Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XV


-Szybko! Dobierać się w pary! - kolejny dzień nie zapowiadał się ciekawie, rozpoczynał się zajęciami ruchowymi, a od samego rana nie czułam się najlepiej, przez co mój trening był nijaki. Dodatkowo aby było jeszcze ciekawiej, lekcja odbywała się wraz z nocnymi.

-Chodź, będziemy razem ćwiczyć. - podeszła Jiso łapiąc za moją dłoń, nie protestowałam. Wolałam ją niż jakąś pijawkę.

-I jak, czytałaś tę księgę? - zapytała, nadal rozciągając swoje ciało.

-Nie, nie miałam wczoraj na to siły, nie czuje się dziś najlepiej... - usiadłam po turecku na boisku, czując, że w jakiś sposób tracę siłę.

-Wszystko dobrze? - zapytała klękając przede mną. W tej chwili chciałam coś powiedzieć, jednak nie było mi dane. Jedyne co ujrzałam to ciemność.

Ocknęłam się w swoim pokoju, leżąc na łóżku. Panował półmrok co świadczyło już o późnej porze czyżbym przespała cały dzień? Lekko obróciłam głowę w stronę lampki nocnej z której wydobywało się delikatne światło, obok którego stał on trzymając coś w rękach. Mimowolnie spojrzał na mnie, a gdy zauważył, że wróciłam do żywych podszedł.

-Lepiej się czujesz? - zapytał. Lekko pokiwałam głową. Usiadł na kawałku wolnego miejsca obok łóżka, podnosząc lewą dłoń do góry nadal coś w niej trzymając.

-Skąd to masz? - teraz wiem czym była rzecz, która tak go zaciekawiła. Księga, lecz w jego oczach ona wyglądała jak zwykły pusty podręcznik? Tomoe nie był w stanie jej odczytać.

-Przecież to pusta książka, więc nie wiem co cie w niej tak ciekawi. - zaczęłam grać głupa. Przez chwilą ciągle patrzył wprost w moje oczy, szukając czegoś co może dać mu jakąś podpowiedź, nie wiem czy ją znalazł, lecz postanowił odpuścić.

-Rozumiem. Ja już będę szedł do siebie. - powiedział wstając i odkładając księgę na komodę stojącą obok wyjścia. Dlaczego kiedy coś ma mi się stać, on jest obok mnie? Może nie dosłownie ale zawsze nade mną czuwa.

Moje ciało nadal było przemęczone lecz po upływie pięciu minut od wyjścia chłopaka postanowiłam wstać i spróbować jakoś odczytać księgę. Lekko chwiejąc się na boki dotarłam do komody. Zamknęłam drzwi na klucz, a księgę chwyciłam w ręce i wróciłam do łóżka siadając na nim po turecku.

Była ona mocno zniszczona obłożona czymś w rodzaju skóry koloru bordowego, a gdzieniegdzie nawet czarnego. W niej były wyryte małe tuneliki prowadzące do kryształu umieszczonego w środku okładki.

Lekko obuszkiem palca przejechałam po czerwonym krysztale, natrafiając przy okazji na mały jego uszczerbek przez co uroniłam kilka kropli cieszy, która spłynęła z góry kryształu płynąc dalej docierając do kanalików księgi. Efekt był piękny gdy niebieska ciecz rozpowszechniała się po kanalikach bordowej jak krew okładki. Kryształ zaczął mienić się mocną czerwienią. Lekko otworzyłam księgę ukazując litery, zrozumiałam, że w ten sposób mogę ją odczytać.

*
Pov. Tomoe

Dziewczyna zasłabła, a ja widząc to od razu do niej podbiegłem z zamiarem pomocy. Pielęgniarka udzieliła mi kilku rad oraz powiedziała, abym zaniósł ją do pokoju by mogła wypocząć, tak też zrobiłem. Delikatnie ułożyłem Alie na łóżku, przykrywając szczelnie kocem.

Miałem już wychodzić gdy zauważyłem księgę na jej komodzie. Znałem ten kolor i rodzaj księgi, wiedziałem czym ona jest. Nigdy nie było mi dane jej przeczytać czy nawet trzymać w dłoniach.

Pamiętałem ją, pamiętałem tą kobietę, która zawsze coś w niej notowała, zachłannie pisała co wieczór raz się uśmiechając, a raz roniąc łzy siedząc w altance.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro