Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LV. Wakacje

Nadszedł dzień rozpoczęcia wakacji. Oczywiście podczas śniadania Dippet jak co roku wygłosił swoją przemowę, która zawsze brzmiała prawie tak samo.

Później rozsiedli się w expresie hogwart i czekała ich całodniowa podróż. Alexandra zdziwiła się nieco, kiedy dostrzegła, że Riddle nie usiadł ze swoimi wyznawcami. Przynajmniej tymi najbardziej gorliwymi w jego poglądach.

Wparowała do pustego przedzialu i nie spodziewała się, ze po kilku minutach w wejściu pojawi się również Tom. Od przyjęcia nie rozmawiali zbyt wiele. Właściwie to prawie w ogóle. Wyglądal na zmęczonego, ale starał się tego po sobie nie pokazywać.

- Od kiedy wolisz mnie od swojej sekty? - zapytała od razu, kiedy tylko spostrzegła ze się pojawił.

- Od kiedy korzystasz z czegoś takiego jak mózg, co czyni cię o wiele atrakcyjniejszym obiektem do ignorowania - odparł kpiąco i usiadł obok niej, ponieważ naprzeciw oboje rozłożyli swoje rzeczy.

- Ostatnio prawisz mi same komplementy - prychnęła wiedząc, że chlopak wcale nie mial na celu jej pochwalić, a jedynie pokazać, ze nie jest bezmyślnym pachołkiem.

- Może niedługo zaczniesz być warta tlenu, który póki co marnujesz - odpowiedział wyjmując jakąś księgę. Obrazy za oknem przelatywały jej przed oczami zlewając się. Zamyśliła się na moment. Póżniej dostrzegła jego odbicie w szybie. Dopiero co zdała sobie sprawe ze chlopak jest w mugolskich ubraniach. Wyglądał w nich o wiele poważniej niż mundurku.

Odsunęła od siebie tę myśl opierając głowę na oparciu. Byla zmęczona, nawet bardzo zmęczona. W myślach błagała samą siebie by nie oprzeć przypadkiem głowy ma jego ramieniu.

Niestety sen przyszedł niekontrolowanie szybko. Zapomniał o jej obecności dopóki czytając księgę nie poczuł jej ciepła na swoim ramieniu. Mimowolnie wywrócił oczami mimo, ze zwykle tego nie robił.

Mógłby ją z siebie zepchnąć, ale wtedy by się obudzila i nie pozwalała mu się skupić. Kiedy spała zaczynała coś niespokojnie mamrotać, to bylo dla niego czerwoną lampeczką.

Przeciez podczas snu byla nieświadoma tego i bardzo podatna. Użył legilimencji. Mimo ze nie byla teraz czujna to i tak sprawiało mu to problem. Barierę miala silną i bez tego. Udalo mu się za drugim razem, w wyniku tego zobaczył byc moze rzeczy które nie koniecznie chcial widzieć.

Mial o wiele bardziej rozwiniętą legilimencje niż myślała. Specjalnie patrzył się na ofiary by uważała, że bez tego nie da rady. Tak naprawdę po prostu nie chciał odkrywać przed nią calej tajemnicy jego talentu. Ćwiczył to od dziecka, mial to wrodzone i rozwijał to najmocniej jak mógł. Silny umysł tylko mu w tym pomagał. W ten sposób nauczył się nawet modyfikować poszczególne wspomnienia i wiedział, ze jeszcze troche, a być może stanie się mistrzem legilimencji. Uczył się rzeczy które mogły być uważane za niemożliwe. Liczył że w przyszłości będzie na tyle uzdolniony by zawładnąć nawet czyimś ciałem.

Wspomnienia dziewczyny nie byly niczym milym, ale ogladanie ich dawało mu w pewnym stopniu satysfakcje, ale również utwierdzało go w tym jak mugole sa okrutni. Gdyby byla nieco mądrzejsza... Mogłaby żyć jak królowa, musiałaby tylko nauczyc się wykorzystywać to co dostala.

Rozstali się na dworcu King's Cross. Alexandre odebrała matka, na niego tymczasem czekała jakaś starsza pani z sierocińca. Alexandra nie wiedząc czemu wyczuwała silny niepokój od opiekunki Toma i nie miala pojecia co o tym myśleć. Wiedziala, że Riddle sam w sobie jest lekko niepokojący.

Wakacje ciągnęły się niemiłosiernie. Z napięciem czekała na swój list z hogwartu by poznać również swoje wyniki z SUMów. Spędziła z Maryliss dwa tygodnie w Ameryce, gdzie oczywiście udawala przykładną córkę.

Z początku przekonana byla, że wyjeżdżają tam odpocząć, jak sie okazalo chodzilo tez o sytuacje zawodową jej matki. Dostala jakieś zadanie od ministerstwa i miala obowiązek je wykonać. Alexandra w żaden sposób nie zdołała wyciągnąć od niej znaczenia misji, ale podejrzewała, że ma to związek z jedną rzeczą - Grindenwaldem.

Przebywając w Nowym Jorku zdążyła dostrzec, ze mają tam o wiele bardziej zaostrzone prawa niz w Anglii.
Nie mogła czarować, co bylo chyba najgorsze. Nadal miala na sobie namiar. Zwiedziła kilka ciekawych miejsc, a poza tym wyjazd byl nudny.

Zastanawiała się czasem jak wyglądają wakacje Toma. Ciekawiło ją jak jest traktowany wśród mugoli, czy uważali go za dziwaka. Moze byl bóstwem tak samo jak w hogwarcie. Po nim wszystkiego mogla się spodziewać, ale z pewnością nie tego co rzeczywiście się zadziało.

Nigdy jej tego nie powiedział, ale doskonale wiedziała, że przerażała go wizja powrotu do sierocińca. Choć nigdy nie dostrzegła u niego blizn czy oznak złego traktowania. No może nieco spaczonym, ale nadal genialnym umysłem.
Często zapominała, ze odpowiadał za śmierć tamtej szlamy, a co najgorsze - ani troche jej nie żałowała.

Ostatnio jej myśli często odbiegały w stronę tego jak będzie wygladac jej kolejny rok w hogwarcie.

Właśnie siedziała na sofie w swoim pokoju. Ściany byly w przygaszonych kolorach, a w rogu pokoju znajdowało się duże łóżko. Bylo to najprawdopodobniej jej ulubione miejsce w tym domu, bo mogla być sama. Od czasu do czasu zaglądał tu Bławek ich domowy skrzat, który przynosił jedzenie i to, czego potrzebowała.

Zajrzała za okno. Byla na drugim piętrze wysokiej i wąskiej kamienicy jednej z dzielnic, które byly zamieszkiwane przez czarodziejów, ale również mugoli.

Dom jej matki byl dosyć mroczny i smutny, głównie dlatego, ze mało kto w nim przebywał. Alexandra mimo tak wielkiego upływu czasu nadal nie zapytała Maryliss o swojego ojca. Miala jeszcze ciotkę, która często ich odwiedzała. Byla chudą i cherlawą kobietą, która nigdy nie założyła rodziny.

Alexandra jej nie cierpiała, ale musiala znosić jej obecność podczas poniedziałkowych śniadań. Jej ciotka miala tendencje do wytykania jej, że wciąż chodzi naburmuszona i tego, że z pewnością jest dziwna, bo żyła wśród mugoli.

Jej rodzina jak i ona mieli uprzedzenia co do nie-czarodziejów. Liczyła się czysta krew.

Kiedy siedziała i zapisywała wszystko w dzienniku, nagle usłyszała jakies postukiwanie. Zajrzała za okno, okazało się ze na parapecie siedzi sowa płomykówka.
Alexandra od razu dostrzegła, ze trzyma list z hogwartu. Z łoskotem otworzyła okno i wręcz wyrwała ptakowi to, na co tak długo czekała.

Miała gdzieś informacje o wyposażeniu. Chciała zobaczyć wyniki SUMów. Wyciągnęła pergamin i zaczęła przyglądać się poszczególnym przedmiotom.

Historia magi: powyżej oczekiwań (P)
Zaklęcia i uroki: wybitny (W)
Obrona przed czarną magią: wybitny (W)
Zielarstwo: zadowalający (Z)
Astronomia: wybitny (W)
Starożytne runy: wybitny (W)
Transmutacja: wybitny (W)
Eliksiry: wybitny (W)
Opieka nad magicznymi stworzeniami: wybitny (W)

Ze wściekłością cisnęła kartką w kąt. Nie bylo tak jak chciala, nie bylo idealnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro