Rozdział V
-Ty! Właśnie ty dziewczynko, powiedz mi kim jesteś? Jakim stworzeniem? - wycedziła palcem na mnie pożal się boże nauczycielka, ja jedynie schowałam głowę między włosami, próbując uniknąć odpowiedzi.
-Ja? Nazywam się Jiso i jestem elfem, miło mi panią poznać. - dziewczyna szybko zareagowała widząc, że nie mam ochoty o sobie mówić przy wszystkich.
-Tak, tak dziękuję, że się nam przedstawiłaś. - Jiso jedynie się uśmiechnęła a ja jej w podzięce kiwnęłam głową, na szczęście udało mi się dziś wyjść z tego cało. Po kilku następnych lekcjach spędzonych razem z dziewczyną, uznałam że jest naprawdę barwną i zaufaną osobą. Spędziłyśmy dziś razem większość czasu, a nawet jadłyśmy obiad wspólnie z Calvem, po czym wróciłyśmy do swoich pokoi – ucieszyłam się nawet gdy okazało się, że mieszka tylko o trzy pokoje dalej od mojego, miałam wielką nadzieję, że zbliżymy się do siebie, choć skrywałam w sobie strach, bo co by było gdyby dowiedziała się kim tak na prawdę jestem...czy byłaby do tego zdolna, aby wykorzystać mnie do własnych celów?
Minęły już dwa dni od mojej nagłej zmiany życia, w sumie mi to nie przeszkadzało.
-Gotowa? - zapytała Jiso siadając naprzeciwko mnie przy stole.
-Na co?
-To ty nic nie wiesz!? Dziś przyjeżdżają z wyjazdu nocni uczniowie. - Nocni uczniowie? Czy jej właśnie chodzi o wampiry? Moja mina sprawiła, że dziewczyna zaczęła dalej mówić.
-Nocni mieli wyjazd tygodniowy do innego świata...strasznie im zazdroszczę, ale ważniejsze jest to żeby wrócili cali i zdrowi, już nie mogę się doczekać ich zobaczyć! - i po co tyle zachodu wokół kilku istot?
-Nocni…mówisz o wampirach?
-Mhm, nocni to najwięksi przystojniacy w całej uczelni!! Znaczy wiesz są też dziewczyny… wredne suk… ale no.
-Czy ty nie za bardzo im ufasz? - do rozmowy dołączył się Calv, zgadzałam się z nim wampiry to nie najlepsi kompani.
-Przesadzasz, przecież sam wiesz, że oni nie mają wstępu do dziennych. - mówiła to z pogardą w głosie, najwidoczniej coś ją ciągnęło wobec nocnych, może ich moce otumaniana ludzi?
-Ja tam nie wiem po co wy dziewczyny robicie tyle draki wokół tych pijawek, nie ma w nich nic ciekawego…
Rozmowa toczyła się walką pomiędzy elfem a hybrydą, o kim mowa? Miałam okazję porozmawiać na spokojnie z Calvem i od słowa do słowa powiedział mi, że jego matka była człowiekiem a jego ojciec wróżem przez co jest przydzielany do rasy hybryd. Rozwiązałam również sprawę z jego statusem – powodem kłaniania się ludzi było powodem miana zastępcy dyrektorki, co do czego Calv jest chrześniakiem Aris.
Nagle w stołówce zaczęły rozbrzmiewać piski dziewczyn co mogło oznaczać tylko jedno – przyjechali.
-Omo! Już są!! Chodź idziemy się przywitać! - bez względu na to, że nie wyraziłam zgody by iść, dziewczyna chwyciła za moją dłoń ciągnąc ku wyjścia.
Ciężko było się dopchać do drogi, którą kroczyły wampiry w późną już porę dnia. Jiso piszczała i witała się z nimi, ja jedynie starałam się nie nawiązać kontaktu wzrokowego z żadną istotą nocną. W pewnym momencie poczułam popchnięcie, które spowodowało wybicie się z szeregu przez co wpadłam prosto w ręce jakiegoś chłopaka. Jego dłonie, były jak lód, przeszywający moje ciało. Nastała cisza, błoga cisza.
-Nic Ci nie jest? - zapytał chłopak o bardzo miłym głosie, wręcz hipnotyzującym – teraz wiedziałam dlaczego Jiso tak na nich leci.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro