XX. Oklumencja
Usiadła naprzeciwko niego. Dopiero wtedy odłożył książkę i na nią spojrzał. Jak zwykle miała rozwichrzone brązowe loki i jasną cerę z rumianymi policzkami. Właściwie to nie wyglądała na swój wiek, gdyby jej nie znał mógłby pomyśleć, że jest może dwa lata młodsza. Głównie przez niski wzrost i drobną sylwetkę. Wyglądała przez to jak dziecko. Jedyne co do niej nie pasowało to typowy kamienny i beznamiętny wyraz twarzy. Ślizgońska wyniosłość również jakoś mu do niej nie pasowała. Zapatrzył się na nią i dopiero wtedy zorientował się, że ona też przygląda mu się swoimi szarymi oczyma. Musiał przyznać że ona nie potrzebowałaby poparcia tylu nauczycieli, wystarczał jej wygląd by być niepozorną.
- Powiesz coś w końcu? – zapytała chłodnym tonem po czym dodała– Właściwie to jak się tego nauczyłeś? – zapytała ponownie spodziewając się że pytanie te pozostanie bez odpowiedzi znając Riddle'a.
- Nie leży to w twoim interesie – odparł sucho, tak jak myślała.
- W twoim też nie leżała moja przeszłość – mruknęła a chłopak jakby otrzeźwiał.
- Musiałem wiedzieć jaka jesteś w rzeczywistości a to przyszłość zaważa na tym jacy jesteśmy. Skąd mogłem wiedzieć czy nie wykorzystasz tych umiejętności przeciwko mnie? Panno nic niewiedząca? – odparł jadowicie wbijając w nią wzrok.
- I co wywnioskowałeś? Jaka jestem? – syknęła w odpowiedzi czekając na to co chłopak jej powie.
- Ciekawska – mruknął po chwili nie odrywając od niej swojego palącego wzroku. Przez moment zastanawiała się czy to jakiś nowy sposób tortur. Potem zrozumiała co robi. Grzebie w jej myślach! Próbował sprawdzić czy zdoła się obronić. Dopiero wtedy ujrzała na jego twarzy kpiący uśmieszek co oznaczało, że trafiła. Gorzej że zdała sobie sprawę nieco zbyt późno. Tym razem nie udało się jej wyprzeć go ze swojego umysłu. Jakby tamta sytuacja była jednakowym przypadkiem.
Nie potrafiła zrozumieć jak on to robił. Sama nie wiedziała co robić, skupiała się po prostu na tym jak bardzo nie chce by zobaczył jej myśli bo wtedy podziałało. Uniósł brwi zauważając, że dziewczyna nie potrafi powtórzyć swojego wyczynu sprzed miesiąca.
- Nie dam rady się obronić jeśli nie wiem nawet co zrobić by tak się stało – mruknęła z małą rezygnacją w głosie wiedząc, że Riddle zaraz ją wyśmieje i odprawi jak to na niego przystało. Taki właśnie był i tak go widziała. Jako aroganckiego, inteligentnego i bardzo ale to bardzo skrytego czubka który jest najlepszym aktorem jakiego miała okazje kiedykolwiek spotkać. Czasem ciekawa była jak on ją widział? Może myślał, że jest idiotką która myśli że mu dorówna? Bardzo możliwe.
- Myślałem że czytałaś coś o tym. Może nie jesteś aż tak mądra za jaką się podajesz – odparł kpiąco a ona spojrzała na niego w taki sposób, że gdyby wzrokiem można byłoby zabijać to już dawno leżałby martwy na podłodze.
- Wszystkie informacje dotyczące nauki legilimencji i oklumencji są w dziale ksiąg zakazanych do którego nie mam dostępu – powiedziała sucho czekając na to co odpowie jej chłopak.
- Było się bardziej podlizać Slughornowi – syknął. To było oczywiste, znowu musiał mieć pretensje o nauczyciela którego jej pupilkiem.
- Ty masz mnie tego nauczyć a nie książki – wypaliła w końcu z pretensją. Naprawdę nie miała na to wszystko ochoty. Najchętniej położyłaby się spać lub wyciągałaby więcej informacji ze Slughorna zamiast tu z nim siedzieć. Riddle po jej słowach na moment skamieniał po czym przesunął swój fotel tak aby siedzieć naprzeciw niej.
- Zaczniemy od oklumencji, jeśli masz dar to nauczysz się szybko – mruknął – Są dwa sposoby, prostszym jest wyobrażenie sobie bariery oddzielającej cię od osoby wnikającej ale wymaga silnego skupienia i jest mniej wytrzymały – odparł a ona po raz pierwszy miała okazje zobaczyć Riddle'a mówiącego do niej tak dużo i to nie przy Slughornie.
- A ten trudniejszy? – zapytała po chwili. Był pewien że zapyta, wolała wyzwania.Sama była chodzącym wyzwaniem więc to było logiczne.
- Kompletne oczyszczenie umysłu i wymyślenie własnej obrony, bodźca który przeszkodzi w dostaniu się do twojej podświadomości – wytłumaczył.
- Rozumiem – odparła zdecydowana a chłopak nie uprzedzając jej po raz kolejny spróbował wniknąć jej do umysłu. Nie zdążyła się namyśleć co sobie wyobrazi jednak to pojawiło się automatycznie. Piwnica, z jednym małym okienkiem zakrytym kratą. Miejsce w którym była zamykana. Podświadomie miała wrażenie że tam właśnie jest i widziała przed sobą drewniane drzwi do których ktoś próbował się dobić. Pomimo że było to jedynie wyobrażeniem wręcz czuł chłód tego pomieszczenia. Czuła też wibracje jakby uderzenie dobijającej się osoby rozchodziło się po całym pomieszczeniu. W tym czasie patrzyła się prosto w puste oczy chłopaka który próbował bezskutecznie przebić jej obronę.
Kiedy odwrócił wzrok zrozumiała że przestał, wibracje ustąpiły co ją w tym utwierdzało.
- Moje podejrzenia okazały się słuszne, masz dar jak ja – odparł sucho po części zadowolony, że oklumencja poszła sprawnie a po części również zawiedziony że nauczyła się szybciej niż on. Nawet jeśli miało się dar to wymagało to praktyki a ona wszystkiego uczyła się wręcz automatycznie. Była genialna na swój sposób, tak samo jak on.
Po chwili ziewnęła zmęczona. Która to już była godzina? Cały ten dzień był wyczerpujący. Legilimencja prawdopodobnie będzie wymagać więcej czasu. Uznała że dobrze byłoby udać się do dormitorium zresztą możliwe, że Riddle niedługo zacznie swój patrol. Pan perfekcja i prefekt...
Wstała z fotela co było równoznaczne z tym, że na dziś koniec. Zmierzała do wyjścia kiedy usłyszała coś czego się nie spodziewała a raczej sposób w jaki zostało to wypowiedziane.
- Co sobie wtedy wyobraziłaś? Bariera była tak silna... - zapytał ze zwykłej ciekawości podejrzewając że dziewczyna nie zdradzi mu sposobu w jaki udało się jej tak dobrze wybronić nie mając za sobą praktyki. Powiedział to zaskakująco neutralnym tonem, nie sztucznym ani nie opryskliwym. Miłym tez zresztą nie ale jak na niego to i tak zaskakująco mało wrednym.
- Piwnice ze swoich wspomnień – odparła wychodząc z pomieszczenia i nie siląc się na jakiekolwiek pożegnanie. Nigdy się nie witali i tak samo było z żegnaniem. Nikt nigdy nie czuł potrzeby by to zrobić.
No tak, wyobraziła sobie miejsce z którego przez długi okres życia nie mogła się wydostać. W jej podświadomości było jak skrzynia zamknięta na klucz który spoczywał gdzieś na dnie jeziora.
Schodząc do lochów miała dziwne wrażenie, że chłopak miał lepszy humor niż zwykle. Potem dostrzegła zamieszanie na korytarzu i mina jej zrzedła. Potem dostrzegła, że Riddle podążył jej krokami i właśnie stał obok niej beznamiętnie przyglądając się zajściu. Nie wiele widziała przez to, że była niska a inni uczniowie wszystko zasłaniali. Dopiero kiedy wkroczył dyrektor Dippet wszyscy się rozsunęli a ona dostrzegła leżącego na ziemi skamieniałego puchona z może drugiego lub trzeciego roku. Jego skóra wydawała się nieco poszarzała a na skamieniałej twarzy widać było przerażenie. Przyglądała się całemu zajściu z szokiem a kiedy spojrzała na chłopaka stojącego obok dostrzegła na jego twarzy kompletny brak zainteresowania. Po chwili zaczęli się rozchodzić, ponieważ nauczyciele zaczęli wyganiać ich do swoich pokoi wspólnych.
Nie miała pojęcia co stało się tamtemu chłopakowi ale poczuła gęsią skórkę a jednocześnie miała co do tego wszystkiego pewne podejrzenia...
Kiedy wróciła do pokoju wspólnego dziewczyny zawzięcie dyskutowały z Orionem Blackiem o tym co tam zaszło. Reszta sekty Riddle'a siedziała cicho a Orion słuchał jedynie tego co usłyszały Ella z Bellą ponieważ stały obok profesora Shulce który badał ciało. Alexandra zastanawiała się czy chłopak był martwy.
- Mówił dla Dippeta o jakiejś petryfikacji, wszyscy prze chwilę myśleli że chłopak nie żyje – odparła jedna z dziewczyn.
- Petryfikacji? – odparł chłopak o kręconych czarnych włosach.
- Nie wiemy co to jest – odparła Elle a Alexandra słysząc to od razu połączyła fakty. Objawy pasowały więc musiała być to petryfikacja. Tylko co do tego doprowadziło?
- W szkole dzieje się coś złego, powinniśmy być ostrożniejsi – odparła Bella cała się trzęsąc ze strachu.
- Jak myślicie kto mógłby za tym stać? – wcięła się Alexandra ciekawa teorii przyjaciół choć sama słyszała w głowie cichy głosik sugerujący że stoi za tym właśnie pan perfekcja. Powinna to porządnie przefiltrować i dowiedzieć się co jest grane. Jednego była pewna, Riddle gra z nią w jakąś grę a ona kompletnie nie zna zasad i nawet nie wie co to za gra.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro