy napotkał przepełnione bólem spojrzenie bruneta, od razu spoważniał – Była chora na raka trzóstki. Zdiagnozowano go, gdy Brodie miał dziesięć lat, a umarła dwa lata później. W sumie, mi też o niej mało mówił, ale wiem, że była dla niego najbliższą osobą. Był takim jej... Nie wiem jak to się mówi... Oczkiem w głowie? – Dylan od razu cały się spiął, słysząc to określenie.

– Chyba nie miał dużego oparcia w ojcu, prawda?

– Nie, bardziej Loise się nim zajmowała – westchnął i zapadła między nimi grobowa cisza.

Z mieszkania dobiegały odgłosy krzątania się Elli, która zapewne sprzątała po obiedzie.
No cóż, Dylan będzie musiał sobie podgrzać w mikrofali.

– Pewnego dnia przyszedł do mnie, w sensie jeszcze jak byliśmy małymi gówniarzami. To chyba było, gdy mieliśmy dwanaście lat. Pamiętam, że parę miesięcy wcześniej był pogrzeb mamy Brodiego. Był strasznie roztrzęsiony i zdenerwowany. Domyśliłem się, że pewnie znów pokłócił się z Marckiem.
Jego ojciec zaszył się w swoim pokoju i wychodził jedynie po to, by się załatwić lub zjeść coś raz na trzy dni. Wiem, że Thomas miał do niego o to straszne pretensje, że zostawił go, mimo że, śmierć mamy uderzyła w nich obu. Starałem się wtedy być jak największym wsparciem dla niego, ale wyszło jak wyszło.
Z resztą, powiedział mi wtedy, że nie chce już mieszkać z ojcem i, że ucieka z domu. Spytałem wtedy, dokąd? A on, że na Alaskę. Pamiętam, że go wyśmiałem, ale on mówił śmiertelnie poważnie – parsknął śmiechem.

– I co, uciekł? – spytał Dylan, unosząc do góry jedną brew.

– Coś ty, Loise przyłapała go, gdy próbował wymknąć się z domu w środku nocy, z plecakiem i paroma opakowaniami kabanosów w środku – zaśmiał się, a Dylan razem z nim.

Zabawnie było wspominać chłopaka, którego obaj kochali, tak jakby już umarł.
W zasadzie, nikt nie wiedział gdzie jest, policja nie znalazła dotąd żadnych tropów. Może za pół roku, zamkną sprawę, uważając Brodiego za zmarłego?

– Ten przewodnik po Kanadzie jest do niczego. Nic nie rozumiem, a zapiski Brodiego dotyczą jedynie jakiś zabytków – mruknął, gdy odzyskał oddech po salwie śmiechu.

– Poczekaj – powiedział nagle i zerwał się z łóżka – W jednym z tych przewodników, co dziś przyniosłem... – zaczął i grzebał energicznie w swoim plecaku, szukając tej jednej książki – O, mam!

Dylan podniósł się do pozycji siedzącej i z ciekawością przypatrywał się Minho, który rozłożył się z przewodnikiem na podłodze, tuż pod jego nogami.

– W szkole powiedziałem, że może Brodie jedzie przez Kanadę na Alaskę, ale to wcale nie musi być głupi pomysł, popatrz – Wskazał jakiś punkt na mapie i Dylan musiał zsunąć się z łóżka, by dokładniej mu się przyjrzeć – To droga krajowa dwieście pięćdziesiąt dziewięć. Tutaj jest granica Stanów z Kanadą. Daj mi przewodnik – Wyciągnął do niego otwarta dłoń i Dylan dopiero po chwili skojarzył, czego chce od niego chłopak. Szybko podał mu starą książkę, pisaną francuszczyzną.

– Myślisz, że naprawdę mógł tam pojechać? – spytał z niedowierzaniem.

– Nie wiem, ale popatrz. Pierwsze miejsce, które zaznaczone jest w przewodniku to właśnie tu, granica w Windsor.

– Przecież musiałby przejechać tysiące kilometrów, ba! Kilkadziesiąt tysięcy! To prawie połowa kontynentu! Ja wiem, że Brod jest nienormalny, ale nie aż tak.

– Sam mówiłeś, że tak naprawdę go nie znasz – Minho spojrzał na niego z jakimś dziwnym błyskiem w oku – Wiesz dlaczego ta książka jest po francusku? – spytał.

Dylan pokręcił głową i spojrzał na przewodnik z pogardą.

– Żeby utrudnić ludziom życie – burknął.

– Nie, Brodie dostał ją od swojego wujka. Tego, którego spotkałeś jak byliście w Paryżu w tamtym roku – wyjasnił – Gdy Thomas był mały, cała rodzina miała ze sobą bardzo dobry kontakt i Xawier co chwilę był w Stanach. Jednego razu dał mu ten przewodnik, bo wiedział, że Brodie strasznie fascynuje się północą.

– Czekaj, ty naprawdę sądzisz, że on jest na Alasce? – spytał z niedowierzaniem.

– Mhm – mruknął, szukając na mapie kolejnego punktu zaznaczonego w przewodniku – Jest kolejny! – wykrzyknął i w tym samym momencie do pokoju weszła Ella.

– Zrobić wam coś może do picia? – spytała, ale stanęła w progu widząc chłopaków siedzących tak blisko siebie na podłodze i pochylających się nad jedną książką.

– Kolejne! – krzyknął znów Minho i Dylan aż zadrżał. Chłopak w ogóle nic sobie nie robił z obecności mamy Dylana – Myślę, że ktoś doskonale wie, gdzie jest Brodie – wyszeptał nagle rozentuzjazmowany Azjata i zaczął drapać się energicznie po brodzie.

– Jak to? – wtrąciła się Ella, wchodząc do pokoju syna i przybliżając się bardziej do chłopaków – Co to za mapy?

– Mamo, to nic takiego – jęknął Dylan. Nie chciał by jeszcze ona mieszała się w tą irracjonalną zabawę.

– Myślę, że to oczywiste – parsknął Minho – Xawier, ma się rozumieć.

U mnie jak zwykle, dużo problemów z okładkami było, ale teraz już są dobre, takie jak miały być. I dupa waszego psa, mnie obchodzi, że napis na 1 części jest mało wyraźny. Tak ma być, żeby się nikt nie próbował doczepić bo zabijeeee X D.

Nie no, mam nadzieję, że wam się podobają!

I mam nadzieję też, że Minho nie działa wam już tak bardzo na nerwy jak w poprzednich rozdziałach haha.
Nie chcę robić z niego drugiego Gally'ego.
O co to, to nie, broń sosnowy Boże.

A teraz anegdotka z życia.
Tylko lamusy piszą rozprawki po niemiecku o 'meine idealer pertner'. A tak, ten lamus to ja.

No nic, takie życie, spadam wkuwać topic na angielski, a was zostawiam z tym o to tajemniczyyym rozdziałem, który i tak jeszcze nie wyjaśnia... Niczego X D.
Czekajcie cierpliwie do soboty, będzie wspomnienie Dyla, może nie tak bardzo... Pełne doznań, jakie lubicie, ale myślę, że ciekawe 🤗🤔

Kocham was laski i faceci, którzy to czytają, 1 część ma już ponad 20k wyświetleń. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy nadal są ze mną i przez cały czas są bardzo aktywni! 💕💕💕💕💕💕💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro